Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
12-07-2013, 11:37:12

Belgera my tego leku nie podawaliśmy my naklejamy tacie plastry na alzhaimera Exelon 4,5, najpierw dawaliśmy to w kapsułkach ale tatko miał problemy żołądkowe, a plasterki są idealne tato na prawdę lepiej reaguje, nawiązuje więcej kontaktu z otoczeniem. Poczytałam o tym Amantix w necie i piszą że to lek na parkinsona więc zaczęłam się zastanawiać jaki to na sens podawania w śpiączce?? Co o tym wiesz??
U nas bez większych zmian, siostra taty przyjechała na 2 tygodnie, tato intensywniej reaguje, ale wielkich zmian nie ma jakich się spodziewałam, no fakt jest bardziej aktywny ruchowo, częściej się uśmiecha, próbuje wydawać dźwięki, czasami mu się uda po wielu próbach Teraz zrobiło się zimno więc siedzimy sobie w domku, no ja w pracy, ciotka zajmuje się tatą pichci mu różne smakołyki, próbuje z nim ćwiczyć i zapewnia mu różne zajęcia by się nie nudził. Mama ma w tym czasie troche wolnego czasu, co prawda teraz mama i tata jadą codziennie na rehabilitację, a potem mama odpoczywa a ciotka działa by tatko niepodsypiał sobie w dzień. W poniedziałek pojadę osobiście do Poznania by spróbować załatwić tacie ten wyjazd na rehabilitację, tym bardziej że tata ma dobre wyniki i 6 miesięcy zero napadów padaczki i to jest najważniejsze.
Pozdrawiam cieplutko z ten chłodny dzień.Bożenka
gość
13-07-2013, 20:35:55

Ciesze sie widzac postepy Waszych bliskich oraz chcialabym sie pozegnac z forum choc dlugo tu nie zawitalam... Pisalam niedawno o swoim bracie ... Niestety w niedziele znow mial goraczke ponad 40 stopni... w poniedzialek juz nie zdazylam do niego pojsc.. Odszedl od nas , lekarze mowili ze nie odzyskalby swiadomosci ale juz sie nie przekonamy czy mieli racje czy nie.. serducho przestalo pracowac ... Bedzie teraz z gory sie Nami opiekowal ...
Kamila
pozdrawiam i zycze Wam oraz Waszym Spioszkom cieprpliwosci i porotu do pelni sil!!!
Początkująca
14-07-2013, 12:42:05

Bożenko, dziękuję za odpowiedź. Zostało Nam zaufać Pani doktor i zaczęliśmy podawać Michałowi Amantix. Zobaczymy jakie będą efekty. Póki co jest bez zmian. Michał dalej patrzy gdzies przed siebie i tyle. Widać jak pokazuje niezadowolenie poprzez grymasy na twarzy. Kamilo, bardzo współczuje...To musi być naprawdę trudne...Pozdrawiam wszystkich!
gość
15-07-2013, 11:10:26

Belfera no jestem na prawdę ciekawa co ten lek zdziała u twojego Michała?? U nas w sumie mimo że podchodziłam sceptycznie do tego leku na alzhaimera to jest na prawdę lepiej, nie wiem czy to sam lek, czy rehabilitacja czy czas to zrobił ale najważniejsze że do przodu. Jeszcze ten tydzień mama i tatko jeżdżą na rehabilitację, tato fajnie ożywa po powrocie, wydaje mi się że zmiana środowiska i te wyjazdy na tatę działają pozytywnie, w Poznaniu udało mi się wywalczyć 2 tygodnie rehabilitacji od połowy sierpnia wyreżdzamy. Dziś jak wrócę to domku za jakieś 2 godzinki to pojedziemy sobie z tatą na spacerek, trochę się tato zdziwi że ja w środku dnia w domku jestem, ale będzie na pewno zadowolony. Pozdrawiam Bożenka
ps
Kamilo przykro mi z powodu brata
Początkująca
20-07-2013, 17:45:26

Hej, widzę, ze na forum cisza. U nas mimo, że od ponad tygodnia podajemy Amantix bez zmian. Michał coraz częściej pokazuje patologiczne reakcje świadczące o odkorowaniu:( Ćwiczymy dalej metodą Talara dzień w dzień, ale coraz częściej się zastanawiam, czy to w ogóle jeszcze ma sens?...co o tym myślicie? Pozdrawiam
gość
20-07-2013, 18:22:08

Witaj Belfera moja ty kochana warto ćwiczyć uwierz mi, nieraz zadaje sobie to samo pytanie czy warto walczyć, ale widząc najmniejsze postępy wiem że warto!!!! Nawet po to tylko by nie tworzyły się Michałowi przykurcze by go nie bolały mięśnie i stawy. Zawsze to wszyscy na tym forum powtarzali i powtarzają i jestem uświadczona przez tyle czasu w tym przekonaniu. Tatko wczoraj zakończył 2 tygodniową rehabilitacje w ośrodku zdrowia, nie wiem czy fizycznie jest mu lepiej ale na pewno psychicznie tak, podobnie jak po wizytach jego siostrzyczki lepiej je mi łyżką, mniej pluje jak są grudki, ma nieco więcej trafień w obrazkach. Próbujemy teraz literek od 3 miesięcy ale tato raczej nie rozumie o co chodzi podobnie z liczeniem. Ostatnio nawet jak mama twierdzi daje jej znać kiedy chce ,,grubszą sprawę'' to podkładają mu z opiekunka basen i kilka razy się udało. Ja też widzę że jestem niecierpliwa, że brakuje mi wolności, liczę że jak tato pujedzie na 2 tygodnie do poznania to zrobimy sobie z mężem i dzieciakami choć kilka dni urlopu nawet jak pojadę do teściowej to będzie inaczej. Widzę że zmęczenie daje mi się we znaki, że mam już czasami dosyć papkowatych zupek, zmiany pampersów i ciągłego go dygania. Byłam u psycholog i powiedziała że to normalne, kazała wysłać mamę na turnusy rehabilitacyjne a samemu się normalnie lenić. Wiem że to mój ojciec że mam ku niemu obowiązki, ale nie daje po prostu rady i tyle. Nawet mam to widzi, ale by ojca dać na trochę do ZOLu nie ma mowy i koniec. Często mam nawet ochotę po pracy nie wrócić do domu, zostać u teściowej, ale z drugiej strony co mam zrobić zostawić ich oboje chorych samemu, tylko mnie mają. A Polska jest jaka jest, nie ma na takie problemy rozwiązania bo nasze śpiochy są nierentowne i tyle. Byłam w Toruniu przy okazji wyjazdu służbowego pytać o miejsce dla taty, to mnie prawie wyśmiała, w kolejce jest 78, a pacjenci się tam zmieniają więc nie wiem jak to jest, czy chcą łapówki czy jak. Chyba dam sobie spokój z tym badziewiem i tyle, szkoda naszych nerwów, Do Reptów jedziemy w końcu we wrześniu na 2 tygodnie, a potem powiedzieli mi że na bieżąco się zobaczy czy dalej czy nie, do Bydgoszczy jest szansa na połowę listopada lub grudzień tego roku, jak byśmy mieszkali na miejscu to od drugiej połowy sierpnia. ale nie dam rady dojeżdzać prawie 200 km codziennie w 2 strony, zresztą skąd kasa na samochód dla wózków lub karetkę codziennie. Pani nasza doktor obiecała mi jeszcze raz 2 tygodnie w naszym ośrodku więc sporo będzie rehabilitacji poza domem. Ostatnio dostałam też kilka pism odmownych przyjęcia taty na rehabilitacje bo rurka, cewnik, bakterie i inne dyrdymały. To ja się po prostu zastanawiam kogo tam rehabilitują skoro ludzi po udarach, wypadkach tam się niby przyjmuje Poza tym to ekipa zdrowa, tatko apetyt ma waży 58 kg i nie mam bo zamiaru bardziej utuczyć. NFZ dał mi odpowiedz pozytywną w sprawie nowego wózka bo ten nam się rozsypuje, gdyby nie nasz super sąsiad co go regularnie naprawia to było by kiepsko. Dołożyć muszę ok 3 tysięcy więc w przyszłym tygodniu przejdę się błagalnie po perfonie, centrum pomocy rodzinie i opiece społecznej może mi coś skapnie. Mam co prawda pieniążki z 1% ale trzymam je na wyjazdy na dodatkową rehabilitację więc muszę walczyć sama o kasę. Siostra ojca dała mi trochę pieniędzy to kupiliśmy tacie części do klimatyzatora w pokoju, ssaka i nowy nebulizator bo stary padł nie do reanimacji był. Choć mimo czarnych wizji nadal widzę światełko w tunelu, nadal widzę gdzieś iskierkę nadziei. Wiec jak powtarza moja teściowa głowa dziecko do góry i do przodu bo do tyłu nie da się. Musi być dobrze choć płakać się często chce bo tak bardzo ich kochamy!!!! Bożenka
Wtajemniczona
20-07-2013, 20:22:50

witajcie wszyscy.Belfera,ja też mam czasem takie dni,że juz mam wszystkiego dość,że nie wierzę,że kiedykolwiek będzie lepiej...ale pewnie wszyscy takie mamy.Belfera Bożenka ma rację,żeby jakoś funkcjonować potrzebujemy odpoczynku!ja byłam z Igunią tydzień u nas nad morzem i naprawdę czuję się lepiej A już miałam takiego doła,że nie chciało mi się żyć...Także naprawdę wyjedź sobie gdzieś choć na parę dni,naładować akumulatory życiowe do dalszej walki,to naprawdę potrzebne!!! U nas tez bez większych zmian,a to już półtora roku...Już nie wierzę że będzie jak kiedys,ale chciałabym chociaż jakiegoś kontaktu z Tomaszkiem...Bożenko,mój Tomaszek waży 93kg,praktycznie tyle co przed wylewemwielki z niego facetno i my mamy to szczęście,że Tomaszek nie ma przykurczy.Lewą stronę ma sprawną,prawa też powoli dochodzi do siebie.Ale tego co najważniejsze ciągle nie ma...Ostatnio Tomasz zajada się galaretkami w czekoladzie,chyba z kilogram zjadłby naraz No i tyle u nas,rzadko teraz piszę ale często Was czytamBelfera głowa do góry,odpocznij kochana i walcz nadal.A może jednak nam się kiedyś uda obudzić naszych chłopaków???Pozdrawiam wszystkich
Początkująca
22-07-2013, 11:59:10

Wiem, że warto ćwiczyć, tylko czy warto kosztem całego swojego czasu? poza codzienną godzinną rehabiilitacją Michał ma robione 5 serii prof. Talara. Kończymy codziennie o 19, potem mycie i koniec dniówki. I tak wygląda każdy dzień. Nigdzie nie wychodzę, bo mam "wakacje", więc siedzę z Michałem codziennie sama, bo mama jest w pracy. Czy tak ma już wyglądać całe nasze życie? Nie chodzi o to, że szukam współczucia, tylko naprawdę szukam sensu w tym wszystkim. Czy to u wszystkich wygląda tak, że ćwiczycie do wieczora i potem już nie macie siły, żeby samemu się okąpać? o to chodzi? pozdrawiam
Wtajemniczona
22-07-2013, 14:11:45

Kurcze Belfera,u nas wygląda to całkiem podobnie Też prawie cały dzień dla Tomka.Kocham go bardzo i nie narzekam na to co przy nim robie,ale cierpię,że nie mogę poświęcać więcej czasu Iguni Ona tak strasznie się cieszyła,że przez ten tydzień u nas w domu,byłam tylko dla niej...A powiedz mi Jak sobie radzicie z tymi 5 seriami Talara?my z reguły robimy 2.Bo ciągle tylko trzeba kogoś prosić o pomoc.Przecież jedna seria w 4 osoby zajmuje ponad godzine..Pomaga Wam ktoś? Jak możesz,napisz mi czy u Twojego Misia coś ruszyło do przodu?Reaguje chociaż na głos?Tomek jak ma dobry dzień odwraca głowę w stronę dźwięku,ale nie zawszeTak jak i Wy,żyjemy ciągle nadzieją.Pozdrów od nas Michała i teściów.
Wtajemniczona
22-07-2013, 14:21:03

Belfero, ja Ciebie rozumiem bardzo dobrze, mimo, że mój mąż wyszedł ze śpiączki. Siedzę z nim sama, bo mieszkamy za granica i każdy dzien wygląda tak samo, widuję tylko rehabilitantów, wychodzę raz na jakiś czas jak syn może z mężem zostać a tak to wyjezdzam tylko co drugi dzien na pól godzinki do sklepu.
Tyle tylko, że mój mąż jest świadomy i mam wrażenie, że moje starania coś dają.
Myslałam o Tobie i, to okrutne co napiszę, ale myślę, że chyba nie powinnaś życia swojego podporządkowywać tylko Michałowi. Jesteś młoda, chcesz mieć pewnie dzieci, rodzinę. Ja nie uważam, że trzeba ratowć naszych bliskich za cenę swojego życia, wybaczcie, ze tak piszę bezpośrednio.
Belfero, za pare lat zostaniesz, być może, z niczym, wypalona. Czy nie lepiej byłoby znaleźć Michałowi jakiś dobry ZOL, który byłby na tyle blisko, byś mogła go odwiedzać? Choćby codziennie, ale jednocześnie byś miałą szane także przeżyć swoje życie a nie tylko poświęcać je dla kogoś. Wiele już dla niego zrobiłaś, wiem, że ciągle wierzysz, że jeszcze wydarzy się coś cudowvego, ale może dla Ciebie będzie lepiej, jesli opieka nad Michałem nie będzie rządziła Twoim życiem.
Wybacz, że piszę tak bezpośrednio.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: