aisa55 2013-01-24 10:06:27 Ja sadze, ze kazdy ma inne "problemy" ze swoim chorym bo co innego opieka nad osoba w minimalnym stopniu swiadomosci a co innego osoba z zaburzeniami pamieci itp.
Moim zdaniem nie da sie tego porownac.
Kazdy z nas zaczynal tak samo od opieki nad osoba lezaca praktycznie bez kontaktu ale czesc chorych powiedzmy ze wyszla z tego stanu i teraz sa inne problemy.
Rozumiem Cie Gosiu ja mam podobnie z mama. Jej pesymizm mnie czasem dobija. Ciezko mi patrzec jak sie denerwuje ze nie moze samodzielnie chodzic (w wyniku uszkodzenia mozgu doszedl nam Parkinson) i jak placze ze nie pamieta czegos (mysli ze ma Alzhaimera). Mozna powiedziec ze zdaje sobie sprawe z tego w jakim jest stanie. Tlumaczenie jej codziennie ze ma szczescie w tej chorobie nic nie daje.
Ja powiem cos moze brutalnego ale ja bym nie chciala dla siebie takiego zycia i nie chcialabym byc nigdy reanimowana. Ale to jest moja opinia
aisa55 , masz rację z tą opieką ,ale ja doskonale pamiętam co się działo na początku choroby męża ,gdy leżał jak roslina i nigdy nie zapomnę całej drogi ,którą razem przeszliśmy do stanu obecnego. On ,który bardzo ciężko musiał pracować ,mimo ,że nie zdawał sobie sprawy po co ,co Oni od niego chcą ,a Ja w załatwianiu ,deptaniu ,bieganinie itp. /Lekarze powiedzieli ,ze będzie już do końca leżał jak roslina/. Dzięki mojej determinacji jest jak jest ,nie leży jednak , tupta do łazienki ,a to jest najważniejsze dla opiekuna.
Odnośnie zachowań Twojej mamy , dam Ci dobrą radę /mnie się tak wydaje/ , tłumaczenie ,ze mogło byc gorzej nic nie da , a Ty psychicznie zrobisz wysiadke, a płacz w tym przypadku też nie jest płaczem w rozumieniu zdrowych ludzi. Wszystkie choroby mózgu są chorobami płaczu. Ja wiem ,ze bardzo trudno jest się z tym pogodzić . Dam Ci mój przykład: uparciuch potrafi podnieśc mi ciśnienie do 300 ,aby nie wybuchnąć wychodzę z pokoju , po 10 minutach wracam ,a ta bida siedzi ze zwieszoną głową i płacze jak małe dziecko i co wtedy? ,ręce opadaja i trzeba przytulić i mówić ale dobrze ,ze jesteś ze mną ,a ja Ci we wszystkim pomoge. Nie ,nie jestem lekarzem ,ale mam częsty kontakt ze znajomą psychiatra ,która mi bardzo duzo pomaga , tzn. tłumaczy jak powinnam się zachowywać aby nie wylądować w wariatkowie. Wiem ,ze ona ma racje , ale niektórych reakcji jeszcze nie potrafię wprowadzić w życie , a ztych które wprowadziłam ,widzę ,że gdyby nie to ,to pewnie wszedłby mi na głowę. A ja prócz opieki 24 godzinnej ,mam jeszcze sprawy codzienne na głowie tzn. rachunki,zakupy itp , to z czym boryka się każda rodzina. Ale On nie jest w stanie tego zrozumieć . Ja tez jestem chora i to poważnie ,ale niestety jeszcze chodzę ,bo muszę i mam nadzieję ,ze dam radę opiekować się uparciuchem , mimo jego złości , zmiennych nastroi i braku emocji.
Twoje końcowe zdanie , może jest i brutalne ,ale masz prawo go wyrazić ,tylko trzeba się zastanowić czy bedziesz miała na to wpływ? I znowu sie rozpaplałam. Pozdrawiam i zyczę dużo cierpliwości