Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
25-09-2018, 05:15:04

Mam nadzieję, że minie Czy taka osoba później pamięta co się z nią działo?
gość
26-09-2018, 13:56:14

Opiszę w wielkim skrócie.
Tata trafił na OIOM 2 sierpnia i wyszedł jakoś na początku września. Dostał niewydolności oddechowej spowodowanej niewydolnością serca przez co miał płyn w płucach. Leżał prawie 3 tygodnie pod respiratorem, z czego dwa razy próbowano go wybudzić (odstawiano respirator i leki nasenne) ale za każdym razem był agresywny kopał coś majaczył.. patrzył gdzieś w dal, błędny wzrok, zasypiał, budził się niby coś tam nam raz na jakiś czas przytaknał i znów spał.. potem kolejne problemy z oddychaniem i pod respirator i znów leki nasenne.. kulił się jak dziecko. Raz nam powiedział żebyśmy zabrali go stąd do domu bo go tu zabiją. Wyciagnął sobie sonde z żołądka, schodził z łóżka (półprzytomny).Jak odstawiano te leki na śpiączke to musiałbyć na uspokajających, które działały na chwile. Nie dawali sobie z nim rady. Pełne wybudzenie i taka normalna świadomość jak się obudził powróciły po jakichś trzech tygodniach,wtedy trzeci raz odstawiono respirator i odłączono leki. Niby nas poznał i wszystko rozumiał co się mówi, tak kontaktował logicznie a następnego dnia dostał złości chciał coś nam napisać a nie był w stanie, miał już wtedy tracheostomie zrobioną i nie miał jeszcze tej fonetycznej rurki żeby z nami rozmawiać, nie wiedziałyśmy co chce nam powiedzieć a jak sie później okazało uważał, że oni mu tam robili krzywdę. W tym całym stanie uśpienia miał halucynacje wszystko docierało gdzieś tam do tego mózgu, ciało odczuwało co się z nim robi, na przykład miał dreny w płucach a uważał że powycinali mu nerki, że go wozili z góry na dół, wykorzystali jego ciało.. owszem wozili go na rentgen i z powrotem a mózg takie historie sobie stwarzał. Musiałyśmy mu wszystko opowiedzieć każdy szczegół i dopiero wtedy do niego dotarło co się stało i że to wszystko to wymysły mózgu, że to się nie działo naprawdę. Sam miał świadomość jak coś głupiego mówił że może mu się wydaje że to wcale nie istnieje. Przypominały mu się jakieś dziwne stare czasy ale aż takich mega niestworzonych historii nie opowiadał. Wydaje mi się że to ten amantix dużo dał bo na początku go nie podawali tylko dopiero za tym trzecim razem i że to pobudziło tą świadomość. Bałyśmy się z mamą, że ta cała niewydolność krążeniowo oddechowa doprowadziła do niedotlenienia mózgu i że dlatego nie może odzyskać tej świadomości, że ma zaburzenia. No ale na szczęście tomografia i potem powrót świadomości wykazał że wszystko jest w mózgu w porządku. Myślałam, że zejdzie się dlużej a to nastąpiło tak z dnia na dzień. Potem już było tylko lepiej. Tata nie pamięta prawie nic z oiomu, ani tego jak tam trafił. Jakieś pojedyncze rzeczy. Nie pamięta jak przyjeżdzałyśmy, jak mówiłyśmy do niego, nic. A czasami było tak, że jak miał zmiejszane te leki nasenne, anastetyki, dopóki my nie przyjechałyśmy był spokojny, jak tylko "usłyszał "nasz głos denerwował się, podnosil ręce, chcial wstawać, ciśnienie mu waliło po 190, a na lekach był, zamknięte oczy..a jakby czuł, że jesteśmy. Zależy co jest przyczyną, czy tylko leki stosowane przy wprowadzaniu w śpiączkę, czy jest uraz mózgu.. czy niedotlenienie.. itd. To był tak długi miesiąc w moim życiu... te wchodzenie codziennie na ten oiom i nie wiedza co zastaniesz po drugiej stronie. Nie życzę nikomu. Marta
gość
01-10-2018, 17:13:47

witam wszystkich, minął ponad rok od wypadku mojego męża, więc postanowiłam skrobnąć kilka lub kilkanaście zdań, aby wesprzeć innych w wierze i wytrwałości, a także w walce o każdy choćby maleńki kroczek do przodu. Przypomnę krótko: mój mąż (49 lat) zapalony kolarz + pływak w trakcie pływania na basenie olimpijskim doznał wylewu krwotocznego ( pękł tętniak tętnicy przedniej). Ponad 2 minuty przebywał pod wodą (tu bez komentarza) doszło do NZK (zatrzymania krążenia, więc także niedotlenienia), embolizacja nieudana, śpiączka, operacja trepanacji czaszki z racji olbrzymiego obrzęku mózgu dopiero po 2 tygodniach od zdarzenia. Szanse na życie, na przeżycie - "0". Po operacji śpiączka, niedowład wiotki, rurka tracheo, peg., "0" szans na wybudzenie. Na dzień dzisiejszy mąż odzyskał świadomość w pełni, mówi, rozumie, rozwiązuje krzyżówki, oczywiście nie jest to sprawność umysłowa sprzed zdarzenia, rozwiązywał experta w Sudoku, teraz ma problem z poziomem medium, pamięta języki obce, czyta książki. Największym problemem jest pamięć robocza, bieżąca, kasuje się właściwie na bieżąco, ale codziennie systematycznie ją ćwiczymy w nadziei na polepszenie. Problemem jest także znaczna niesprawność ruchowa, z powodu NZK i znacznego niedotlenienia wskutek utopienia mąż ma niedowład 4 kończynowy, w zasadzie rusza tylko jedną ręką, dzięki czemu może chociaż sam zjeść posiłki, ale także i pisać, kolorować itp. Nie tracimy jednak wiary, w to że może będzie jeszcze lepiej, ćwiczymy codziennie, jak nie z rehabilitantem to sami, i maleńkimi kroczkami wciąż troszeczkę do przodu. Nauczył się w miarę samodzielnie usiąść na łóżku, teraz ćwiczymy przesiadanie z łóżka na wózek, to ciężka praca, aby wzmocnić mięśnie rąk na tyle, aby udźwignęły ciężar całego ciała. Dodatkowo przyplątało się neurogenne skostnienie w obrębie stawu miednicy + barku. Zacementowało biodro całkowicie, tak,że ruch nóg jest na chwilę obecną niemożliwy. Jutro jedziemy szpital, na próbę usunięcia, choć częściowo skostnień w prawym stawie. Mamy nadzieję, że się uda i pozwoli nam to pójść z reh znowu ciut dalej. Najważniejsza jest wiara, miłość i niestety także, jeśli nie przede wszystkim wytrwałość, nie tylko w ćwiczeniach, ale także w poszukiwaniu informacji dot. danej jednostki chorobowej. Dziś wiem na 100% gdybym nie zgłębiła ton literatury nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz, gdyż niestety lekarze są znieczuleni i obojętni, niechętni do udzielania jakichkolwiek wskazówek. Przy wszystkich problemach jakie pojawiły się po drodze, zawsze musiałam najpierw się wyedukować u wujka google a potem walczyć z lekarzem o nasze. Wierzę, ze Wy także zawalczycie o swoich Bliskich, i także za jakiś czas napiszecie o tych małych-wielkich kroczkach ku poprawie :) Pozdrawiam wszystkich ciepło Ela
Ps. i nie wierzcie do końca w pochwały pewnych ośrodków rehabilitacyjnych - sami znajdźcie czas, jedźcie, zobaczcie, pytajcie, wyciągajcie wnioski - REPTY - przereklamowane w 100% (chyba że ktoś boryka się z nieznaczną niepełnosprawnością, przy dużej niepełnosprawności - zdecydowanie NIE, nigdy bym tam mojego Jacka nie oddała)
gość
01-10-2018, 17:35:20

dodam jeszcze tylko że nie byliśmy u Prof Talara, nie przekonały mnie Jego metody, choć są i takie osoby, które pozytywnie wypowiadają się w tym temacie. pozdrawiam Ela
gość
01-10-2018, 19:34:13

Witam Elu ,
Mam pytanie na co uważać z twojej perspektywy? Chodzi mi o to ze wspomniałas ze gdyby nie to ze czytasz dużo na temat choroby twojego męża i twoja wiedza jest bardzo duża/ to nie był by w tym mieści co teraz. Moja mama jest 2 miesiące po nzk - nie wiem na co uważać. Dokarmiam, uważamy na ciało, mówimy do niej rehabilitujemy. Doradź coś. Proszę Pozdr Monia
gość
01-10-2018, 20:19:07

Moniko, jeśli Twoja Mama jeszcze "śpi" to na ten moment najważniejsza jest pielęgnacja ciała, zmian pozycji (właściwe układanie- można znaleźć właściwe pozycje/ułożenia chorego w internecie). Pozycje i przekładanie jest równie ważne co rehabilitacja poprzez ćwiczenia bierne i/lub czynne w miarę stanu/możliwości pacjenta.Mojego Jacka przez 3 miesiące pobytu w szpitalu odchudzili o 20 kg karmiąc tylko poprzez Peg-a gotowymi preparatami, tłumacząc wciąż że pacjent leżący nie wymaga więcej niż 1500 kcal/dziennie. Jest w tym może i racja, tylko że mój Jacek przed zdarzeniem był bardzo aktywną osobą ( ok. 80-100 km na rowerze na przemian z basenem) u takich osób zapotrzebowanie na kalorie jest dużo wyższe niż u osoby mniej aktywnej, w związku z tym spalanie kcal jest również dużo szybsze. Poza tym gotowe mieszanki do odżywiania przez peg niespecjalnie dobrze były tolerowane, i po prostu przelatywały przez organizm. Lekarz nie chciał ze mną rozmawiać, prosiłam o konsultację dietetyka szpitalnego, okazało się, że brak, więc kto ustała żywienie takiego pacjenta. Gdyby nie potajemne dokarmianie gotowanymi treściwymi gęstymi zupkami (pielęgniarki udawały że tego nie widzą) nie wiem czy nie umarłby choćby z powodu jakiejś infekcji przy takim osłabieniu organizmu. Tu wskażę, że jako sportowiec przed wypadkiem ważył 74 kg przy wzroście 184 cm, pomyśl jak wygląda mężczyzna o tym wzroście ważący 20 kg mniej. Prosiłam o ważenie, w odpowiedzi usłyszałam że oddział nie dysponuje wagą łóżkową, więc nie ma możliwości zważenia pacjenta. Oczywiście wypisany został z wagą 74 kg, taką jak przy przyjęciu, kpina. Bardzo wcześnie też zainteresowałam się tematem rehabilitacji neurologopedycznej. Codziennie kilka razy masowałam mięśnie twarzy oraz wnętrze buzi - policzki, podniebienie, język. To jest bardzo ważne aby w miarę możliwości przywrócić funkcję przełykania, a w późniejszym czasie, móc wrócić do normalnej formy odżywiania. Nie wiem, czy Twoja Mama jest po udarze, czy wypadku, więc dlatego też nie wiem jakie informacje mogą Tobie pomóc. Logopeda szpitalny był 1 raz u męża i właściwie poza kartką z jakimiś dziwnymi znakami niewiele się dowiedziałam, doszłam drogą dedukcji, że chodzi o ćwiczenia różnych ruchów ust. Napisz proszę coś więcej, lub w czym dokładnie mogłabym pomóc. Chętnie pomogę, jeśli będzie to w moim zasięgu. pozdrawiam i glowa do góry, tylko pozytywne myślenie, choć i z tym miałam często spory problem. Ogarniała mnie niemoc i bezsilność wobec naszej służby zdrowia, dlatego to my bliscy musimy być silni i walczyć ile tylko zdołamy. pozdrawiam Ela
gość
02-10-2018, 07:40:10

Elu, mama miała zawał z nzk. Bardzo schudła- jest młoda ma 52 lata- zawsze była uśmiechnięta, wygadana- dużo pracowała. Była szczupła- ale teraz powoli wyglada jak wieszak. Mi tez lekar mówi Ze 1500cal wystarczy/ walczę aby dawać jej dodatkowe jedzenie. Oczywiście ma pega. Ile posiłków dołożyłas mężowi? 2? 3? Mama coś tam ostatnio chciała mówić- ale jej stan się cofnął- nie chce mówić . Przełyka ale tez jej się już nie chce. Nie wiem dlaczego ale w ciągu Zeszłego tygodnia cofnęliśmy się o miesiąc. Dawałas mężowi jakieś odżywki?? Pozdr Monia
gość
02-10-2018, 13:06:52

Monia, gotowałam zupy warzywne (krótko gotowane, lub blanszowane warzywa0, żeby jak najwięcej witamin jednak pozostało + trochę chudego mięska z drobiu lub rybę i to miksowałam. Jeśli nie dawałam mięsa to dodawałam odżywkę białkową. Musisz to podawać przez peg, ale musi mieć nie za gęstą konsystencję, tak aby nie zatkało peg-a i na koniec trzeba przepłukać wodą mineralną lub przegotowaną, aby ścianki rurki się oczyściły, bo inaczej mogą się namnożyć jakieś bakterie. Małymi porcjami to dawałam. Przynosiłam w termosie takim dla maluszków, ale w sumie temperatura nie ma tu znaczenia, bo i tak idzie od razu do żołądka. Jeśli chcesz wprowadzić dodatkowe porcje, to także stopniowo, jednego dnia 1-2 małe powiedzmy po 100 ml porcje, i obserwacja jak będą tolerowane przez organizm. Tzn. jak u malutkiego dziecka, czy nie ma rozwolnienia itp. Lekarze zapominają że organizm/mózg potrzebuje dodatkowych kalorii na regenerację, raczej trudno przy 1500 kcal. Masuj delikatnie całą twarz Mamie, zwłaszcza mięsień okrężny ust (wesprzyj się zdjęciami z internetu mięśni twarzy) i w trakcie tego zabiegu mów do Niej jak bardzo Ją kochasz, jak Jej potrzebujesz. Wspieraj ile możesz, mówiąc,że jest silna, że da radę, że wierzysz w Nią i Jej siłę. Najważniejsze, żeby Oni chcieli walczyć nie tylko dla siebie, ale i dla nas. Muszą w to uwierzyć. Ja to w kółko (jak mantrę) powtarzałam mojemu Jackowi. Nie było dnia, żebym nie słyszała, że mąż nie przeżyje kolejnego dnia, że stan jest krytyczny. Po 2 miesiącach kazano mi zabrać Go ze szpitala, mówiąc, że Pani mąż się już nigdy nie obudzi, ale stan jest w miarę stabilny, a my dla takich pacjentów miejsca nie mamy. Trzeba wierzyć i walczyć, choć wiem że bywa ciężko (wypłakałam morze łez). Mówiłam sobie, ale i do Niego do ucha, nie tak miało być, nie możesz mnie tak po prostu zostawić, nie pozwolę Ci na to. Jeśli chcesz to mogę podać Ci tel bezpośredni, bo nie zawsze będę przy komputerze. Daj tylko znać. Pomogę ile będę mogła.
Ps. ja dodawałam Nutricia - PROTIFAR a także do zagęszczania płynów w pierwszej fazie jak zaczął wracać odruch przełykania - Nutricia - NUTILIS Clear
gość
03-10-2018, 18:44:45

Witajcie, Elu
A po jakim czasie obudził się twój mąż?
Daję mamie dodatkowe dwa posiłki dziennie- z rana jakiś jogurt albo zmiksowane owoce ( myśle nad kaszą manną- mama zawsze lubiła) a potem jakaś zupę ( zmiksowane mięso z wywarem , z marchewką i jajkiem surowym). Myślisz ze wystarczy? Czy mało? Dzisiaj pół jogurtu mama zjadła ze strzykawki. Naprawdę wierzę chyba jako jedyna z rodziny ze mama z tego wyjdzie- jak idę do niej to jej mówię ze ją bardzo kocham, ze da radę i wszystko będzie dobrze. Masuje jej nogi, i ręce. Jutro zaczynam masażem Talara- kupiłam książkę i mam nadzieje ze to ogarnę. Dzisiaj masowalam mamie twarz- nie denerwowała sie, wiec będę kontynuować. Co myślisz o lekach uspakajających? Czy twój mąż coś dostawał? Mama dostaje od 2 dni jakieś leki- ponieważ bardzo się kręci w łóżku; bardzo sztywnieje jak ktoś chce coś przy niej zrobić. Nie wiem czy mam coś z tym robić? Oczywiście chętnie napisze SMS jak dasz swój numer telefonu_ lepiej mieć Cie zawsze pod ręką 😁 pozdr monia
gość
03-10-2018, 20:01:13

Ela a Twoj mąż oddychal samodzielnie od początku? Jako był stan czy reagował na bodźce, bądź po jakim czasie zaczął?

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: