Iwo opiszę Ci cały proces mojego braciszka od wypadku: 17.03 godz.20.15 został potrącony na drodze w przebudowie na przejściu . Nieprzytomny, Złamania otwarte nogi, Złamanie 9-ciu żeber po stronie lewej , zmiażdżone płuca , stłuczony serce (marker zawalowy na poziomie 1200) złamana żuchwa, obojczyk, łopatka. Uderzenie po ustaleniu biegłych bez hamowania 95h/km leciał 40 metrów . Da Sor dowieziony bez jednego buta w karetce dwukrotna reanimacja 18.03 o godz 01.15 przekazany na Oiom
. W 22.03 pierwsze wybudzenie Łukasz starczy nie podjął pracy płuc (mama traci przytomność zabierają ją na oddzial) więc walczę sama ja z przeciwnościami losu o mojego ukochanego o 8 lat młodszego braciszka, który zawsze był, pomagał, radził. Jestem bezradna. Ordynator kolejnego dnia mówi że trzeba zastosować agresywną metodę wybudzania ( im dłużej w śpiączce farmakologicznej tym mniejsze szanse na wybudzenie) . Budzą to w 7/8 dobie reaguje źrenicami, walczy jest bardzo pobudzony , zrywa wiązania, płacze jest nielogiczny , niepoznaje, mówi od rzeczy , my płaczemy razem z nim. Kolejny dzień nie chce sie obudzic ...., śpi , wiemy że jest coś nie tak ....sprawdzam źrenice są bardzo małe , niereaguje na światło. Mama klęczt przy mim, modli się , błagam o ratunek...zawierzamy to JANOWI Pawłowi II.. Trwa to 3 dni . Na oiomie możemy być tylko 2 godziny - ruszam swoje znajomosci aby byc dłużej. Łapie pielęgniarki na podawaniu silnych narkotyków po których mój kochany braciszek śpi i nie da się go obudzić...afera w szpitalu robię awanturę....Następnego dnia przychodzimy ma otwarte oczy , rusza się nie poznaje nas....prosi "Zabierzcie mnie do domu Oni chcą mnie otruć"! Jest cały czas niespokojny i powiązany boimy się żeby nie wypadł z łózķa mimo złamań On nie czuje bólu , nie ma czucia powierzchniowego. ogromny cios - brat mnie nie poznaje. Kolejny dzień przystawiłam mu do ucha telefon dzwoni mój 13-letni syn - jest Łukasza chrześnikiem i jego oczkiem w głowie.....Łukasz płacze w głos.CDN...