Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
24-02-2021, 19:08:50

Anastazja gdzie mieszkacie?
gość
24-02-2021, 19:10:42

Anastazja jak sie z toba skontaktowac? Moge cie duzo doradzic
gość
26-02-2021, 09:26:39

Nie lubię udzielać się na forach, ale sama trafiłam na ta stronę dwa lata temu, kiedy mój mąż zapadł w śpiączkę po bardzo rozległym wylewie. Lekarze wiele nie mówili, kazali czekać i mieć nadzieję. Ja byłam w kompletnym szoku i nie wiedziałam gdzie szukać tej nadziei. I tak trafiłam tutaj. Dlatego chciałam opisać naszą historię, bo może komuś mój wpis przyniesie promyk nadziei i siłę do walki.
Ale po kolei.
Wylew mojego męża zdążył się w najlepszym momencie naszego życia, kiedy od roku zaczęliśmy odcinać kupony od dotychczasowego życia w wielkim mieście i żyliśmy tak, jak zawsze chcieliśmy. Mój mąż był bardzo aktywnym 40 latkiem, ćwiczył na siłowni, dużo jeździliśmy na rowerach, chodziliśmy z kijami, zdrowe odżywianie itp. Był takim facetem, którego wszystkie panie w pociągu proszą o zdjęcie torby .
Pewnego dnia nie wstał do pracy. Potem karetka, SOR, intensywna terapia, śpiączka farmakologiczna, intubacja, paraliż czterokończynowy. Rokowania bardzo złe, bark możliwości usunięcia operacyjnego krwiaka w mózgu. Po dwóch tygodniach zaczęto go wybudzać ze śpiączki faktologicznej, niestety bez sukcesu. Udało się odłączyć respirator. Lekarze rozkładali ręce i mówili, że trzeba czekać i mieć nadzieję. Szpital zacząć szukać miejsca w ZOL. Byłam w ZOL, zobaczyłam i przysięgłam sobie, że dopóki mam ręce i nogi, to męża tam nie oddam. Zaczęły się poszukiwania pomocy. I tak trafiłam na konsultację do prof. Jana Talara. Dzięki Profesorowi odzyskałam nadzieję. Podczas konsultacji wszystko wytłumaczył, powiedział co robić kok po kroku. Wytłumaczył co robić, a czego nie robić przy chorym. Zaczęłam robić wszystko wedle wskazówek Profesora. Jak tylko stan męża pozwolił, to zabrałam go do domu. Nadal był nieprzytomny, choć ja widziałam, że coś zaczyna się dziać, że on walczy. Lekarze nadal mówili, że raczej marne szanse są na to, że mąż się obudzi.
Miesiąc po powrocie do domu zaczął się wybudzać. To były takie delikatne symptomy, bałam się, że to mi się tylko wydaje. Ale pewnego dnia zadałam mu pytanie, a on pokiwał głową. Powtórzyłam pytanie, a on znowu pokiwał głową. Był to jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu. To budzenie trwało ok. 4-6 tygodni. Ale były to bardzo szczęśliwe tygodnie, mimo że mąż był praktycznie cały sparaliżowany i nie mówił.
Potem pojechaliśmy na neurorehabilitację. Spędziliśmy tam 3,5 miesiąca. Została wyjęta rurka tracheotomijna oraz PEG. Mąż zrobił ogromny postęp fizyczny oraz odzyskał w 100% świadomość. Od około roku jesteśmy już w domu. Dalej ćwiczy z rehabilitantem oraz chodzimy na spacery, mowa jest coraz lepsza, ale wymaga również ćwiczeń z logopedą. Do pełnego sukcesu jest jeszcze daleko, ale walczymy i wierzę w to, że się uda.
gość
01-03-2021, 00:41:58

Gość 2021-02-24 20:10:42
Anastazja jak sie z toba skontaktowac? Moge cie duzo doradzic
anastacia1985@wp.pl
gość
01-03-2021, 00:43:16

Gość 2021-02-24 20:08:50
Anastazja gdzie mieszkacie?
Okolice Nowego Targu , malopolska. Tata jest w Makowie Podhalańskim
Początkująca
02-03-2021, 13:27:28

Witajcie Kochani,
Pół nocy czytałam Wasze historię.
Moja historia dopiero się zaczęła..i nie wiem jak potoczy się dalej. W tej chwili niewiele wiemy..jest tylko strach.
Wczoraj mój tata mial wypadek..spadł z wysokości 1 kondygnacji na beton. Wypadek zdarzył się koło 12 , informacje dostaliśmy dopiero koło 19. Gdy dotarłam do szpitala usłyszałam od lekarza że tata jest w stanie ciężkim, że w takim stanie przywiozło go pogotowie. Krwiak przymózgowy i duży obrzęk mózgu. Operacja z powodu krawiaka, okienko w czaszce. Poważny uraz mózgu, obrzęk duży z uciskiem. W śpiączce farmakologicznej żeby mózg nie był pobudzany. Nie oddycha sam. Do tego połamane żebra, złamanie w okolicy miednicy. Nerka i pęcherz moczowy do obserwacji. Tyle zapamiętalam..
Pani doktor zapytała moją mamę czy chce go zobaczyć bo sytuacja jest ciężka i nie wiadomo jak się skończy. Mi też pozwolila na chwilę wejść..
Na oddzial nie można wejść, nie można dzwonić. Lekarz prowadzący dzwoni codziennie do rodziny między 12 a 15. Dziś jeszcze nie dzwonił..denerwujemy się okropnie. Wczoraj byłam w szoku, zrozpaczona..tak naprawdę nie wiem czego możemy się spodziewać. O nic nie zapytałam lekarza, miałam pustkę w głowie.
Nie wiem czego od Was oczekuje.. ale poczułam że muszę napisać.
gość
02-03-2021, 13:50:45

Panna N Uraz mechaniczny mozgu to mniejsze zlo, najgorsze jest dlugie niedotlenienie. Wszystko sie moze zdarzyc ale naprawde musie starac sie o rehabilitacje , wszelkimi sposobami.
gość
03-03-2021, 07:25:20

Gość 2021-02-26 10:26:39
Nie lubię udzielać się na forach, ale sama trafiłam na ta stronę dwa lata temu, kiedy mój mąż zapadł w śpiączkę po bardzo rozległym wylewie. Lekarze wiele nie mówili, kazali czekać i mieć nadzieję. Ja byłam w kompletnym szoku i nie wiedziałam gdzie szukać tej nadziei. I tak trafiłam tutaj. Dlatego chciałam opisać naszą historię, bo może komuś mój wpis przyniesie promyk nadziei i siłę do walki.
Ale po kolei.
Wylew mojego męża zdążył się w najlepszym momencie naszego życia, kiedy od roku zaczęliśmy odcinać kupony od dotychczasowego życia w wielkim mieście i żyliśmy tak, jak zawsze chcieliśmy. Mój mąż był bardzo aktywnym 40 latkiem, ćwiczył na siłowni, dużo jeździliśmy na rowerach, chodziliśmy z kijami, zdrowe odżywianie itp. Był takim facetem, którego wszystkie panie w pociągu proszą o zdjęcie torby .
Pewnego dnia nie wstał do pracy. Potem karetka, SOR, intensywna terapia, śpiączka farmakologiczna, intubacja, paraliż czterokończynowy. Rokowania bardzo złe, bark możliwości usunięcia operacyjnego krwiaka w mózgu. Po dwóch tygodniach zaczęto go wybudzać ze śpiączki faktologicznej, niestety bez sukcesu. Udało się odłączyć respirator. Lekarze rozkładali ręce i mówili, że trzeba czekać i mieć nadzieję. Szpital zacząć szukać miejsca w ZOL. Byłam w ZOL, zobaczyłam i przysięgłam sobie, że dopóki mam ręce i nogi, to męża tam nie oddam. Zaczęły się poszukiwania pomocy. I tak trafiłam na konsultację do prof. Jana Talara. Dzięki Profesorowi odzyskałam nadzieję. Podczas konsultacji wszystko wytłumaczył, powiedział co robić kok po kroku. Wytłumaczył co robić, a czego nie robić przy chorym. Zaczęłam robić wszystko wedle wskazówek Profesora. Jak tylko stan męża pozwolił, to zabrałam go do domu. Nadal był nieprzytomny, choć ja widziałam, że coś zaczyna się dziać, że on walczy. Lekarze nadal mówili, że raczej marne szanse są na to, że mąż się obudzi.
Miesiąc po powrocie do domu zaczął się wybudzać. To były takie delikatne symptomy, bałam się, że to mi się tylko wydaje. Ale pewnego dnia zadałam mu pytanie, a on pokiwał głową. Powtórzyłam pytanie, a on znowu pokiwał głową. Był to jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu. To budzenie trwało ok. 4-6 tygodni. Ale były to bardzo szczęśliwe tygodnie, mimo że mąż był praktycznie cały sparaliżowany i nie mówił.
Potem pojechaliśmy na neurorehabilitację. Spędziliśmy tam 3,5 miesiąca. Została wyjęta rurka tracheotomijna oraz PEG. Mąż zrobił ogromny postęp fizyczny oraz odzyskał w 100% świadomość. Od około roku jesteśmy już w domu. Dalej ćwiczy z rehabilitantem oraz chodzimy na spacery, mowa jest coraz lepsza, ale wymaga również ćwiczeń z logopedą. Do pełnego sukcesu jest jeszcze daleko, ale walczymy i wierzę w to, że się uda.
Witam, czy mogłabym się z Panią skontaktować? Jesteśmy świeżo po podobnej sytuacji i potrzebujemy jakichś wskazówek jak postępować.... Bedziemy bardzo wdzieczni
gość
03-03-2021, 07:32:30

Gość 2020-01-09 20:41:43
Zalezy jak dlugo trwalo niedotlenienie, jakie nastapilo uszkodzenie mozgu. Ja mam w rodzinie osobe po niedotlenieniu, jak chcesz mozemy porozmawiac moze bede w czyms pomocna, troche juz o tym wiem
Jak mogę się skontaktować z Panią? Mój tato jest świeżo po niedotlenieniu mózgu, każda rada byłaby cenna
Pozdrawiam
gość
04-03-2021, 05:34:14

Gość 2021-03-03 08:25:20
Gość 2021-02-26 10:26:39
Nie lubię udzielać się na forach, ale sama trafiłam na ta stronę dwa lata temu, kiedy mój mąż zapadł w śpiączkę po bardzo rozległym wylewie. Lekarze wiele nie mówili, kazali czekać i mieć nadzieję. Ja byłam w kompletnym szoku i nie wiedziałam gdzie szukać tej nadziei. I tak trafiłam tutaj. Dlatego chciałam opisać naszą historię, bo może komuś mój wpis przyniesie promyk nadziei i siłę do walki.
Ale po kolei.
Wylew mojego męża zdążył się w najlepszym momencie naszego życia, kiedy od roku zaczęliśmy odcinać kupony od dotychczasowego życia w wielkim mieście i żyliśmy tak, jak zawsze chcieliśmy. Mój mąż był bardzo aktywnym 40 latkiem, ćwiczył na siłowni, dużo jeździliśmy na rowerach, chodziliśmy z kijami, zdrowe odżywianie itp. Był takim facetem, którego wszystkie panie w pociągu proszą o zdjęcie torby .
Pewnego dnia nie wstał do pracy. Potem karetka, SOR, intensywna terapia, śpiączka farmakologiczna, intubacja, paraliż czterokończynowy. Rokowania bardzo złe, bark możliwości usunięcia operacyjnego krwiaka w mózgu. Po dwóch tygodniach zaczęto go wybudzać ze śpiączki faktologicznej, niestety bez sukcesu. Udało się odłączyć respirator. Lekarze rozkładali ręce i mówili, że trzeba czekać i mieć nadzieję. Szpital zacząć szukać miejsca w ZOL. Byłam w ZOL, zobaczyłam i przysięgłam sobie, że dopóki mam ręce i nogi, to męża tam nie oddam. Zaczęły się poszukiwania pomocy. I tak trafiłam na konsultację do prof. Jana Talara. Dzięki Profesorowi odzyskałam nadzieję. Podczas konsultacji wszystko wytłumaczył, powiedział co robić kok po kroku. Wytłumaczył co robić, a czego nie robić przy chorym. Zaczęłam robić wszystko wedle wskazówek Profesora. Jak tylko stan męża pozwolił, to zabrałam go do domu. Nadal był nieprzytomny, choć ja widziałam, że coś zaczyna się dziać, że on walczy. Lekarze nadal mówili, że raczej marne szanse są na to, że mąż się obudzi.
Miesiąc po powrocie do domu zaczął się wybudzać. To były takie delikatne symptomy, bałam się, że to mi się tylko wydaje. Ale pewnego dnia zadałam mu pytanie, a on pokiwał głową. Powtórzyłam pytanie, a on znowu pokiwał głową. Był to jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu. To budzenie trwało ok. 4-6 tygodni. Ale były to bardzo szczęśliwe tygodnie, mimo że mąż był praktycznie cały sparaliżowany i nie mówił.
Potem pojechaliśmy na neurorehabilitację. Spędziliśmy tam 3,5 miesiąca. Została wyjęta rurka tracheotomijna oraz PEG. Mąż zrobił ogromny postęp fizyczny oraz odzyskał w 100% świadomość. Od około roku jesteśmy już w domu. Dalej ćwiczy z rehabilitantem oraz chodzimy na spacery, mowa jest coraz lepsza, ale wymaga również ćwiczeń z logopedą. Do pełnego sukcesu jest jeszcze daleko, ale walczymy i wierzę w to, że się uda.
Witam, czy mogłabym się z Panią skontaktować? Jesteśmy świeżo po podobnej sytuacji i potrzebujemy jakichś wskazówek jak postępować.... Bedziemy bardzo wdzieczni
Proszę nasiać do mnie katarzyna1_kowalska1@wp.pl Postaram się pomóc jak umiem.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

gość
Paraliż rąk w samolocie
Czy ktoś się spotkał z takim przypadkiem. Syn po raz pierwszy leciał samolotem. W czasie startu sparaliżowało mu obie ręce, częściowo policzki, miał problem z mówieniem. objawy zaczęły ustępować, gdy samolot osiągnął wysokość. Trwało to około godzinę. Potem się już nie powtórzyło. Co może być powodem?
gość
Wynik TK??
Dzień dobry. Odebrałam dzisiaj wynik TK głowy. Opis jak niżej : Dostępne w badaniu struktury mózgowia i przestrzenie płynowe przedstawiają się typowo. AYMETRIA SZEROKOŚCI ROGÓW SKROBIOWYCH - PRAWY SZERSZY 7 MM. Układ komorowy mózgu nieposzerzony, bez cech przemieszczenia. Struktury kostne typowe. Moje pytanie - co oznacza ten fragment o asymetrii szerokości rogów? Czy to coś strasznego?
gość
Uszkodzone nerwy w głowie
Dzień dobry, Czy aktualnie jest na forum osoba, która jak w tytule ma uszkodzone nerwy w głowie? Jak z taką chorobą radzicie sobie zawodowo jeśli jedyną realną pomocą sobie jest próba ochrony uszkodzonych nerwów przed wiatrem..? Pytam, bo nie rozstaje się z nakryciem głowy (jedynie w lato). Jeśli leki, zabiegi i operacje nie przynoszą trwałej ulgi a jedynie tymczasową to jak sobie radzicie?
gość
Prośba o pomoc
Dzień dobry, Jestem studentką pedagogiki o specjalności WWR i w przyszłym roku będę bronić pracy magisterskiej. Praca będzie dotyczyć dzieci z afazją i potrzebuję 2 przypadków do porównania z innymi, które już posiadam. Jednym z przypadków jest moja córka, która uczęszczała do poradni p-p. To ze względu na nią wybrałam taki kierunek studiów. Chciałabym prosić o wgląd do dokumentacji dziecka, oczywiście za zgodą rodzica. Żadne dane nie będą upublicznione. Bardzo proszę o pomoc w poszerzaniu wiedzy innych rodziców i specjalistów. Będę bardzo wdzięczna za każdą informację. Z poważaniem, Dorota Kozak
Reklama: