O mój boże jak się cieszę z tobą że tak jest, że reaguje, sam oddycha, jeszcze wiele pracy przed wami ale wierzę że dacie radę.
Nie jestem ci w stanie odpowiedzieć jak będzie dalej u twojego taty mój przez wiele miesięcy po odłączeniu od respiratora patrzył tępym wzrokiem w jeden punkt, mrugał tylko oczami, dopiero po kilku miesiącach rehabilitacji i naszych starań zaczął śledzić nas wzrokiem ,potem nauczył się po woli połykać dosłownie kilka mililitrów, potem ssać smoczek i dopiero potem ssać i połykać, do łyżeczki dochodziliśmy ok 1,5 roku co najmniej. Mój tato jest w stanie apalicznym czyli niby żyje, sam oddycha, wydala ale jest jak niemowlę wszystko musisz przy nim wszystko zrobić. Obecnie potrafi się już śmiać i płakać jak mu coś nie pasuje, robić miny adekwatne do sytuacji, pokazuje obrazki pić, jeść co jeść - słodycze, nie słodycze pokazać że nie wygodnie, lub ma brudnego pampersa, ma też humorki i ulubione smaki, umie się buntować, rusza jedną ręką, odwraca głowę, pochyla się do przodu, wydaje dźwięki ooo..., aaa... ale bardzo rzadko i może tyle.
Co do podejścia lekarzy i pielęgniarek to taki brak okazywania emocji, często uśmiechu, zachowanie się prawie obojętne to podobno profesjonalozm. My nigdy nic nie daliśmy nikomu poza drobiazgami, paczką kawy, lodami czy kilkoma cukierkami od czasu do czasu pielęgniarką bo o tatę to na prawdę dbały, zanosiliśmy im to oficjalnie bez żadnych pokazów z podziękowaniem za opiekę. Tak naprawdę przez te ponad 3 miesiące na ojomie to tylko 2 pielęgniarki zauważyłam co się uśmiechały i odzywały do pacjentów, no chyba że byli kontaktowi to owszem, ale takich delikwentów szybko się pozbywali. Dopiero na neurologi zobaczyłam uśmiechnięte i rozgadane pielęgniarki, czasami lekarzy okazujących emocje.
Jak mój znajomy się wybudził ze śpiączki i odłączyli go od respiratora to na początku może ze 2-3 tygodnie to był tak skołowany że szok, na początku wydawał dziwne dźwięki, machał nieskordynowanie rękami i nogami, po kilku dniach gdy zaczął coś tam mówić to opowiadał bzdury bez ładu i składu, nagle sam się postawił i zaczął im uciekać, na czworaka, przy chodziku a potem prawie przez okno wyskoczył bo rodzina zostawiła je w sali otwarte i wyszła na papierosa. Po około 2 miesiącach gdy go widziałam było już lepiej, ale uciekał im z domu jeszcze z 6 miesięcy, a tak na prawdę nie wiedział dokąd i dlaczego to robi. Niestety nie wiem jak to jest dalej ale myślę że ktoś się na pewno dokładnie wypowie. Ale cudownie że reaguje Pozdrawiam Bożenka
PS
Tylko dopytaj się o żywienie i rehabilitację, jak go karmią szpitalnymi papkami, to polecam od razu znaleść jakiś market, sklepik i kupić kilka słoiczków przecierów owocowych dla dzieci 4-5 miesięcy, kilka małych soczków typu kubuś i oczywiście weźcie dla taty wodę bo jak pisałam wcześniej potrzebna do płukania sondy polecam niegazowaną oczywiście 0,5 litra kilka butelek, firma nie ważna byle nie smakowa czysta woda.