Witam serdecznie,
od 11 miesięcy mam brata w śpiączce...przez ten czas przeszedł wiele infekcji i chorób, przez antybiotyki uszkodzono mu nerki i musi miec robione dializy otrzewnej, przez to żaden szpital nie chce Go przyjac na rehabilitacje.To ja i moja rodzina codziennie od 11 miesiecy dojezdzamy 1,5 h do Poznania do szpitala i Go rehabilitujemy tak jak mozemy... walczymy o Niego..a kazdy dzien przynosi nowe wiadomosci...lekarze podziwiaja to co dla Niego robimy..ale nikt nie chce nam pomoc by z oddzialu intensywnej terapi przeniesc Go na rehabilitacje..obdzwonilismy pelno szpitali,nawet Fundacja Swiatło miala na swojej liscie Marcina na 20 miejscu,jednak gdy dowiedzieli sie ze ma dializy nie chca Go juz przyjac...nie wiemy co robic, wspomne ze te 11 miesiecy to ogromny stres dla calej naszej rodziny,Marcin ma 29 lat i nie przysluguje mu żadna rehabilitacja.Nie mozemy juz normalnie zyc dlatego prosimy o pomoc...błagamy, bezsilne patrzenie na cierpienie brata pomimo ogromnej checi pomocy jest najgorsze:(