Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
19-11-2014, 15:31:34

mój Tata jest we śpiączce od 3 lat po porazeniu pradem. Jest w domu gdzie głownie opiekuje sie nim mama. Jeśli Twój wujek jest nadal w szpitalu to musi być tam możliwość rehabilitacji, jeśli nie ze szpitala (chociaz taka powinna być zapewniona) to poszukaj rehabilitanta prywatnie. No i oczywiście bardzo ważne jest leczenie tych odleżyn! Tata po miesiącu w szpitalu miał ogronmna, głęboką odleżynę a będąc w domu nic sie nie dzieje, wiec to kwestia dobrej opieki (czego w szpitalu na pewno niestety nie ma).
wanda
gość
29-11-2014, 21:42:43

Witaj Mysza,
Piszę do Ciebie, bo mam troszkę pytań... pierwsze to na pewno czy Twój chłopak jest karmiony przez pega, czy może juz sam próbuje jeść? Czy ma wyciągniętą rurkę tracheostomijna, jeśli tak to czy macie zalegania wydzieliny w oskrzelach? Czy jest w jakiś sposób pionizowany, a może już sam chodzi?:) pytam się o takie rzeczy,ponieważ mam też śpiocha i chciałam się poradzić w tych kwestiach?z góry dziękuję za odpowiedź i mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę aby odpisać
Pozdrawiam, Verka
Gość 2014-09-25 22:45:02
Gość 2014-08-26 23:40:44
Witam, mój brat miesiac temu mial "wypadek" tzn powiesil sie, widzialem tomografie calkowita ciemnosc lekarze mowia ze ma 1% szansy na wybudzenie, stara sie oddychac sam lecz pomaga mu inkubator przez ten czas schudl 20 kg jest karmiony sonda, ma strasznie powiekszona watrobe naduzywal tego i owego, lekarze na ta chwile nie sa wstanie zrobic "gastroskopi" chyba tak sie to nazywa znaczy bezposredniego polaczenia do zoladka, z tego co wiem nie ma zadnych odruchow sam nie wiem co o tym myslec bo jak ostatnio go odwiedzilem lezy na OIOMie to skrecil glowe w moja strone nastepnie powrocil i zaczal drgac lekarz powiedzial ze to nie bylo kontrolowane tylko po prostu odruch miesni, moze to moje zwidy lekarze mowia ze Nas nie slyszy lecz te drgawki sie nasilaja wlasnie wtedy kiedy go odwiedzamy moze za duzo mowimy? niestety te drgawki mimo miesiaca od "wypadku" nie ustepuja troche zmalaly ale lekarz powiedzial ze to nie jest dobry znak nawet to ujal ze "widocznie udalo mu sie to co chcial zrobic" dalej wierzymy ale wiekszosc lekarzy spisuje Go na straty mozg obumarl z tego co wyczytalem pien mozgu powinien byc uszkodzony w mniej niz 15% jesli stara sie sam oddychac ale to nauka wierzymy w cud ze moj braciszek sie obudzi chlopak ma 22 lata wiec mam nadzieje ze da rade, czytalem Wasze wypowiedzi i daje mi to troszke sil na to co sie stalo moze moglby ktos sie podzielic swoimi doswiadczeniami? z gory Wam wszystkim dziekuje Pozdrawiam Marcin
Witaj Marcinie.
Mój chłopak w kwietniu 2013 roku także się powiesił. został odcięty jak juz nie oddychal, mózg był niedotleniony i został uszkodzony. Pod respiratorem był ok 9 dni, potem zaczął sam oddychać. W pierwszej tomografii nie wyszły żadne zmiany. Po tygodniu jednak zmiany były już widoczne. Zaniki korowo-podkorowe. Tak samo miał duże drgawki prawej strony ciała. Cały się pocil. Miał zachowana reakcje zrenic na światło od samego początku. Jak miał igłę wkładana to zabierał rękę zginajac ja. Od początku masowalismy go Talarem itp. Po miesiącu był na tyle stabilny ze zabraliśmy go do domu. Miał jednak nadal drgawki. Pierwszego dnia w domu drgawki ustały jak ręką odjąć zaczęła się codzienna praca. masowalismy go ok 10 godzin dziennie w 4 osoby naraz, każdy miał swoją kończyne i tak 7 dni w tygodniu. Trwało to około 10 miesięcy. Masaż Talara był robiony na okrągło. Potem po 10 miesiącach pojechaliśmy na pierwszy turnus do bielsko białej do Wojtka romanowskiego. Tomek wtedy wyszedł juz ze śpiączki ale był w stanie minimalnej świadomości. od tamtej pory Talara juz nie robimy za to jeździmy na turnusy. Tomek na dzień dzisiejszy nie mówi ale zaczyna już coś próbować. Ma porażenie czterokończynowe spastyczne. Patrzy bardzo przytomnie, wodzi wzrokiem za osobami, mruga na tak i nie. Uśmiecha się, płacze. Jest w nim dużo emocji. Byliśmy na cyber oku i wyszło ze jest świadomy. Powiedział ze mnie kocha i ze przeprasza. Także u nas są podobne przypadki, my juz kazał drogi przeszliśmy, sporo jeszcze przed nami. Wy też macie długa drogę przed sobą. Jakbyś miał jakieś pytania to pisz śmiało.
Pozdrawiam
Mysza
gość
06-12-2014, 22:29:18

Witam, mój tato trafił do szpitala 24 listopada z krwawieniem żylaków przełyku w wyniku marskości wątroby (alkohol ). Ustał oddech jeszcze tego samego wieczoru a rano we wt zatrzymało się serce. 15 minut resuscytacji. 2%szans na przeżycie. Pod respiratorem do 5 grudnia. Lekarze powiedzieli że mózg w 80% nieczynny. Oddycha sam już drugą dobę. Otwiera czasem oczy, ściska rękę. Ale przeważnie śpi i nie reaguje. Lekarz mówi że może być na granicy świadomości. Czy to półśpiączka czy stan wegetatywny? Ma jeszcze duże żylaki które mogą popękać . Tamto krwawienie ustało przy lekach. Lekarze mówi o ośrodku jakimś bo przecież cały czas nie będzie w szpitalu. Ktoś miał podobny przypadek?
gość
15-12-2014, 20:24:48

Gość 2014-12-06 23:29:18
Witam, mój tato trafił do szpitala 24 listopada z krwawieniem żylaków przełyku w wyniku marskości wątroby (alkohol ). Ustał oddech jeszcze tego samego wieczoru a rano we wt zatrzymało się serce. 15 minut resuscytacji. 2%szans na przeżycie. Pod respiratorem do 5 grudnia. Lekarze powiedzieli że mózg w 80% nieczynny. Oddycha sam już drugą dobę. Otwiera czasem oczy, ściska rękę. Ale przeważnie śpi i nie reaguje. Lekarz mówi że może być na granicy świadomości. Czy to półśpiączka czy stan wegetatywny? Ma jeszcze duże żylaki które mogą popękać . Tamto krwawienie ustało przy lekach. Lekarze mówi o ośrodku jakimś bo przecież cały czas nie będzie w szpitalu. Ktoś miał podobny przypadek?
Mój tato jest ponad 2 lata w śpiączce mamy go w domu, wydaje mi się że to dobre oznaki u pani taty co siedzieje. Nie raz widziałam kogoś kto się wybudzał na początku nie kontaktował od leków które otrzymywał i wiadomo po niedotlenieniu mózgu, po kilku dniach, tygodniach lub nawet miesiąca zdarzają się ludzie którzy dzięki żmudnej rehabilitacji i opiece najbliższych wyszli z tego. Nie wiem czy moja teściowa jest dobrym przykładem bo miała udar krwotoczny ale właśnie tak było. Ponad 4 tygodnie na respiratorze bez jakiego kolwiek kontaktu, fakt dawali jej leki bo szalała/wyrywał sobie wkłucia, sondę, cewnik/ ale nie potrafiła oddychać sama Kiedy w końcu załapała i za czeli leki odstawiać te wyciszające to tak nikogo nie poznawała, wychodziła z łóżka że musieli pasami ja spinać. Psychiatra na zapisywał mnóstwo leków które nie pomagały zaproponowali nam oddanie teściowej do ZOLu. Ale niestety mój tato był w takim miejscu i nie byliśmy zadowoleni, więc zabraliśmy teściową do domu. Miałam dwie osoby do opieki w pieluchach, butelkach ze smoczkiem i papkach, ale dzięki pomocy teściowej córki dawaliśmy radę, dokładała się też do wynajęcia pielęgniarki i rehabilitanta, udało nam się po miesiącu pobytu w domu załatwić dla teściowej Repty prywatnie na 3 tygodnie i dodatkowo potem 3 państwowo, dokonano tam cudu teściowa chodzi, mówi, w miarę kontaktuje. Niestety ma ubytki neurologiczne, czasami się zapomina, trochę jak w chorobie alzhaimera ale dajemy radę.
Myślę że ze względu na te żylaki warto by było powalczyć o założenie tacie pega czyli takiej rurki do karmienia bo to bezpieczniejsze niż sonda którą może sobie wyrwać. Proponuję iść do lekarza prowadzącego tatę, a jak on nie podejmie tematu to do ordynatora, porozmawiać o oddziale rehabilitacji skoro reaguje, wiem że będą przeciwni i zaproponują ZOLa ale warto walczyć -być upartym. Jeżeli jedyna opcja bynajmniej na początek to ZOL to proponuję podpytać- porozmawiać z pielęgniarką społeczna w szpitalu jakie są w okolicy no i wtedy trzeba już samemu zająć się załatwianiem z jej pomocą i zbadaniem który jest najlepszy bo zwykle pacjenci trafiają tam gdzie akurat jest miejsce może być super miejsce a może być byle gdzie. Mój tatko był przez chwilę właśnie w Gnieźnie, w sumie to połączenie hospicjum i zolu szok, ale co mieliśmy zrobić. Mojej znajomej mama wylądowała w Zolu przy hospicjum w Bydgoszczy i byli bardzo zadowoleni żyła ponad 4 lata, należy doliczyć do tego nowotwór który miała.
Warto też zadbać o to by tato był dobrze pielęgnowany. Wiem że się powtarzam ale dobry balsam do skóry suchej, delikatny żel do mycia pod prysznic dla wrażliwej lub płyn do kąpieli nie mydło bo wysusza skórę , myjki jednorazowe, chusteczki nawilżane dla dzieci lub taką piankę pielęgnacyjna do kupienia w aptece ale często szpitale maja, oliwka ale ostatnio od niej się odchodzi bo wysusza skórę, podobnie od sudocremu choć my stosujemy na przemiana z pentacremem, płyn do płukania jamy ustnej, przybory do golenia/pianka i maszynki jednorazowe tylko!!!!/ woda po goleniu i dezodorant to podstawa, je jeszcze polecam pomadkę ochronna na usta lub krem z witamina A. W niektórych szpitalach jeszcze potrzebne są 2 ręczniki zwykłe frotte wymieniane co najmniej raz na tydzień i papierowe, woda niegazowana do płukania sądy, można dorzucić szampon w jednorazowych saszetkach lub mała butelkę po prostu. Personel szpitala o tym nie mówi rodzinie lekarz tym bardziej - nawet twierdzą że nie potrzebne, a pacjentowi to wszystko naprawdę się przydaje. Nie raz wołają pampersy ale ostatnio zauważyłam że w szpitalu nie brakuje bo do teściowej nie musieliśmy mieć.
Najważniejsze, głaskać, mówić, dotykać, opowiadać, czytać a nie tylko stać i patrzeć. Należy pamiętać o przedstawieniu się tacie kiedy się do niego wchodzi, a i lepiej niech go odwiedza codziennie ktoś niż dużą grupą na raz jak to tylko oczywiście możliwe. Można masować delikatnie stopy, dłonie na pewno nie zrobi się krzywdy i zawsze w kierunku serca !!!!
Proszę trochę poszukać na forum to opisuję kilka ciekawych sposobów na stymulacje, można też zapytać pielęgniarki czy możecie tacie radio przynieść by włączały i dopytać się koniecznie jak z odleżynami - czy nie trzeba kupić opatrunków- choć teraz szpitale to raczej mają i co z żywieniem ?? Czy dostaje przemysłowe czyli takie z apteki czy możecie gotować sami bo to z szpitalnej kuchni jest ubogie w witaminy i kiepskie ogólnie. Można kupować słoiczki dla dzieci czy Nutradrinki ale o tym napiszę pani jak już będzie coś, pani wiedziała już co i jak. Niestety taki stan jak pani tato czy mój tatko to nie zbyt lubiane przypadki w szpitalu i my jako rodziny musimy wykazać się dużą determinacją by o nich walczyć, ale proszę mi uwierzyć daje się rade. Pozdrawiam ciepło Bożenka
PS tatko dziś pierniczki pałaszuje :)
gość
29-12-2014, 23:53:17

Witajcie, mój mąż 18.12.2014 miał wypadek samochodowy. obecnie leży na oiomie w śpiączce i ma podobno poważne stłuczenie lewego płatu skroniowego. Niestety lekarze co dyżur to inna opinia dlatego postanowiłam się nie poddawać bo też go przekreślili powiedzieli, że nic z tego nie będzie póki co otwiera jedno oko kręci głową oraz ruszał buzią. Nadal jest w śpiączce. Za kilka dni chcą go odłączyć od respiratora żeby sam oddychał i przenieść na oddział neurochirurgii. Ale piszę bo chciałabym uzyskać numer kontaktowy do dr. Talara też się o nim naczytałam dużo i chciałabym spróbować umówić na wizytę. Bo dopóki nie wykorzystam wszystkich możliwych metod na obudzenie go i wrocenie do normalności nie odpuszczę. Tak więc jeżeli ktoś ma nr telefonu będę wdzięczna proszę o wysłanie na adres e-mailowy jurasiki@o2.pl bardzo dziękuję.
A jezeli ktoś miałby jakieś informację jak należy się później z taką osobą po przeniesieniu odnosić co robić itd będę wdzięczna.
Pozdrawiam
gość
31-12-2014, 10:43:27

taki adres @ znalazlma tu na forum do dr Talara jantalar@jantalar.pl
wiem ze byl tez nr tel.
Jeszcze poszukam
wanda
gość
31-12-2014, 10:47:45

takieinformacje jeszcze znalazlam ale nie wiem na ile aktualne:
"Profesor Jan Talar tel. 0604-449-599
Dom - 0 52 346 12 41 "
wanda
gość
07-01-2015, 14:54:16

Gość 2014-11-29 22:42:43
Witaj Mysza,
Piszę do Ciebie, bo mam troszkę pytań... pierwsze to na pewno czy Twój chłopak jest karmiony przez pega, czy może juz sam próbuje jeść? Czy ma wyciągniętą rurkę tracheostomijna, jeśli tak to czy macie zalegania wydzieliny w oskrzelach? Czy jest w jakiś sposób pionizowany, a może już sam chodzi?:) pytam się o takie rzeczy,ponieważ mam też śpiocha i chciałam się poradzić w tych kwestiach?z góry dziękuję za odpowiedź i mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę aby odpisać
Pozdrawiam, Verka
Gość 2014-09-25 22:45:02
Witaj Verka,
Długo tu nie zaglądałam, przepraszam więc, że tak długo musiałaś czekać na odpowiedź. Co do Twoich pytań to tak, mamy założonego PEGA mimo tego, że sam je serki itp. Nawet nieźle mu to idzie, nie ksztusi się. Peg jest o tyle wygodny i nie przeszkadzająy mu, że nie myślimy o tym żeby sie go pozbywać. Rurki nie ma już od ponad roku, wyciągnęlismy ją sami w domu po 9 miesiącach ( w szpitalu nie chcieli twierdząc że sobie nie poradzi) i powiem szczerze, że teraz nie mamy w ogóle wydzieliny. Z rurką odsysałam go co chwile bo cały czas zalewał się wydzieliną, przez to, że ta rurka była ciałem obcym, które drażniło błonę śluzową. poza tym to było duże źródło infekcji. Odkąd wyciągnęliśmy rurkę nie było poważniejszego przeziębienia. Jest pionizowany, ale już bez stołu pionizacyjnego itp. Jak go postawimy to trzyma sam kolana, nie zgina i prosto na nich staje. Trzeba go trzyma bo ma problem z równowagą. Jak postawimy go przy ścianie to sam stoi bez pomocy. Z chodzeniem dopiero zaczynamy. Sam już zgina i prostuje nogi kiedy trzeba, trudno mu jedynie przesunąć stopę do przodu wiec ja to robię, z tyłu podtrzymuje go rehabilitant. A w jakim stanie jest juz spioch? Jakbys miala jeszcze pytania to pisz, postaram sie szybciej odpisac :)
Pozdrawiam
Mysza
gość
07-01-2015, 21:50:03

Witaj Mysza,
cieszę się bardzo, że doszliście już tak daleko. Mam nadzieję, że Twój Tomek odzyska całkowitą sprawność i będziecie mogli cieszyć się razem z tego. :) Ja mam dość dużo pytań do Ciebie.. nawet nie wiem od czego zacząć. Może od tego jak stymulowalas śpiocha, żeby zaczął jeść samodzielnie serki? Jeździcie na turnusy rehabilitacyjne co jaki czas i jeśli można się zapytać czy macie już jakiś sprawdzony? A jeśli chodzi o mojego śpiocha, to jesteśmy też już po wyciągnięciu rurki ok. roku czasu. Ale niestety w dalszym ciągu jest wydzielina, która utrudnia wszystko.. nie mamy pojęcia juz co z tym robić.Co do sprawności ruchowej, jeszcze jesteśmy na troszkę niższym etapie co wy, ale dążymy aby w końcu stanął sam, mam nadzieję że w tym roku uda nam się to :) pozdrawiam Verka
Gość 2015-01-07 15:54:16
Gość 2014-11-29 22:42:43
Witaj Mysza,
Piszę do Ciebie, bo mam troszkę pytań... pierwsze to na pewno czy Twój chłopak jest karmiony przez pega, czy może juz sam próbuje jeść? Czy ma wyciągniętą rurkę tracheostomijna, jeśli tak to czy macie zalegania wydzieliny w oskrzelach? Czy jest w jakiś sposób pionizowany, a może już sam chodzi?:) pytam się o takie rzeczy,ponieważ mam też śpiocha i chciałam się poradzić w tych kwestiach?z góry dziękuję za odpowiedź i mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę aby odpisać
Pozdrawiam, Verka
Gość 2014-09-25 22:45:02
Witaj Verka,
Długo tu nie zaglądałam, przepraszam więc, że tak długo musiałaś czekać na odpowiedź. Co do Twoich pytań to tak, mamy założonego PEGA mimo tego, że sam je serki itp. Nawet nieźle mu to idzie, nie ksztusi się. Peg jest o tyle wygodny i nie przeszkadzająy mu, że nie myślimy o tym żeby sie go pozbywać. Rurki nie ma już od ponad roku, wyciągnęlismy ją sami w domu po 9 miesiącach ( w szpitalu nie chcieli twierdząc że sobie nie poradzi) i powiem szczerze, że teraz nie mamy w ogóle wydzieliny. Z rurką odsysałam go co chwile bo cały czas zalewał się wydzieliną, przez to, że ta rurka była ciałem obcym, które drażniło błonę śluzową. poza tym to było duże źródło infekcji. Odkąd wyciągnęliśmy rurkę nie było poważniejszego przeziębienia. Jest pionizowany, ale już bez stołu pionizacyjnego itp. Jak go postawimy to trzyma sam kolana, nie zgina i prosto na nich staje. Trzeba go trzyma bo ma problem z równowagą. Jak postawimy go przy ścianie to sam stoi bez pomocy. Z chodzeniem dopiero zaczynamy. Sam już zgina i prostuje nogi kiedy trzeba, trudno mu jedynie przesunąć stopę do przodu wiec ja to robię, z tyłu podtrzymuje go rehabilitant. A w jakim stanie jest juz spioch? Jakbys miala jeszcze pytania to pisz, postaram sie szybciej odpisac :)
Pozdrawiam
Mysza
gość
08-01-2015, 18:16:24

Radzę a miast talara wydać pieniążki na normalną rehabilitację, szanowny pan dał nam niby to super dietę i ćwiczenia które miały wybudzić mamę. Stosowaliśmy ę stymulację przez 18 miesięcy, dzień w dzień po kilka godzin 4 kończyny każdy miał swoja. Ne pomogło nic wieźliśmy mamę nie potrzebnie, bo to niby badanie które przeprowadził śmiesznie wyglądało i pobieżnie, mama zmarła nie odzyskując kontaktu ani żadnej poprawy. Mimo naszej rzetelnej pracy i walki.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: