Reklama:

śpiaczka (15625)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
20-05-2022, 06:56:30

Janekpp 2022-05-19 18:30:15
Gołębi Dwór-882-911-293 lub 885-045-554 - powiedzą wszystko 👍
Janek dziękuje Ci, na początek coś juz wiem. Do Gołebiego Dworu już dzwoniłam jakiś czas temu,dostałam namiary telefony i maile ale musi byc wydolny oddechowo więc czekamy. W przyszłym tygodniu dopiero dostane kopie dokumentow ze szpitala i bede chciała tam pojechac . wczoraj sie dowiedziałam ze respirator tylko wspomaga oddychanie i moze uda sie go odłączyc w najblizszym czasie więc coś sie dzieje, nie wiem na ile to poprawa ale chyba dobrze ze jest lepiej a nie gorzej. Na czym polega ten kurator sądowy? chodzi o to ze moge decydowac za syna tak?
Początkujący
20-05-2022, 07:16:56

Tak-żeby decydować, reprezentować i. t. p. - poproś sędziego żeby jak najszybciej ustanowił kuratora i z dopiskiem (orzeczenie jest nieprawomocne natychmiast wykonywalne) mój emeil jak co-janekpp@o2.pl
gość
24-05-2022, 15:58:16

Witam wszystkich. W środę mój partner doznał pęknięcia tętniaka mózgu- nikt nie wiedział że to ma, niestetybtroche trwało zanim został znaleziony. Stwierdzono wylew podpajęczynówkowy, został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej niestety ze względu na wysokie ciśnienie założono mu dren do mózgu, doszła też sedacja. Stan jest poważny lekarze przede wszystkim ciągle mówią o zagrożeniu życia i nie dają większych nadziei na to że się wybudzi. Wiem że muszą tak mówić bo to jedyne co wiedzą na pewno że jest źle, wiem że nie mogą mnie pocieszać i dawać złudnych nadziei choć niektórzy lekarze mówią że jest szansa na przebudzenie ale na pewno doszło do zmian w mózgu tylko oczywiście póki co nie wiadomo jak wielkich. Wszystkie półkule zostały zalane, pozostaje czekać aż zaczną go wybudzac - jeśli się nie obudzi to oznacza że mózg umarł. Jestem załamana próbuje myśleć pozytywnie on ma dopiero 45 lat poza tym był w doskonałym stanie fizycznym, wysportowany no niestety od 30 lat palił nałogowo papierosy w dużych ilościach co mogło się przyczynić do powstania tętniaka. Czytam na forum o ludziach którym lekarze też nie dawali wielkich szans ale jednak się przebudzili i to daje mi cień nadziei. Aktualnie jestem na lekach uspokajającyh i zwolnieniu z pracy bo nie potrafię funkcjonować z jednej strony myślę i najgorszym i że go stracę A z drugiej coś nie pozwala mi tracić wiary że wróci do mnie. Czytanie tutaj waszych historii bardzo pomaga choć boję się czy jest sens dac sobie zludną nadzieję i nie lepiej jest pogodzić się z tym co mówią lekarze. W jednym są zgodni - to mózg i jedyne co wiedzą to że nic nie wiedzą tak naprawdę
Początkujący
24-05-2022, 18:56:10

Spróbuj przynajmniej skontaktować się z prof. Talarem. Najlepiej dzwonić wieczorem-+48 604 449 599 - Janek
gość
31-05-2022, 06:44:02

Minął tydzień- jest źle a nawet gorzej. Obrzęk mózgu u mojego Tomka nadal się nie zmniejszył, w dalszym ciągu ma założony dren w czaszce choć ciśnienie od kilku dni utrzymuje się na stałym poziomie i nie ma potrzeby używać tego jako zaworu bezpieczeństwa. Nadal jest w głębokiej śpiączce farmakologicznej wdalo się zapalenie płuc poza tym od nieleczonych zębów bakterie przeszły na organizm co daje ryzyko sepsy. Najgorsze jednak jest to że wczoraj lekarz pozbawił mnie złudzeń- mówi że skoro przeżył prawie 2 tygodnie to ryzyko śmierci minęło A w każdym razie się zmniejszyło ale nie znaczy to jest lepiej - wręcz przeciwnie bo najprawdopodobniej jest w stanie wegetatywnym. Oczywiście wiadomo będzie to dopiero po wybudzeniu ze śpiączki ale takie jest najrealniejsze ryzyko. Możliwe też że w trakcie wybudzania może umrzeć i choć nie powinien lekarz tego mówić to przyznał że w jego przypadku byłoby to najlepsze dla niego. Jest cień szansy choć tak niewielki że wręcz niemożliwy że może odzyskać jakąś część świadomości ale przy równoczesnym głębokim upośledzeniu czyli najgorsze- będzie wiedział w jakim jest stanie ze nic z tym nie będzie można zrobić. Jestem załamana brak mi już sił na cokolwiek chyba tylko wyparcie pozwala mi jakoś funkcjonować choć nie wiem na jak długo. Jedyne co mogę to jeździć do niego codziennie, ta bezsilność i świadomość nieuniknionego odbiera mi chęć życia
gość
04-06-2022, 04:58:54

Witajcie tu autorka poprzedniego posta- jestem przykładem że nie można tracić nadziei NIGDY nawet jak lekarze każą już tylko liczyć na cud. Mój kochany został wybudzony na razie oddycha sam ale nie ma odruchu przelykania więc czeka go tracheotomia niestety bo w takim stanie nie wypuszcza go z OIOMU. Rusza rękami i nogami oczywiście nieskoordynowanie póki co ale rusza. Wygląda jakby miał świadomość tego co się dzieje ale nie wie ani kim.jest ani kim jestem ja jednak słyszy mnie widzę to. Gdy mówię mu jak mocno go kocham to zaczyna płakać jest to straszny rozdzierający serce płacz z bezsilności ale wierzę że z czasem będzie już lepiej. Nadal ma zapalenie płuc i bakteryjne zakażenie od zębów ale jest stabilny. Każdy kolejny dzień przynosi jakąś delikatną poprawę choć jak wiadomo widmo najgorszego nie minęło ale aktualny jego stan pozwala na optymistyczna wiarę że będzie dobrze. Nie można się poddawać
gość
12-07-2022, 19:47:48

Witam ! Tata miał wypadek z 15/16.06 spadł ze schodow, peknieta podstawa czaszki, tomografia wyszła dobrze. Po 5 dniach wybudzony z śpiączki farmakologicznej, po czym ponownie wprowadzony po 6dniach z powodu zapalenia płuc. W międzyczasie została mu zrobiona tracheotomia Tatę wybudzili 3 dni temu, wpierw bardzo ograniczony kontakt chociaż dzisiaj próbował już rozmawiać i utrzymywać kontakt wzrokowy (lekarze twierdzą że może być uszkodzenie mózgu) Proszę o pomoc co dalej mamy robić (Tata obecnie jest dotleniany)
gość
13-07-2022, 22:10:11

Gość 2021-02-26 10:26:39
Nie lubię udzielać się na forach, ale sama trafiłam na ta stronę dwa lata temu, kiedy mój mąż zapadł w śpiączkę po bardzo rozległym wylewie. Lekarze wiele nie mówili, kazali czekać i mieć nadzieję. Ja byłam w kompletnym szoku i nie wiedziałam gdzie szukać tej nadziei. I tak trafiłam tutaj. Dlatego chciałam opisać naszą historię, bo może komuś mój wpis przyniesie promyk nadziei i siłę do walki.
Ale po kolei.
Wylew mojego męża zdążył się w najlepszym momencie naszego życia, kiedy od roku zaczęliśmy odcinać kupony od dotychczasowego życia w wielkim mieście i żyliśmy tak, jak zawsze chcieliśmy. Mój mąż był bardzo aktywnym 40 latkiem, ćwiczył na siłowni, dużo jeździliśmy na rowerach, chodziliśmy z kijami, zdrowe odżywianie itp. Był takim facetem, którego wszystkie panie w pociągu proszą o zdjęcie torby .
Pewnego dnia nie wstał do pracy. Potem karetka, SOR, intensywna terapia, śpiączka farmakologiczna, intubacja, paraliż czterokończynowy. Rokowania bardzo złe, bark możliwości usunięcia operacyjnego krwiaka w mózgu. Po dwóch tygodniach zaczęto go wybudzać ze śpiączki faktologicznej, niestety bez sukcesu. Udało się odłączyć respirator. Lekarze rozkładali ręce i mówili, że trzeba czekać i mieć nadzieję. Szpital zacząć szukać miejsca w ZOL. Byłam w ZOL, zobaczyłam i przysięgłam sobie, że dopóki mam ręce i nogi, to męża tam nie oddam. Zaczęły się poszukiwania pomocy. I tak trafiłam na konsultację do prof. Jana Talara. Dzięki Profesorowi odzyskałam nadzieję. Podczas konsultacji wszystko wytłumaczył, powiedział co robić kok po kroku. Wytłumaczył co robić, a czego nie robić przy chorym. Zaczęłam robić wszystko wedle wskazówek Profesora. Jak tylko stan męża pozwolił, to zabrałam go do domu. Nadal był nieprzytomny, choć ja widziałam, że coś zaczyna się dziać, że on walczy. Lekarze nadal mówili, że raczej marne szanse są na to, że mąż się obudzi.
Miesiąc po powrocie do domu zaczął się wybudzać. To były takie delikatne symptomy, bałam się, że to mi się tylko wydaje. Ale pewnego dnia zadałam mu pytanie, a on pokiwał głową. Powtórzyłam pytanie, a on znowu pokiwał głową. Był to jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu. To budzenie trwało ok. 4-6 tygodni. Ale były to bardzo szczęśliwe tygodnie, mimo że mąż był praktycznie cały sparaliżowany i nie mówił.
Potem pojechaliśmy na neurorehabilitację. Spędziliśmy tam 3,5 miesiąca. Została wyjęta rurka tracheotomijna oraz PEG. Mąż zrobił ogromny postęp fizyczny oraz odzyskał w 100% świadomość. Od około roku jesteśmy już w domu. Dalej ćwiczy z rehabilitantem oraz chodzimy na spacery, mowa jest coraz lepsza, ale wymaga również ćwiczeń z logopedą. Do pełnego sukcesu jest jeszcze daleko, ale walczymy i wierzę w to, że się uda.
Mam podobny przypadek ,gdzie Państwo byliście na rehabilitacji? jaki ośrodek? bardzo proszę o odpowiedz.
Początkujący
15-07-2022, 06:30:48

Treść zablokowana przez moderatora

Początkująca
08-08-2022, 14:06:43

Witam
Blagam was o pomoc i podzielenie sie doswiadczeniami. Moj tato trafil na oiom po upadku ze schodow. Choruje na padaczke, jest pod stala opieka neurologa od kilku lat. Dwa miesiace temu trafil na oiom po tym upadku. Niestety od upadku zrobil mu sie krwiak dlatego tez zostal wprowadzony w spiaczke farmakogiczna i zostal podlaczony do respiratora. Po probie wybudzania go trwalo to bardzo dlugo zanim byly jakiekolwiek reakcje. Przez miesiac patrzylam na niego a on jedynie otwieral oczy, jego cialo ani drgnelo ale ciagle nie mogl sam oddychac wiec w koncu podjeto dezycje o tracheostomii. Dni mijaly bardzo powoli to trwalo a on dawal nam troche wiecej radosci, zaczal ruszac rekoma, nogami kilka dni temu juz sam sobie trzymal telefon. Na pytania odpowiada kiwajac glowa czy tak czy nie chociaz tez zalezy to od jego dnia. Do tej pory jest karmiony przez sonde bo nie podjeto prob sprawdzenia czy ma odruch przelykania tlumaczac mi ze moze sie zadlawic. Od 28 lipca jest na samodzielnym oddechu ale ciagle wspomagany tlenem. Dzis uslyszalam ze oddycha sam ale oddech jest niestabilny. Od kilku dni szpital zaknal odwiedziny bo covid i od tamtego czasu nie mozemy do niego wejsc :( ale dwa dni temu dostalam telefon od Pani ordynator ze jest gotowa do wylisania taty a najlepiej jakbysmy go zabrali do domu. Niestety na oiomie nie ma zadnej rehabilitacji :( pytalam czy sami taka mozemy zorganizowac ale nie otrzymalismy zgody. Czy jest szansa ze bedzie stabilny oddechowo :(? Czy ktos mial podobny przypadek? Czy macie jakies doswiadczenia z zol? Rozwazamy umieszczenie go w zol zeby mial stala opieke i mogl jeszcze powoli dochodzic do zdrowia. Czy ktos ma liste placowek na podkarpaciu? I czy ktos orientuje sie jak to jest z rehabilitacja osob niewydolnych oddechowo? Lakarka wspominala ze beda szukać dla niego miejsca na rehabilitacje ale tylko jak bedzie sam oddychal.
Obdzwobilam dzisiaj wiele szpitali ale niczwgo sie konkretnego nie dowiedzialam. Moze ktos z was ma podobne doswiadczenia i moglby podzielić sie ze mna wiedza na ten temat.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: