Bożenko, tata ma to o czym piszesz, wszystkie kosmetyki, ręczniki, balsamy przeciw odleżynom, sudokrem, aftin zamiast płynu do jamy ustnej bo ma ja poraniona od rurki, itp. Jest zawsze ogolony, obcięliśmy mu włosy, nawet piżamę dzisiaj niosłam (do tej pory nie pozwalali). Karmiony jest technicznym -Nutrison. Dzisiaj weszłam na tą patologiczną chirurgię i zobaczyłam puste łózko. Najpierw pomyślałam, że źle poszłam i zabłądziłam. Jakie to skomplikowane jak nasz mózg się broni by nie myśleć o najgorszym. Później zapytałam pielęgniarki co z tatą. I tu nie wiem, czy na szczęście czy na nieszczęście trafił znowu na OIOM, tam w porównaniu z tym oddziałem Hilton i opieka jakaś inna (mająca uczucia). Tata dostał gorączki i powstał problem z oddychaniem,leży teraz biedny pod respiratorem, mają robić RTG klatki piersiowej i tracheo. Nie otwiera już oczu. Ostatnio pytałam czy mnie słyszy i dał palcami znak, że tak. A teraz nic. Przeryczałam pół dnia:( strasznie skacze mu też ciśnienie. Mam nadzieję, że go tam podratują, wtedy będę błagać by pani ordynator jak najdłużej trzymała go na swoim oddziale. Nie wiem jak to wszystko będzie- nie mamy szans jak go wziąć do domu, mama nie da rady. Ja mam ograniczone pole manewru, bo sama wychowuje 2 letnie dziecko, muszę pracować. Ostatnio też poległyśmy na rotawirusa i byłyśmy w szpitalu. Wszystko się jakoś nie układa. Staram się być u taty codziennie, już wierzyłam, że z tego wyjdzie, a dzisiaj znowu załamanie... Na ostatniej tomografii wyszło że mało co jest ocalałej zdrowej tkanki mózgowej, wszędzie zmiany postłuczeniowe, choć krwiaki się wchłaniają. Chciałabym żeby wrócił. Nie jestem gotowa na jego odejście. Nie mogę patrzeć jak leży i cierpi w tym szpitalu, nie mogę przestać płakać,nie mam czasem już sił...