Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
30-01-2014, 09:15:03

Martataty, podziwiam Twoje podejście do sytuacji. U nas w maju dwa lata, jak Michał został zabity. Tak, piszę specjalnie zabity, bo stan w którym jest na pewno nie można nazwać życiem. Michał i najbliżsi zostali zabici. Kierowca dostał pół roku w zawieszeniu na trzy lata i tyle. Nawet prawka mu nie wzięli. Jeszcze dowiedzieliśmy się, że składa apelację. Taka działa nasze prawo i sądy. Jak działa służba zdrowia, to wszyscy wiemy. Wspaniały kraj. I pomyśleć, że co miesiąc kradną mi z pensji 1,500 zł na "składki". Pozdrawiam
gość
30-01-2014, 10:05:01

Marto bardzo Ci współczuję . Ja przez to wszystko przechodziłam rok temu . Mój tato nie żyje już rok . Ciężko przechodziłam żałobę . Tęsknota,łzy , brak apetytu , zaburzenia snu , stany lękowe . Dopiero po 10 miesiącach powoli zaczełam wracać do "życia " . Życzę ci dużo siły . Córka taty.
gość
03-02-2014, 11:54:33

Witam,
jestem nową osobą na forum. Piszę w sprawie mojego taty. Tydzień temu miał zawał serca, po którym wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną w związku z niewydolnością oddechową i krążeniową i podłączono do respiratora. Dwa dni później tata miał ustanie krążenia - przeszedł reanimację, ale niestety nastąpiło dość poważne niedotlenienie. Lekarze nie są w stanie nam powiedzieć w jakim stopniu mogło nastąpić uszkodzenie mózgu. Obecnie jest w stanie śpiączki własnej. Początkowo w ogóle nie reagował- ale od dwóch dni ma lekko otwarte oczy. Zareagował na mnie i mamę płacząc, podskoczył mu puls, dostał lekkich dreszczy - uważamy więc, że ewidentnie była to forma świadomej reakcji na nas. Wczoraj na prośbę mamy ścisnął ją za rękę.
Lekarz na OIOM-ie, gdzie leży tata, stwierdził, że takie reakcje to czysty przypadek i żebym nie robiła sobie najmniejszych nadziei, ale ja w to nie wierzę. Moim zdaniem coś się zaczyna dziać i chcę walczyć o tatę do końca. Jak najwięcej do niego mówić, pobudzać go. Tylko co robić ? Poradźcie coś... od kiedy to się stało, o niczym innym nie myślę, nie umiem pracować, znaleźć sobie miejsca....
gość
03-02-2014, 13:33:20

Niestety na ojomach tak jest że nigdy ci tak naprawdę w tak ciężkich stanach nie dają wielkiej nadzeieji bo sami do końca nie wiedzą co z tego wyjdzie. Z moją mamą było podobnie nie dawali nadzieje że odłączą od respiratora, nie dawali że będzie z mamą jakikolwiek kontakt, nie dawali że się wybudzi. A jest tak że mama się wybudziła mimo tego że była 7 razy reanimowana w ciągu tygodnia i 6 tygodni na ojomie. Chodzi, mówi no fakt jest jak osoba chora na alzhaimera, wymaga opieki, zaprowadzenia do toalety, przypomnienia i podania o posiłku lekach ale jest. A jaka rada, dużo mówcie do taty, przypominajcie mu o sobie, odwiedzajcie go lepiej codziennie kto inny, niż sporo ludzi na raz, zapewnijcie mu maximum konfortu czyli zadbajcie by miał wszystko co jest potrzebne do pielęgnacji jamy ustnej i ciała - opis na forum co jakiś czas ktoś wrzuca co ma być. Zapytajcie też o karmienie taty przez sondę czy jest możliwe, czy sami będziecie mogli gotować mu zupki i kupować soki, czy oni zapewnią gotowe, pytajcie się co możecie tacie donieść, co jest potrzebne, nie dajcie się nabrać na słowa że nic tato nie potrzebuje bo szpitalne środki pielęgnacyjne są kiepskie lub kończą się na wodzie z mydłem i tyle. Po woli zacznijcie też rozmawiać z lekarzami co dalej planują z tatą czy przekażą go na inny oddział, czy macie już zacząć po woli szukać oddziału rehabilitacji czy zakładu opieki czy planujecie zabrać tatę do domu. Musicie mieć świadomość że w takie miejsca trudno sie dostać i jest potrzebny czas by zająć miejsce w kolejce. Pozdrawiam Ania
gość
04-02-2014, 08:52:23

Dziękuję Aniu za słowa wsparcia i rady.
Właśnie codziennie pytamy się z mamą co przynieść, co zrobić, pytamy o żywienie itd., ale w szpitalu z uporem maniaka powtarzają nam, że poza pampersami to w zasadzie nic - i wygląda to tak, jakby woleli, żebyśmy z mamą nawet nie pojawiały się na oddziale. Wsparcie lekarzy też jest w zasadzie żadne, potrafią tylko powtarzać, że nic z tego nie będzie. Ale ja w to nie wierzę, bo zawsze jak jest choćby cień szansy i trzeba o to walczyć do końca. Dlatego jesteśmy w szpitalu codziennie, mówimy do taty, głaszczemy go, przekazujemy pozdrowienia od rodziny i znajomych. A on czasem daje nam znaki - a to uściśnie rękę jak się go o to poprosi, otworzy oczy... drobiazgi, ale coś zaczyna się dziać i to rodzi nadzieję...
gość
04-02-2014, 10:56:47

Po pani od taty podobnie jak Ania wierzę w to że twój tato się obudzi, że dacie radę. Mój tato jest już ponad 2 lata w śpiączce, mamy go w domu i codziennie jak wszyscy tu na forum podejmujemy walk wierząc w to że się uda go wybudzić.
Popieram wasze postępowanie 100% starajcie się być u taty ile tylko możecie, przytulajcie, głaszczcie mówcie, czytajcie książki, gazety włączajcie radio czy muzykę na słuchawki, opowiadajcie o świecie, o dobrych rzeczach o tym że tęsknicie za jego głosem czy radami. Starajcie się mimo tego że nie mówią o to by nic mu nie brakowało proszę pamiętać też o maści sudocrem i o płynie do płukania jamy ustnej. Lekarze jak lekarze starają się być neutralni a raczej wyjść obronna ręką, a pielęgniarki wcale im się nie dziwie że wolą by rodziny nie było bo nie trzeba nic wyjaśniać mówić, zrobią co trzeba, coś tam pogadają do chorego i ok, a jednak rodzina wchodzi im w plan dnia dlatego by się pozbyli chętnie :)
Musisz walczyć o swojego tatę, iść z mamą lub inna bliską osobą porozmawiać co dalej planują z tatą, gdzie go chcą umieścić po wypisaniu ze szpitala. Jest dość trudno znaleść w ogóle oddział rehabilitacji czy inną odpowiednią z wysokiem standardem opieki placówkę. Pozdrawiam cieplutko i wierz proszę w to że tato się wybudzi, musisz tylko wiedzieć że może nigdy już nie być taki jak kiedyś ale będzie to najważniejsze. Pozdrawiam ciepło Bożenka
gość
04-02-2014, 18:51:13

Witam. Mam męża po udarze mózgu. Był paraliż prawej strony. Udar był 1 listopada. 14 lutego mąż wychodzi ze szpitala rehabilitacyjnego w Piaskach. W tej chwili chodzi już bez kuli. Podnosi rękę zgiętą w łokciu. Kłopoty są z prawą dłonią, ale mam nadzieję, że dalsza rehabilitacja zmieni ten stan. Nie mamy zamiaru się poddać. Mówi, ale nie raz nie pamięta niektórych wyrazów. Mój mąż to twardy facet, który walczy o swoje lepsze jutro. Zapisałam już go w miasteczku gdzie mieszkamy na dalszą rehabilitację.
Jakby było mało problemów mam obecnie też mamę w szpitalu po zawale i udarze. Sytuacja miała miejsce 28 grudnia. Tutaj niestety brak dobrych perspektyw bo nastąpiło rozległe uszkodzenie mózgu. Oddycha za nią respirator. Otwiera oczy, ale nie mamy z nią kontaktu. Na razie przebywa cały czas w szpitalu. Moja mama ma w szpitalu wspaniałą opiekę. Nie czujemy się tutaj intruzami, a wręcz odwrotnie.
Pozdrawiam wszystkich i życzę pogody ducha w tych trudny chwilach Miecia
Początkująca
05-02-2014, 17:21:59

Nie dawajcie sobie wmówić,że to tylko odruchy, mój tata najpierw lekko otwierał oczy (tylko szparka), potem stopniowo szeroko,. Najpierw oczy były nieruchome, a później zaczynał poruszać gałkami. Też ściskał dłoń. I płakał... leciały mu łzy z jednego oka:(. Ruszał ręką, potem zaczął delikatnie ruszać głowa. Wiem, że to nie były odruchy. Poruszał palcami gdy go o to prosiłam... Był, czuł i był świadomy, podejrzewam, że z Waszym tatą jest podobnie. Bądźcie jak najdłużej z tatą. Kupcie specjalny balsam do skóry dla osób leżących przeciw odleżynom. Pozdrawiam. Ja od pogrzebu nie mam siły by pójść na Cmentarz i zderzyć się z prawdą...
gość
05-02-2014, 19:01:24

Treść zablokowana przez moderatora

gość
11-02-2014, 17:59:42

Widzę ciszę na forum
Piękna pogoda, dość ciepło, tatko zdrowy więc wczoraj wyciągnął go mąż z mamą na 15 minut na spacerek. Tato był całkiem zadowolony uśmiechał się i rozglądał, opowiadał po swojemu że jest zadowolony i podobał mu się ten spacerek. w sumie wcale mu się nie dziwię bo 2 miesiące siedzenia w domu to nie ciekawie. Poza tym to nic się nie dzieje, bez większych efektów po tym turnusie rehabilitacyjnym, jest wesoły i pogodny jak był. Już złożyliśmy do Repty kolejne dokumenty o rehabilitację i czekamy na pozytywne rozpatrzenie, zrezygnowaliśmy z Torunia bo tam nic się nie rusza w przyszłym tygodniu tato zaczyna rehabilitację domową z nfzetu całe 2 tygodnie. Pozdrawiam ciepło Bożenka

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: