Aniu, u mnie nie najlepiej ,ale cóz mam zrobić? muszę pchać to życie do przodu , taka jest kolej rzeczy i nic na to nie poradzimy.Jutro znowu będę widziała się z tą moją znajomą doktor psychiatri ,to znowu mnie trochę zmobilizuje, bo wież mi ,że takie nawet prywatne rozmowy ,bardzo pomagają ,bo ja już chyba do tej pory to w wariatkowie bym wylądowała. Ale dość o mnie ,pisałam Ci kiedyś ,że teraz poznasz prawdziwych przyjaciół, ja przez to przeszłam, wszyscy deklarowali pomoc a teraz niestety nikt / z małymi wyjątkami/ nawet się nie zapyta czy Tadeusz /to mój mąż/ jeszcze dycha ,ha,ha,ha. ,ale z drugiej strony co się dziwić ,co z nas teraz za towarzystwo? no ale trudno ja sobie poradzę, a jestem osobą do której prędzej ktoś się zwróci o pomoc i będzie jej oczekiwał odemnie , ale czy pomogę?...... Bardzo się cieszę,że nasze/ forumowiczów/ drobne porady chociaż trochę Ci pomagają.gosia