Ja gdy byłem w śpiączce np. bardzo reagowałem na swoją żonę -- gdy tylko zbliżała się do mnie ,choć jej nie widziałem i nie słyszałem --cała aparatura wprost wariowała i wszystkie parametry się zmieniały --zwłaszcza ciśnienie szło wówczas gwałtownie w górę , kiedy przyszła do mnie z naszym synem on zauważył że choć mam zamknięte oczy ciągle przechylam głowę w stronę żony , wprost wodzę za nią zamkniętymi oczmi jak chodzi wokół łóżka ciągle przekręcałem twarz w jej stronę , nawet lekarz się skarżył do niej na mnie że prosił mnie abym uścisnął mu ręke jeśli go słyszę i nie robiłem tego a gdy prosiła mnie o to żona to jej ściskałem dłoń -- choć mojej mamie już nie , na prośbę mamy zaczynałem płakać ale dłoń ściskałem tylko żonie --którą zawsze bardzo mocno kochałem i kocham :). Może to co teraz napisze dla niektórych będzie paranoją ale zaraz po obudzeniu twierdziłem że gdy żona się nademną pochylała ja wprost czułem jak nasze mózgi się komunikują to specyficzne uczucie ale twierdzę nadal że tak było i doskonale to pamiętam , choć wydaje się niemożliwe to skąd będąc w śpiączce wiem że się pochylała i potrafiłem to określić w miejscu i czasie --mózg człowieka to coś niezwykłego i nieobliczalnego , po wybudzeniu płatał mi różne figle ale do tej pory pamiętam jakie niestworzone historie opowiadałem i doładnie pamiętam komu i jakie , a więc jeśli się wybudzi i na przykład będzie bredził lub nawet Was obrażał i wyganiał --tak jak ja to wyczyniałem - nie zrażajcie się to normalne u takich osób-- nie odchodżcie od niego , wspierajcie i spokojnie tłumaczcie , ktoś taki potrzebuje mnóstwo miłości i cierpliwości oraz szczerego wsparcia .Ja to wszystko przeżyłem i pamiętam bardzo dokładnie i bardzo jestem wdzięczny swojej żonie , dzieciom i rodzicom oraz przyjaciołom za ogrom wsparcia i za to że mimo tego jak ich nieraz obrażałem wyrwali przy mnie --po miesiącu wszystkich przeprosiłem -- i wróciłem do domu aby poczekać wśród bliskich na drugą operacje i drugą rehabilitacje -- które przeszedłem i teraz po wolutku wracam do normalnego życia ---pamiętam też słowa lekarza który się mną opiekuje do dziś --czas, Jacek czas -- to twoje najlepsze lekarstwo i tak było i jest --teraz po prawie 8 miesiącach wiem że wszystko co mówił było i jest prawdą -- w tej chorobie potrzeba duuużo cierpliwości , pracy i czasu a wszystko może wrócić do normy -- teraz jak widzicie siedzę i pisze , chyba nawet logicznie :) .
Pozdrawiam i wszystkich którzy dotarli do końca moich wywodów życzę dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Jacek.