WITAJCIE.
Tyle tutaj stron na temat śpiączki,że nie chciałąm zakładać nowego wątku. Podepnę się pod ten.
Mój teść w zeszłą niedzielę doznał urazu głowy - pękniecie czaszki i 5
krwiaków.
Zrobiono mu operację około 7/8h po zdarzeniu. Rokowania były nieciekawe...Miał nie przeżyć operacji. Jednak żyje do dziś. Choć czy to życie.. W każdym razie dla nas żyje!
Do dni dzisiejszego jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Podłączony pod respirator , z arytmią serca (najprawdopodobniej miał ją już wcześniej;jest nadciśnieniowcem,ma stwierdzoną również
padaczkę-leczona nie powodowała napadów,jednak obraz
EEG jednoznaczny ).
Dzisiaj odłączono mu już jeden lek - rusza palcyma u stóp,czasami drgają mu powieki, "chodzi" krtań jak przy ruchu przełykania...
Lekarka przedtem mówiła,żeby aż tak sie nie martwic,bo to ze jest osoba starsza i nadużywającą alkoholu swego czasu jest tutaj na plus - mózg jest mniejszy-przy czym te krwiaki miały jak gdyby więcej miejsca... Teraz mówiła juz dwa razy ze nie potrafi nic okreslic poki pacjent jest podtrzymywany w śpiączce farmakologicznej,jednak trzeba byc zawsze przygotowanym na najgorsze. Czy to,ze porusza palcami,ma ruchy powiek,usta mu sie czasami jakby zaciskały nic nie znaczy? Naprawde mamy stracic nadzieje?
Wiem jeszcze ,ze sprawdzano Odruch(objaw?) Babińskiego i ponoć jest dodatni ale to niepewne.
Nie tracimy nadziei. Powiedzcie proszę czy jest szansa na to,że z teściem jeszcze bedzie wszystko dobrze?Czy łudzić się tymi znakami , które dawał już dzisiaj? Co od siebie możemy zrobic oprocz obecnosci (dwa razy dziennie wpuszczaja nas na oddzial,na każdy raz po 1h odwiedzin). Ponoc szpital wykonuje przy nim wszystkie zabiegi rowniez pielegnacyjne.. Ale czy my jako rodzina mozemy juz jakos ten proces wspomagac?Czy nie zaszkodzimy?
Doznal w swoim zyciu juz wielu urazow... Przeszedł jako dziecko białaczkę.. Wiezrymy , że i tym razem się uda.