Belfera ja gdyby nie mama i praca to by było tak samo, są jeszcze dzieci którymi trzeba się zająć i mąż też. On to dzięki bogu jakoś rozumie, może dlatego że został wychowany z niepełnosprawnym bratem??
Tak się tylko zastanawiam a może byś kogoś do pomocy wzięła choć na 2- 3 godzinki 3 razy w tygodniu, wtedy mogła byś po prostu i nawet pochodzić sobie po mieście bez celu, dla samego chodzenia. Boże ja pamiętam ten smak wolności jak tato był w szpitalu, choć co drugi dzień kiedy mama nocowała w szpitalu ja po prostu miałam wolne zero mycia, gimnastyki, odwracania, spanie do 6.40 potem spokojnie śniadanie i do pracy, potem tylko na 2 godzinki do szpitala i znowu wolność, pranie, sprzątanie i oglądanie telewizji z dziećmi jakie to było przyjemne
Sama nie wiem może faktycznie do tego ZOLu tylko jakiś dobry i dość blisko, wież mi ja o tym myślę poważnie, bo jak mama będzie całkiem nie sprawna to leżę na łopatach więc muszę mieć plan awaryjny. Teraz siedzimy na tarasie, ja piszę pisma tato podsypia lub obserwuje bawiące się dzieciaki w baseniku, mamę wzięło na pielenie ogródka za 30 min będzie mąż więc zacznie się rehabilitacja popołudniowa i tak do okoła zegara. Bożenka