Gość 2013-01-25 14:58:24 Gosia1954, nie jestem tu długo na forum, czasem coś napiszę w imieniu mojej mamy ale przyznam się ze więcej czytam aby się coś nowego dowiedzieć może wyjaśnię o co chodzi mój brat 4 miesiące temu miał wypadek był bardzo długo w śpiączce i pod respiratorem po przebudzeniu nie ruszył nawet palcem od nogi miał stłuczoną lewą stronę mózgu,/powaznie/ ma porażenie 4 kończynowe jest młodym człowiekiem mieszkał z mamą na wsi miał sondę cewnik i rurkę tracho więc nie było możliwości wziąść go do domu choć lekarze nalegali leżal na oddziele długoterminowym teraz już nic z tych rzeczy nie ma więc mama wzieła go przed świętami do domu ,pomogłam wszystko załatwić i pomagam w opiece, bo brat ma trudności z siedzeniem i chodzeniem z rozumowaniem ku zaskoczeniu jest wszystko w porządku piszę dlatego bo przeczytałam że twój mąż był jak roślina a dziś chociaż trochę chodzi rehabilitant z miasta przyjeżdza 2x w tygodniu ale ja z mężem rehabilitujemy co dzień tzn.. uczymy go chodzić i co dzień robi postępy z naszą pomocą przejdzie prawie całe mieszkanie niezdarnie stawia nogi ale stawia powiedz mi skoro to robi czy jest szansa że będzie sam chodził chociasz trochę aby było mojej mamie lżej w opiece/ona ma swój wiek/ i jest bardzo załamana nie wierzy że będzie chodził na odział rehabilitacyjny są nikłe szanse jest zapisany ale już zaznaczyli że kolejka długa będę prubować jeszcze do Torunia /od nas blisko /a moja mama ma jeszcze chorego męża /rozedma płuc/ jak mogę tak pomagam ale moje dzieci mają do mnie pretensje że nie pomagam przy wnukach/bo wujek popijał i sam sobie zaszkodził to nie powinnam / wiem ,wiem żle wychowane napisz proszę jak długo trwało zanim twój mąż stanął na nogi i czy w naszym przypadku są jakieś szanse ? mój brat ma dopiero 36 lat i życie przed sobą był nadzieją i podpora mojej mamy bardzo proszę o jakąkolwiek odpowiec o jakąś iskierkę nadzieji.pozdrawiam
Witam , jezeli brat z Waszą pomocą chodzi , to jest bardzo duza szansa ,ze bedzie chodził , może nia zawsze całkiem samodzielnie ,ale będzie. Poproś rehabilitanta aby Wam pokazał ,w jaki sposób trzeba go uczyc chodzić , bo to ważne ,abyście pomagali mu fachowo. Mój mąż w domu chodzi sam /czasami - ściana,drzwi/ a poza domem z trójnogiem . A ile potrafi przejść sam ,jest zalezne od samopoczucia,pogody i najważniejsze ciagłej
rehabilitacji.Gdy jest codziennie rehabilitowany to po 3 dniach potrafi sam przejść /z laską na ramieniu ha,ha,ha/ 20 metrowy korytarz 2 razy. Ale niestety ja mam problem z namówieniem go na rehabilitacje /twierdzi ,ze 4 lata to dość/ , a jezeli coś sobie umysli ,to trzeba juz działać, tzn. nie szukam skierowań ,lekarzy ,tylko pakuję do samochodu i na rehabilitacje ,bo gdybym wszystko załatwiała po kolei ,to On już by się rozmyslił. 2 lata codziennie woziłam go na rehabilitacje ,gdzie spedzał 5,6 godz ,jezeli był w domu a nie w ośrodku. A teraz no,no,no k..wa /tyle tylko mówi/ i nie jestem w stanie go do niczego zmusić. W domu mam cały sprzęt , mogła bym sale rehabilitacyjną otworzyc ,ale niestety moje gadanie ,ze musi ćwiczyć ,nie działa, chyba ,ze przychodzi rehabilitant . Piszę o ośrodku ,bo jest to bardzo wskazane i tam potrafia zdziałać cuda . Wyslij wnioski do osrodków rehabilitacyjnych , można do wszystkich ,jakie tylko znajdziesz / lekarz musi wypisać ,łaski nie robi/ i alarmuj ,czy osobiscie ,czy telefonicznie. Najlepiej, gdyby udało Ci sie ,aby wystawił je szpital /chociaż jeden/ wtedy jest szybszy termin przyjecia. Musisz być dobrej mysli i wierzyć ,że będzie lepiej , a Wasza rehabilitacja jest bardzo wskazana, pytajcie rehabilitanta jak to ma wygladać ,aby nie zrobic mu krzywdy a przede wszystkim nie zniechecic go do ćwiczeń, Tłumaczyc ,ze wszystkie ćwiczenia wykonywane po raz pierwszy są bolesne i jest to dla brata ogromny wysiłek , no i chwalić za każdy najmniejszy kroczek. A co do czasu ,to jest bardzo różnie ,jedne uczy się szybko inne idą wolniej . Wierzę ,że dacie radę . Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości .