Witam, mam na imię Ola i od marca codziennie czytam to forum. Naturalnie tak jak każdy nie jestem tu "ot tak sobie". Nigdy wcześniej nie pisałam. Za to dzień w dzień czytałam wpisy ludzi, które bardzo bardzo mi pomogli. Dodam, że wbrew temu co opowiadali mi inni zaczytywanie się w wypowiedziach innych forumowiczów, nawet tych sprzed lat, wcale nie dołowało.
Wręcz przeciwnie!
Nikogo z Was nie znam, nie wiem jak wyglądacie, połowa osób pewnie już nawet tego nie czyta, ale byliście dla mnie dużym oparciem i meeeeeeeeeega skarbnicą wiedzy.
U mnie wszystko już jest okay nawet bardziej niż okay więc piszę, może dla "takiej Oli", która za kilka lat, lub jutro może mieć ten sam problem co ja.
Pod koniec marca mój tata (48 lat) z powodu nieleczonego nadciśnienia dostał masywnego wylewu do prawej półkuli mózgu. Od razu tomografia i na stół operacyjny- ewakuacja olbrzymiego krwiaka 60mm/47mm. Krwiak przebił się do komór mózgowych i spowodował wgłobienie pod sierp i do otworu wielkiego. Jednym słowem dramat.
Lekarze tuż po operacji orzekli, że nie ma się co nastawiać. Tata po operacji nie odzyskał przytomności, nic. Z jednej strony lekarze mówili, że stan jest dramatyczny, 0 szans na przeżycie a o wróceniu do jakiegokolwiek stanu normalności to zapomnij... ale z drugiej, że mimo wszystko jest to mózg a z nim to nigdy nic nie wiadomo.
Tego samego dnia na wieczornym obchodzie spłycili sedację. Mimo, że taka nie odzyskał przytomności to przy bodźcu bólowym zareagował.
Prężeniem co prawda ale zareagował. Oczywiście prężenia to zły objaw, ale nam w naszych głowach zrodziła się nadzieja, że może najpierw to prężenie a później będzie okay?
Niestety z powodu wysokiego ciśnienia nie mogli całkowicie odstawić sedacji. Tak działo się przez ponad 3 tygodnie.. Po odstawieniu leków...bam! 260/120!
No ale lekarze nie poddawali się, próbowali różnych kroków, nowych leków..kombinacji leków, łapali się WSZYSTKIEGO. W końcu się udało. Oczywiście przez ten czas tata dwa razy nabawił się zapalenia płuc, zapalenia pęcherza, ale jak ktoś jest nieprzytomny, oddycha przez rurkę to niemalże norma. Poza tym uspokajali nas, że akurat z tym to oni sobie poradzą.
Po milionowej kombinacji leków można było odstawić "usypiacze" bez ryzyka podniesienia ciśnienia.
Tata się obudził. Niestety bez kontaktu. Ziewał, mlaskał, ruszał się ale na nic nie reagował.
Codziennie przychodziliśmy rozmawialiśmy z nim, puszczaliśmy muzykę, czytaliśmy Biblię.
Po 2-3 dniach tata odzyskał świadomość! :) Na zadawane pytania mocno zaciskał oczy na tak. To był najlepszy dzień mojego życia. Odpowiadał na poste pytania właśnie przy pomocy oczu. Z biegiem czasu wyjęli mu rurkę tracheostomijną więc pojedynczymi słowami zaczął odpowiadać.
Z powodu braku ruchu ( nie było mowy o rehabilitacji jak był nieprzytomny bo mu ciśnienie skakało) nie mógł się za bardzo ruszać. Ale bardzo się starał. Najpierw uruchomił prawą stronę, później lewą rękę a na końcu lewą nogę. Po ponad 2 miesiącach ze szpitala został przeniesiony do szpitala rehabilitacyjnego a po skończonym pobycie zabieramy go do domu i zaczyna rehabilitację dzienna.
Piszę to wszystko po to, aby ktoś kto jest załamany, bo spotkało go coś podobnego, nie załamywał się.
Niestety udary rocznie dotykają w naszym kraju ok 75 000 osób. Nie jesteśmy w tym sami. To forum jest fantastyczne, bo pozwala na przynajmniej poczytanie o innych, którzy borykają się najczęściej z tymi samymi problemami.
To co chciałabym napisać na koniec od siebie to:
Nie wolno się poddawać. Lekarze zawsze wolą przedstawić ten czarniejszy scenariusz. Ale to nasza osoba, ukochana i musimy bardzo bardzo wierzyć w jej powrót. Nawet same dobre myśli i dużo mocnych pozytywnych uczuć potrafi zdziałać cuda. Poza tym mózg to mózg nigdy nic nie wiadomo. U mnie akurat tak się trafiło, że trafiliśmy na fantastycznych lekarzy. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że warto jest ich pytać, nawet męczyć żeby wam odpowiadali. Ja mam takie poczucie, że oni i tak się bardzo starają. Moim tatą zaopiekowali się wzorowo. Lekarze, pielęgniarki i rehabilitanci.
Mogę doradzić również, żeby możliwie jak najszybciej zrezygnować z klasycznego cewnika na rzecz cewnika zewnętrznego. Mój tata przez 2 tygodnie miał zapalenie pęcherza. Okropnie go bolało i wtedy jeszcze bardziej zaciskał (wtedy jeszcze objętą spastyką) lewą rękę.Wiem, że cewniki zewnętrzne się zsuwają. Ale to koszt ok 4-5 złotych za cewnik a to naprawdę zmienia postać rzeczy. Sudocrem dobry na początek odleżyn.
Mój tata obecnie sam chodzi (oczywiście jeszcze nie całkowicie płynnie), mówi, czyta, pisze, gra w piłkę ( oczywiście bez biegania), kąpie się, przygotowuje kanapki. Ma problem z zaniedbywaniem stronnym, ale było już gorzej więc może uda się i to zniwelować.
Dla każdego jest nadzieja, nawet dla takich co dostali 0 szans na przeżycie.
Oczywiście wiem, że czasami niestety już nie da się pomóc, ale nadzieja powinna umierać ostatnia.
Pozdrawiam was serdecznie i dziękuję :) Ola