Reklama:

śpiaczka (15627)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
23-07-2013, 17:33:20

Aha. I chciałam podziękować wszystkim , co odnieśli się do mojego problemu na forum, Szanuję wszystkie wypowiedzi...Nie zbieram punktów do rankingu czy innych bzdetów. Po prostu szukam ludzi z tym samym problemem. A że inni tutaj "zaglądają" i raczą sie wypowiedzieć na temat, który ich nie dotyczy to zostawiam to bez komentarza... Pozdrawiam wszystkich OPIEKUNÓW!
gość
24-07-2013, 07:03:20

Przykro się czyta,co się zrobiło z naszego forum Kiedyś ludzie się wspierali,służyli sobie radą i pomocą,a teraz coraz więcej pretensji,niezrozumienia.Wszyscy piszą,że liczą się ze zdaniem innych,ale jeżeli ktoś ma inne zdanie niż większość od razu jest lekceważony albo krytykowany.Gdzie się podziały czasy Kowalowej albo Gosi1954? Każdy ma swoje zdanie na dany temat i po to jest forum,żeby je wyrazić-oczywiście bez obrażania innych.Jeśli chodzi o Jarka,to myślę,że nie chciał nikogo obrazić i Belfero mylisz się,że on nie jest w temacie-Jarek też ma żonę w stanie wegetatywnym.Jedynie czego nie powinien robić,to dawać nam przykładu jakiejś Kasi,która sobie świetnie ze wszystkim radzi...To było niepotrzebne.A teraz wszyscy się uśmiechnijmy-z uśmiechem i dobrocią naprawdę lepiej się idzie przez życie
gość
24-07-2013, 08:03:23

Witam, mój dziadek jest po niedotlenieniu mózgu. Lekasze stwierdzili uszkodzenie mózgu.Od kilku tygodni przebywa w stanie apalicznym, wodzi wzrokiem, podnosi ręce i nogi. Dzisiaj byłam go odwiedzić i zaczął coś mówić, niewyraźnie ale odpowiadał na niektóre pytania (mówił, że nas poznaje, mówił swoje imię, nasze imiona itp.). Chwilami wydawało się, że jest świadomy, a chwilami jakby odpływał. Co to może oznaczać? Czy ktoś zna taki przypadek?
Wtajemniczona
24-07-2013, 09:26:43

jaro60 2013-07-23 17:27:49
Kasia, która kiedyś pisała swego czasu na tym forum, opiekuje się dwójka chorych sama, swoja matką i mężem,póki ma siły za nic w świecie nie oddała by żadnego z nich do zolu, nie krytykuję nikogo, wiem ze przychodzą chwile zwątpienia, daję przykład, mi pomagają póki co dzieci, kiedyś też odejdą, myślę że w tym co robimy tez można się realizować, za cenę ofiarowania swego życia bliskiej nam osobie, co przecież uczynił każdy z nas na ślubie,jeśli chodzi o małżonków, ma to wiele głębszy sens niż uczestniczenie w wyścigu szczurów, pozdrawiam wszystkich opiekunów, więcej wiary w to co robimy.
http://spioszek.wordpress.com/
Mówiąc brutalnie mam w nosie jak radzi sobie jakaś tam Kasia czy inna Basia, ja jestem soba i jestem całkiem inną osobą, każdy z nas jest inny i radzi sobie jak może. Kluczowe są tu słowa "póki ma siły", nie wiemy jak długo jej sił starczy i na jak długo nam sił starczy.
Uważam, że każdy ma jedno życie i pól biedy, jesli nieszczęście choroby partnera spotyka nas w momencie, kiedy mamy za sobą sporo wspólnego życia, dzieci. Ale jeśli kogoś to spotyka w młodym wieku nie wolno tej osobie "świecić w oczy" przykładami jakiś Kaś i mówić im, że powinny swoje życie, chęć posiadania rodziny odwiesić na kołku i poświęcać się, może przez lata, osobie chorej.
I nikt tu nic nie pisał o "pracy", wyścigu szczurów ale o zwykłym życiu, wyjściu na spacer czy do kina, które wielu opiekunom są niestety niedostępne, bo po prostu nie mają "zmienników" przy chorym.
Ja przezylam z moim mezem wiele szczesliwych lat, tez mamy dzieci, ktore mi pomagaj. Ale to sa dzieci, bardzo mlodzi ludzie, ktorzy wchodza w swoje zycie i nie mam prawa ich obarczac opieka nad ojcem, oni pomagaja ile moga ale maja do przezycia wlasne zycie.
Sama mam wyrzuty sumienia, ze dziecinstwo i tak zostalo im skrocone przez chorobe ojca, ja nie moge im poswiecac zbyt wiele czasu. I wystarczy. Zadne przyklady nie sklonia mnie do myslenia, ze osoby mlode powinny sie wyrzekac swoich marzen o rodzinie czy czymkolwiek innym i poswiecac sie opiece nad chorym.
Ja mojego meza nie oddalam do domu opieki, ale nie wiem jak bedzie dalej, oczywiscie widze sens w swoich dzialaniach ale rownie dobrze moglabym widziec w nich sens gdyby moj maz byl w domu opieki. Kocham go i calymi dniami walcze o jego zdrowie, ale wcale nie uwazam, ze ofiarowanie swojego zycia osobie chorej jest bezwzgledna powinnoscia, niektorzy wybieraja inna droge, stawiaja na siebie, swoje zycie, na zycie swoich dzieci i to nie jest zly wybor.
Wtajemniczona
24-07-2013, 10:03:07

Święta prawda Lusiu.Ja mojego Tomka znam 12 lat,małżeństwem jesteśmy 7.ALe mamy chociaż córunie,dla której warto żyć!!! Ja też opiekuję sie Tomkiem tylko z teściową.Nie mamy praktycznie czasu na nic innego. Reszta rodziny wpada od święta i daje "dobre rady" co to najlepiej robić...No i współczują.A my tak jak pisała Belfera nie potrzebujemy współczucia ale POMOCY.Gdyby chociaż jakaś ciotka albo kuzynka chciała posiedzieć z Tomaszkiem ze 2h żebym chociaż mogła z Igunia wyjść na rolki...Ale tego nikt nigdy nie zaproponował Belfery osobiście nie znam,chociaż o mały włos się nie spotkałyśmy.Dawno temu już pisałam,że ją podziwiam. I jaką by decyzję podjęła,to będzie jej sprawa!Dziewczyna ma prawo do szczęścia.Jak byłam u pani neuropsycholog,to mi powiedziała,że nie można całkowicie poświęcać się opiece nad chorym,zapominając o własnym życiu,bo człowiek szybko się wypali,sam nie będzie w stanie funkcjonować Trzymajcie się wszyscy,lece posadzić Tomaszka,bo zaraz przychodzi rehabilitant
Początkująca
24-07-2013, 11:03:04

Kochani. Nie chciałam, żeby tak burzliwie zrobiło się na forum. Każdy ma swoje zdanie i nie chcę, żebyście się kłocili. Zeby było jasne, nie zamierzam zostawić Michałka. Mam wrażenie, że niektórzy źle mnie zrozumieli. Chodzi o to co pisze Igulinka. My jesteśmy z mamą tylko we dwie. Obie musimy pracować, bo kasa jest potrzebna na rehabilitację. Michaś ma tylko 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego. Żadnej renty, bo prze 3 lata pracował na umowe zlecenie, a przez dwa lata prowadził działalność i opłacał składki. Renta mu nie przysługuje. Więc do pracy trzeba iść, rehabilitować też trzeba itd...Jako, że Michał był otwarty i towarzyski, to dużo osób na początku przychodziło ćwiczyć. Teraz, po ponad roku towarzystwo się wykruszyło i nie można mieć o to pretensji, bo przecież każdy ma swoje życie i problemy. Na szczęście mam super tatę i brata, którzy przychodzą, a mama super koleżanki:) Żałuję, że mieszkamy w bloku, bo niestety spacer odpada, na balkon nie da sie wyjechać, bo drzwi za wąskie:( więc siedzimy z Michałkiem w domu...Ostatnio wychodziłam w niedziele do Kościoła. AAA polecam wszystkim, którzy nie mają czasu albo jak wyjść z domu zakupy przez internet w Tesco:)
Igulinko, tak bardzo cię rozumię. Nasza sytuacja jest podobna. Mieszkamy u teściów...:)a wiadomo, że jest różnie. Chociaż ja na moich nie moge nic złego ppowiedzieć. zmykam, bo zbliża sie pora karmienia. Pozdrawiam
Wtajemniczona
24-07-2013, 11:41:47

Belfera miałam okazję poznać twoją teściową i uważam,że to fajna,ciepła kobieta Moja też najgorsza nie jest,ale na teściową trzeba czasem trochę ponarzekać Cieszę się,bo Twoja ostatnia wypowiedź miała już bardziej pozytywny ton niż poprzednie Nie chcę być przemądrzała,ale uważam,że naprawdę należy Ci się odpoczynek.Na pewno teściowej ktoś przez parę dni pomoże,a Ty się chociaż odrobinę "polenisz" I cały czas proponuję Ci naszą chatę na urlop.Stoi pusta a z Waszej miejscowości do naszej jest w sezonie letnim bezpośredni pociąg.I wiedz Belfera,że ja naprawdę też całkowicie Ciebie rozumiem. Tomaszek właśnie dzielnie ćwiczy z rehabilitantem.Pozdrawiamy Ciebie i Misia
Początkujący
24-07-2013, 11:53:47

Widze, że kazdy ma prawie takie same problemy, szkoda tylko, że nasze państwo nie widzi tych naszych problemów. Ciekawe ile taki ZOL ma placone na jedną osobe? Jakby te pieniądze wypłacić bliskiej osobie, ktora sie opiekuje chorym może wtedy by starczylo i można by zrezygniwać z OBOWIĄZKOWEJ pracy...
belfera a myśleliście o schodołazie? Spacery są dobre dla naszych śpioszków Wiem, że z CPR jest dofinansowanie na schodołaza, a można kupić też używanego o wiele taniej.
Pozdrawiam wszystkich!
gość
24-07-2013, 12:59:26

Tak to jest prawda każdy ma swoje zdanie i powinien się go trzymać nie krytykując innych. To fakt trzeba iść do pracy bo z kat pieniądze na wszystko, ma rodzinę do utrzymania, do tego zabrali nam te 620 zł bo tak państwo uważało i koniec, nie ważne że to szło na potrzeby taty teraz sami musimy na rehabilitację zapracować. Fakt że tata ma rentę nieco ponad 1 tysiąc ale same leki to prawie 500zł, do tego pampersy, maści i wyżywienie, a gdzie zatrudnić opiekunkę, pielęgniarkę, rehabilitanta, za co jechać na turnus rehabilitacyjny?? Zol zabiera 70% dochodu podopiecznego, resztę musi dopłacić rodzina, a jak nie daje rady to gmina i NFZ. Koszt miesiąca to ok 3 tysiące a bywa że i więcej, do tego własne pampersy, środki higieniczne i leki - to nie zawsze zależy co pacjent bierze. Sama nadal myślę o zolu dla taty i nikt mnie nie przekona że nie, jak zajdzie taka potrzeba to natychmiast i koniec, nie obchodzi mnie zdanie nikogo.
U nas bez zmian, dziś tato cały dzień w łóżku bo miał wymieniony cewnik, pobrany mocz na badania i jak zwykle pokrwawił trochę, ale już jest dobrze. Dziś dzień prawdziwego śpiocha, tata śpi i nawet niechętnie je i pewnie idzie zmiana pogody. Pozdrawiam Bożenka
Początkująca
25-07-2013, 16:09:35

Hej. właśnie od paru tygodni zastanawiamy się nad pionizatorem..Schodołaz póki co nie potrzebny, bo i tak jestem sama w domu i taka wyprawa samodzielnie z Michałem wydaje mi się niemożliwa. Co do pionizatora, to jest pewien problem. Michał w trakcie wypadku doznał złamania otwartego podudzia, które zostało źle złożone. I tak jest do dziś. Zoabzymy jeszcze co powiedzą rehabilitanci. A wy pioniujecie swoich piochów codziennie? Bo my tylko póki co sadzamy na wózek...Co u Was? Michał nadal bez kontaktu, patrzy w dal...pozdrawiam

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: