Reklama:

śpiaczka (15627)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Forumowiczka
25-01-2013, 21:03:43

Gość 2013-01-25 14:58:24 Gosia1954, nie jestem tu długo na forum, czasem coś napiszę w imieniu mojej mamy ale przyznam się ze więcej czytam aby się coś nowego dowiedzieć może wyjaśnię o co chodzi mój brat 4 miesiące temu miał wypadek był bardzo długo w śpiączce i pod respiratorem po przebudzeniu nie ruszył nawet palcem od nogi miał stłuczoną lewą stronę mózgu,/powaznie/ ma porażenie 4 kończynowe jest młodym człowiekiem mieszkał z mamą na wsi miał sondę cewnik i rurkę tracho więc nie było możliwości wziąść go do domu choć lekarze nalegali leżal na oddziele długoterminowym teraz już nic z tych rzeczy nie ma więc mama wzieła go przed świętami do domu ,pomogłam wszystko załatwić i pomagam w opiece, bo brat ma trudności z siedzeniem i chodzeniem z rozumowaniem ku zaskoczeniu jest wszystko w porządku piszę dlatego bo przeczytałam że twój mąż był jak roślina a dziś chociaż trochę chodzi rehabilitant z miasta przyjeżdza 2x w tygodniu ale ja z mężem rehabilitujemy co dzień tzn.. uczymy go chodzić i co dzień robi postępy z naszą pomocą przejdzie prawie całe mieszkanie niezdarnie stawia nogi ale stawia powiedz mi skoro to robi czy jest szansa że będzie sam chodził chociasz trochę aby było mojej mamie lżej w opiece/ona ma swój wiek/ i jest bardzo załamana nie wierzy że będzie chodził na odział rehabilitacyjny są nikłe szanse jest zapisany ale już zaznaczyli że kolejka długa będę prubować jeszcze do Torunia /od nas blisko /a moja mama ma jeszcze chorego męża /rozedma płuc/ jak mogę tak pomagam ale moje dzieci mają do mnie pretensje że nie pomagam przy wnukach/bo wujek popijał i sam sobie zaszkodził to nie powinnam / wiem ,wiem żle wychowane napisz proszę jak długo trwało zanim twój mąż stanął na nogi i czy w naszym przypadku są jakieś szanse ? mój brat ma dopiero 36 lat i życie przed sobą był nadzieją i podpora mojej mamy bardzo proszę o jakąkolwiek odpowiec o jakąś iskierkę nadzieji.pozdrawiam
Witam , jezeli brat z Waszą pomocą chodzi , to jest bardzo duza szansa ,ze bedzie chodził , może nia zawsze całkiem samodzielnie ,ale będzie. Poproś rehabilitanta aby Wam pokazał ,w jaki sposób trzeba go uczyc chodzić , bo to ważne ,abyście pomagali mu fachowo. Mój mąż w domu chodzi sam /czasami - ściana,drzwi/ a poza domem z trójnogiem . A ile potrafi przejść sam ,jest zalezne od samopoczucia,pogody i najważniejsze ciagłej rehabilitacji.Gdy jest codziennie rehabilitowany to po 3 dniach potrafi sam przejść /z laską na ramieniu ha,ha,ha/ 20 metrowy korytarz 2 razy. Ale niestety ja mam problem z namówieniem go na rehabilitacje /twierdzi ,ze 4 lata to dość/ , a jezeli coś sobie umysli ,to trzeba juz działać, tzn. nie szukam skierowań ,lekarzy ,tylko pakuję do samochodu i na rehabilitacje ,bo gdybym wszystko załatwiała po kolei ,to On już by się rozmyslił. 2 lata codziennie woziłam go na rehabilitacje ,gdzie spedzał 5,6 godz ,jezeli był w domu a nie w ośrodku. A teraz no,no,no k..wa /tyle tylko mówi/ i nie jestem w stanie go do niczego zmusić. W domu mam cały sprzęt , mogła bym sale rehabilitacyjną otworzyc ,ale niestety moje gadanie ,ze musi ćwiczyć ,nie działa, chyba ,ze przychodzi rehabilitant . Piszę o ośrodku ,bo jest to bardzo wskazane i tam potrafia zdziałać cuda . Wyslij wnioski do osrodków rehabilitacyjnych , można do wszystkich ,jakie tylko znajdziesz / lekarz musi wypisać ,łaski nie robi/ i alarmuj ,czy osobiscie ,czy telefonicznie. Najlepiej, gdyby udało Ci sie ,aby wystawił je szpital /chociaż jeden/ wtedy jest szybszy termin przyjecia. Musisz być dobrej mysli i wierzyć ,że będzie lepiej , a Wasza rehabilitacja jest bardzo wskazana, pytajcie rehabilitanta jak to ma wygladać ,aby nie zrobic mu krzywdy a przede wszystkim nie zniechecic go do ćwiczeń, Tłumaczyc ,ze wszystkie ćwiczenia wykonywane po raz pierwszy są bolesne i jest to dla brata ogromny wysiłek , no i chwalić za każdy najmniejszy kroczek. A co do czasu ,to jest bardzo różnie ,jedne uczy się szybko inne idą wolniej . Wierzę ,że dacie radę . Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości .
Forumowiczka
25-01-2013, 21:21:02

Gość 2013-01-25 20:41:40 Oj Gosiu gdyby nie to forum to dawno bym dostała na głowę. Tak , pewnie że rozumiem moją mamę, że kocha mojego tatę i że ona dopilnuje wszystkiego najlepiej. Teraz to przynajmniej już nie stoi mi i mężowi nad głową kiedy zajmujemy się tatą bo na początku to był koszmar. Mój tato wiem że my go naprawde kochamy, umie się uśmiechać, że lubi niektóre smaki, a inne nie, potrafi odpowiadać czasami oczami tak lub nie więc mózg pracuje. Po cichu mam nadzieję że to zespół zamknięcia i że uda się z tatą nawiązać kontakt. Uczymy go liter tak na wszelki wypadek, jak lepiej zaczną mu się ruszać palce od ręki to może pisać na komputerze zacznie lub pokazywać po literce.
Ostatnio oglądałam film ,,Motyl i skafander'' i mam cichą nadzieję że z tatą będzie podobnie, to jest moja nadzieja główny bohater mimo że jest cały sparaliżowany porozumiewa się mrugnięciami oczu i tak bym chciała z tatą. Z moim tatą leżała pani ok 70 lat strasznie zmasakrowana po wypadku, głowa prawie miazga a już potrafi napisać na klawiaturze jednym palcem czego chce, co ja boli mimo że nie potrafi połykać, nie porusza ustami i językiem, mam kontakt z jej córka i po prostu jestem zachwycona jej postępami, ale to ruszyło się nagle rok nic się nie działo i tak nagle się to zaczęło, do tego pięknie siedzi i jest pionizowana. Dodam tylko że mają ją w domu i sami rehabilitują, a u mnie co ćwiczymy walczymy a efekty prawie w ogóle. Pocieszam się tylko tym że mozg regeneruje się do 7 lat, a dopiero po ok 2,5 roku jest stabilny i że każdy jest inny i ma na to swoje tępo Liczę po cichu na te Repty nie ważne ja się zgadzam niech tato klnie jak szefc byle się obudził. Pozdrawiam Bożenka
Bożenko i tak trzymaj ,czyli walcz i wierz w wyzdrowienie , już teraz składaj wnioski do innych ośrodków , wykorzystuj wszystko , bo praktycznie tata powinien być rehabilitowany juz do końca życia ,aby nie cofnęło się już wyuczone. Popytaj znajomych,którzy rzadko widzą tate czy widzą jakieś postepy , na pewno one są tylko bardzo malutkie i Wy domownicy ich nie zauwazacie . Sama widzisz ,ze już zdarza mu się przytomnie patrzeć , czy to nie postęp? A gdybyście o niego nie walczyli ,to wyobrazasz sobie co by się z nim stało, bez opieki kochajacych osób? Czyli głowa do góry i do przodu , bez pracy nie ma wyników ,a u Was ,malutkie ,ale są i cieszcie się z nich , a z czasem będą wieksze. Pozdrawiam serdecznie.
gość
26-01-2013, 05:53:23

Cztery miesiące to jest jeszcze bardzo świeży uraz, a jeśli już chodzi podtrzymywany, to o ile rehabilitacja będzie kontynuowana chodzić będzie na pewno. No może sportowcem nie będzie, ale w miarę sprawny to mysle że tak. Gosia tu bardzo dobrze radziła, zeby dowiedziec się jak profesjonalnie rehabilitować, no i starać się o ośrodek, tam są zabiegi, ktore też mogą przyspieszyc proces. Najważniejsze, że glowa sprawna. To co tak okrutnie napisała aissa, ja się z nią zgadzam - nie chcę być reanimowana. Nie chciałabym takiego zycia dla siebie. Najgorsza jest niemoc decydowania o sobie w każdym wymiarze. I albo się trafi przyzwoitą opieka albo moe. Tylko jaki będe miała na to wplyw? Pewnie zaden. Ta choroba jest okrutna dla chorych i ich opiekunów.
gość
26-01-2013, 15:01:20

Bardzo dziękuję za odpowiedz faktycznie muszę przyznać że nie uzgadnialiśmy z rehabilitantem jak uczyć chodzić/sami ze siebie/ tylko ta nauka wygląda tak ,mąż go z tyłu obejmuje w koło klatki piersiowej a on robi drobne kroczki sam nie ustanie zaraz by upadł mam nadzieję ze nie robilismy mu krzywdy no i bardzo mało zgina w kolanach tyle co nic, ale teraz jestem trochę dzięki wam mądrzejsza bez uzgodnienia z fachowcem nic sama nie będę robić a czego nie będę wioedzieć wolę najpierw się tu na forum pytać Pozdrawiam (od brata)
Forumowiczka
26-01-2013, 16:39:26

Gość 2013-01-26 16:01:20 Bardzo dziękuję za odpowiedz faktycznie muszę przyznać że nie uzgadnialiśmy z rehabilitantem jak uczyć chodzić/sami ze siebie/ tylko ta nauka wygląda tak ,mąż go z tyłu obejmuje w koło klatki piersiowej a on robi drobne kroczki sam nie ustanie zaraz by upadł mam nadzieję ze nie robilismy mu krzywdy no i bardzo mało zgina w kolanach tyle co nic, ale teraz jestem trochę dzięki wam mądrzejsza bez uzgodnienia z fachowcem nic sama nie będę robić a czego nie będę wioedzieć wolę najpierw się tu na forum pytać Pozdrawiam (od brata)
To co ja widziałam tzn. nauka chodzenia ,to " kolano do góry ,biodro do góry , czyli jak bocian i rehabilitantka trzymała jedną ręką za biodro ,a drugą w pasie , ale trzeba też coś robic , może rozćwiczyć najpierw kolano , biernie zginać i prostować . Początkowo zginać po milimietrze a z czasem na pewno będą efekty i próbowac aby stał sam ,tez oczywiście po malutkiej chwilce , ale trzeba robic wszystko aby złapał pion. Z drugiej strony to ,ze juz jest w stanie stawiać kroki , obojętnie jakie ,to też dobry znak , bo nie zapomniał chodzennia. Mój mąż , w ogóle nie wiedział ,co to znaczy i ,że trzeba raz jedną ,raz drugą nogę stawiac. Ale w trakcie nauki przypomniał sobie ,ze np. po schodach nogi stawia się na przemian , a nie jedn a dostawia sie do drugiej, mimo ,że było by mu wygodniej. Ale do schodów to jeszcze daleka droga , niestety na wszystko trzeba bardzo dużo czasu i ćwiczeń. Ja zastrzegam ,że tylko doradzam z własnego doswiadczenia / syn się śmieje ze mnie ,ze niedługo będe rehabilitować poważnie chorych ludzi ha,ha,ha/ale po 4 latach trwania przy rehabilitacji męża ,bardzo dużo się nauczyłam ,a do tego jestem uparta i dociekliwa. Gdy był w ośrodku w Kochcicach i w niedziele nie było cwiczeń , to ja go sama ćwiczyłam ,aż niektórzy pacjenci skarzyli się pani ordynator ,ze do tego pana to przychodzi prywatna rehabilitantka ha,ha,ha. Pozdrawiam i zyczę wytrwałości i cierpliwości ,a na pewno będą efekty .
gość
26-01-2013, 19:36:36

Dobrze Gosiu że nareszcie jesteś z nami Twoje wypowiedzi mają sens,są z życia wzięte a oto nam chodzi Pozdrawiam jak Ty Cieplutko.
Forumowiczka
26-01-2013, 20:35:04

Gość 2013-01-26 20:36:36 Dobrze Gosiu że nareszcie jesteś z nami Twoje wypowiedzi mają sens,są z życia wzięte a oto nam chodzi Pozdrawiam jak Ty Cieplutko.
Dziekuje za pochwałe , która bardzo mnie cieszy ,mam taki charakter ,że nie potrafie odmówić pomocy i cieszę się ,ze ktos może skorzystać z mojego doswiadczenia , bo wiem jak człowiek jest bezradny gdy w momencie " świat się wali" . Cmokale dla wszystkich.
gość
27-01-2013, 16:00:23

To już koniec
gość
27-01-2013, 17:49:17

Ineczko co się stało??
Forumowiczka
27-01-2013, 20:54:21

ineczka13 2013-01-27 17:00:23 To już koniec
Ineczko ,czego koniec ,co się stało???

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

Dziwne bóle głowy
Czesc! 2msc temu byłam na kontroli u ginekologa. Z wynikami krwi. Tam wyszła wysoka prolaktyna. Plus bóle głowy, problemy z oczami jakby ucisk i lekka mgła. Przez 3min tak mi się robi. W dodatku mrowienie/drętwienie lewej strony twarzy. Głowa boli mnie przedewszystkim na czubku ( ciemieniowej) ból nie jest ciągły.
Guz przysadki mózgowej
Od roku czasu mam bóle głowy. Takie do wytrzymania. 5msc temu w badaniu krwi wyszła wysoka prolaktyna i gran.kwasochłonne. Do bólów głowy, doszły zaburzenia wzrokowe, czasem mam mroczki przed oczami z lekkimi zawrotami głowy.. Na rozenons głowy czekam do 17 kwietnia :( objawy nie ustępują. Na skierowaniu pani neurolog nie wpisała pilne. I stąd tyle czekania Czy ktoś miał tak podobnie i podejrzenie guza przysadki mózgowej ??
gość
Paraliż rąk w samolocie
Czy ktoś się spotkał z takim przypadkiem. Syn po raz pierwszy leciał samolotem. W czasie startu sparaliżowało mu obie ręce, częściowo policzki, miał problem z mówieniem. objawy zaczęły ustępować, gdy samolot osiągnął wysokość. Trwało to około godzinę. Potem się już nie powtórzyło. Co może być powodem?
Reklama: