Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
17-10-2011, 17:57:30

Do Gościa - jeśli rodzina sama nie szuka miejsca w jakimś szpitalu, gdzie go przyjmą, to szpital w którym leży chory jest zobowiązany poszukać miejsca dla niego na oddziale paliwtywnym, względnie w jakiejś jednostce opiekuńczej i wtedy nie bardzo przejmuje się gdzie go oddają, tylko kierują się tym, gdzie jest wolne miejce. I to jest jak trafić w totka, czy to będzie dobre miejsce, bo może być dobre... Opieka w domu wymaga przynajmniej 2 osób, bo jedna sobie nie poradzi, tak myślę. Powinno być łóżko rehabilitacyjne /bardziej potrzebne dla Waszych kręgosłupów, niż dla chorego/, materac przeciwodleżynowy, pampersy / receptę wypisuje rodzinny i musi być ona zaakceptowana przez NFZ, pewnie opatrunki, mocne środki przeciw bólowe. W wakacje przechodziłam to, ale było warto, mimo, że opiekowałam się dwoma osobami, jedną w stanie wegetatywnym, a jedną w stanie terminalnym nowotworowym. Nie żałuję ani jednej chwili, mimo, że czasami padałam z nóg. Dzisiaj jedego problemu już nie mam i nie wiem czy jestem z tego powodu szczęśliwa. Pozdrawiam Was serdecznie, życzę wytrwania i spokojnego sumienia, jeszcze raz pozdrawiam...
gość
17-10-2011, 18:59:55

Gościu od taty. Do puki tacie nie usuną rurki to będzie na ojomie, dopiero jak obejrzy go onkolog to pewnie tracheotomię jakoś spróbują zrobić i po kilku dniach przekażą go do hospicjum jak znajdzie sie tylko miejsce. Proszę mieć nadzieję, moja mama 3 lata żyła z takim guzem, hospicjum to nie wyrok mimo tego że wielu ludziom się tak wydaje. Moja mama wielokrotnie leżała w hospicjum jak nie dawaliśmy sobie rady z opatrunkami, bólem. Pielęgniarki są miłe, uczynne chętniej odpowiadają na pytania i udzielają na prawdę cennych wskazówek. Pacjenci mają zapewnioną dobrą opiekę, umyją, nakarmią zadbają i przytulą. I co najważniejsze rodzina może przebywać ze swoim chorym cały czas, nikt nie krzyczy, nie przestawia z kata w kat. To jest ważna sprawa dla taty bo będziecie mogli go rehabilitować, dostać też można wskazówki od tamtejszych rehabilitantów. Ja wspominam ten czas jako najpiękniejszy okres choroby mojej mamy bez bólu, ona kochała tych ludzi, zawsze mówiła że tutaj to pracują prawdziwe anioły. Proszę miejcie nadzieję do końca, nic na siłę, kochajcie, przytulajcie, głaskajcie. Czytajcie każdy gest, grymas, każdy ruch. Wykorzystajcie każdą chwilę bo to jest ważne nie tylko dla taty, ale i dla was. Nie musi być koniecznie dom, najważniejsza jest miłość najbliższych proszę mi wierzyć. Nie ważne gdzie będzie tata, jeżeli będziecie go tylko kochać to jest najważniejsze. Pozdrawiam i trzymam kciuki za tatę
gość
17-10-2011, 19:00:35

Gościu od taty. Do puki tacie nie usuną rurki to będzie na ojomie, dopiero jak obejrzy go onkolog to pewnie tracheotomię jakoś spróbują zrobić i po kilku dniach przekażą go do hospicjum jak znajdzie sie tylko miejsce. Proszę mieć nadzieję, moja mama 3 lata żyła z takim guzem, hospicjum to nie wyrok mimo tego że wielu ludziom się tak wydaje. Moja mama wielokrotnie leżała w hospicjum jak nie dawaliśmy sobie rady z opatrunkami, bólem. Pielęgniarki są miłe, uczynne chętniej odpowiadają na pytania i udzielają na prawdę cennych wskazówek. Pacjenci mają zapewnioną dobrą opiekę, umyją, nakarmią zadbają i przytulą. I co najważniejsze rodzina może przebywać ze swoim chorym cały czas, nikt nie krzyczy, nie przestawia z kata w kat. To jest ważna sprawa dla taty bo będziecie mogli go rehabilitować, dostać też można wskazówki od tamtejszych rehabilitantów. Ja wspominam ten czas jako najpiękniejszy okres choroby mojej mamy bez bólu, ona kochała tych ludzi, zawsze mówiła że tutaj to pracują prawdziwe anioły. Proszę miejcie nadzieję do końca, nic na siłę, kochajcie, przytulajcie, głaskajcie. Czytajcie każdy gest, grymas, każdy ruch. Wykorzystajcie każdą chwilę bo to jest ważne nie tylko dla taty, ale i dla was. Nie musi być koniecznie dom, najważniejsza jest miłość najbliższych proszę mi wierzyć. Nie ważne gdzie będzie tata, jeżeli będziecie go tylko kochać to jest najważniejsze. Pozdrawiam i trzymam kciuki za tatę
gość
18-10-2011, 07:43:20

Cyberoko (kontakt z osobami w śpiączce)
Źródło: „Nasz Dziennik”
Poniedziałek, 17 października 2011, Nr 242 (4173)
ROZMOWA PRZEZ CYBEROKO
Agnieszka Żurek
Prowadzący rehabilitację zwrócił się do mnie, mówiąc: "Michał się do pani uśmiecha!". Spojrzałam na twarz Michała i nie zobaczyłam na niej żadnych emocji. Uśmiechała się natomiast twarz na monitorze. Powiedziałam: "Michał, ty naprawdę się do mnie uśmiechasz?", a twarz na monitorze uśmiechnęła się jeszcze szerzej". Dzięki cyberoku i kaskowi EEG, wynalazkom przystosowanym przez polskich naukowców do celów medycznych, pacjenci w śpiączce zyskali szansę na komunikację z otoczeniem, a ich rodziny - na odczytywanie emocji swoich najbliższych.
Jak to działa?
Mechanizm działania urządzenia opisuje szef projektu badawczego prof. Andrzej Czyżewski, kierownik Katedry Systemów Multimedialnych Politechniki Gdańskiej. Cyberoko jest urządzeniem, które śledzi punkt patrzenia użytkownika komputera na monitor. Oczy użytkownika są podświetlane w podczerwieni. Z kolei komputer wyposażony został w specjalną kamerę naszej konstrukcji, która śledzi położenie gałek ocznych, zwłaszcza ich odchylenie od osi prostopadłej. W komputerze powstaje informacja o punkcie, na który patrzy jego użytkownik. U wielu sparaliżowanych pacjentów oczy mimo wszystko są sprawne, a zatem dzięki cyberoku mogą oni nawiązywać kontakt z otoczeniem. Urządzenie to zostało przez naukowców z Politechniki Gdańskiej dostosowane specjalnie do potrzeb osób chorych. - Naukowcy przyjechali do nas z samym urządzeniem, natomiast my opracowałyśmy aplikacje, zestawy testów, na podstawie których można poznać potrzeby naszych pacjentów. Stworzyłyśmy wraz z panią psycholog test do badania świadomości - opowiada Agnieszka Kwiatkowska, logopeda Fundacji "Światło". Miesiąc temu w fundacji pojawił się kolejny wynalazek. Jest to tzw. kask EEG pozwalający na rejestrowanie fal mózgowych. Urządzenia tego typu funkcjonują już na rynku i znajdują zastosowanie np. w produkcji gier komputerowych. Były one wykorzystywane także w medycynie, na ograniczoną jednak skalę - stacjonarnie. Gdańscy naukowcy opracowali natomiast metodę pozwalającą na monitorowanie aktywności mózgu pacjenta nie tylko wtedy, kiedy leży on nieruchomo, ale także w czasie rozmaitych jego aktywności. - Kask zakładamy pacjentom podczas jedzenia, rehabilitacji, masażu czy w czasie ćwiczeń logopedycznych - opowiada logopeda Fundacji "Światło". Jak tłumaczy Agnieszka Kwiatkowska, w kasku znajdują się elektrody, które pozwalają na odczytanie elektrycznej aktywności mózgu. Są one bezprzewodowo połączone z komputerem. Analiza fal wyświetlających się na ekranie pozwala na odczytanie, czy pacjent w danej chwili śpi, myśli, czy coś go boli. Dwie linie - niebieska i czerwona - oznaczają prawą i lewą stronę pacjenta. Jeśli chce on wykonać jakikolwiek świadomy ruch - nie przykurcz czy inny ruch bezwarunkowy - wtedy aktywność jego mózgu manifestuje się w postaci impulsu, wyświetlającego się następnie na ekranie komputera. Na ekranie wyświetla się także zarys ludzkiej twarzy - awatar. - Dzięki niemu możemy obserwować, że pacjent - mimo braku mimiki - jeśli myśli o tym, iż się uśmiecha, jeśli chce podnieść brwi czy zamrugać oczami, to wszystko to wyświetla się na ekranie komputera - precyzuje pani Agnieszka. Impulsy emitowane przez pacjenta możemy z kolei odczytać na ekranie - widać na nim na przykład uśmiech. Jest to możliwe w przypadku, kiedy mózg nie jest uszkodzony, a porażone zostały jedynie mięśnie.
Cyberoko w medycynie
W marcu 2010 roku naukowcy z Politechniki Gdańskiej obejrzeli w telewizji program o toruńskiej Fundacji "Światło" i zdecydowali się zaoferować jej swoją pomoc. - Dostaliśmy telefon, że gdańscy naukowcy dysponują urządzeniem zwanym cyberokiem i pytają, czy mogło by się nam ono przydać - mówi Agnieszka Kwiatkowska. - Aparaty tego typu są już znane, my jednak skonstruowaliśmy własną wersję tego urządzenia, która jest dziesiątki razy tańsza od skonstruowanych wcześniej przyrządów - tłumaczy prof. Andrzej Czyżewski. Urządzenia te wykorzystywane są np. do badania użyteczności reklam - z ich pomocą bada się, gdzie konsument skupia wzrok, ile czasu patrzy na daną reklamę itd. Polscy badacze postanowili zastosować to urządzenie na szerszą skalę. Zaczęli od badania przy użyciu cyberoka skuteczności materiałów edukacyjnych stosowanych w pracy z dyslektykami. W końcu trafili na - jak mówi prof. Czyżewski - możliwość nowego, fascynującego zastosowania tego urządzenia wobec pacjentów w śpiączce. Znane są dyskusje, czy taki człowiek jest w stanie odbierać bodźce z zewnątrz i jaki jest jego stan świadomości. Okazuje się, że ma to kapitalne znaczenie - wskazuje prof. Czyżewski. Często pacjenci, których uważa się za nieprzytomnych, w istocie czują, myślą i odbierają bodźce ze świata. - Dwóch naszych pacjentów - wyjaśnia Agnieszka Kwiatkowska - cierpi np. na tzw. zespół zamknięcia, co oznacza, że są oni całkowicie świadomi, ale nie są w stanie wykonywać żadnych ruchów ze względu na porażenie mięśni. - Przeżyliśmy duże zaskoczenie - pacjent nieporuszający się, niekomunikujący się z nami nawet oczami, wewnętrznie ciągle się śmieje, porusza twarzą, mruga oczami czy uśmiecha się, kiedy go o to poprosimy. Inny pacjent z kolei miał bardzo duże napięcie mięśniowe. Sądziliśmy, że czymś się denerwuje, staraliśmy się go uspokoić, mówiliśmy: "Romek, wszystko będzie dobrze". Po zbadaniu naszego pacjenta kaskiem EEG okazało się, że to, co uważaliśmy za przejaw niepokoju, było w gruncie rzeczy manifestacją radości - relacjonuje Janina Mirończuk, prezes Fundacji "Światło". - Kiedy po moim wejściu na zajęcia terapeutyczne zostałam przez pacjenta w śpiączce przywitana uśmiechem, powiedziałam do niego: "Jestem tak szczęśliwa, że aż cię pocałuję". Pocałowałam Michała w policzek, a pracownik obsługujący komputer zwrócił się do mnie: "Niech pani zobaczy, Michał puścił do pani oko". Był to dla mnie szok. Nigdy nie sądziłam, że doczekam wynalezienia takiego urządzenia - dodaje.
Kontakt jest możliwy
Większość pacjentów w stanach wegetatywnych nie wróci do pełnej sprawności, z częścią z nich nie uda się nawiązać kontaktu, niemniej jednak naoczne przekonanie się o tym, że śpiączka jest jedynie inną formą życia, jest dla rodzin chorych osób wielkim pocieszeniem. Potrafi ono nawet zmienić ich stosunek do chorych. - Pewna matka, której córka przy użyciu komputera zażądała kieliszka martini, uwierzyła na nowo, że jej dziecko rzeczywiście żyje, i zyskała nowe siły do opiekowania się nim - opowiada Janina Mirończuk. - Wymiernym efektem prowadzonych w naszej fundacji badań stało się to, że cztery rodziny zdecydowały się na zabranie swoich bliskich do domu. Bardzo się z tego cieszymy - dodaje. - W naszej fundacji edukujemy bliskich osób chorych w zakresie pielęgnacji i żywienia pacjentów, wiele rodzin boi się jednak zdecydować na taki krok, jakim jest podjęcie się stałej opieki nad osobą w śpiączce. Uświadomienie sobie, że osoby te czują, reagują i przeżywają emocje, dla wielu członków rodzin staje się jednak bodźcem do podjęcia tego wyzwania. Mama jednego z pacjentów na własne oczy zobaczyła na ekranie komputera, że jej syn się do niej uśmiecha. Zdecydowała wtedy, że nie będzie przy nim płakać, bo przecież jest mu wtedy przykro. Tak jakby uwierzyła wtedy na nowo, że jej dziecko żyje, tylko inaczej - stwierdza Jadwiga Mirończuk.
W możliwość odczytywania emocji pacjentów na ekranie komputera trudno było uwierzyć nawet pracownikom Fundacji "Światło". - Powiem szczerze. Trudno mi było przyjąć na słowo, że to tak działa. Postanowiłam przekonać się o tym na własnej skórze. I nie udało mi się oszukać tego urządzenia. Próbowałam udawać, że jestem zła, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać. I na ekranie, mimo mojej groźnej miny, widać było, że się śmieję - opowiada Agnieszka Kwiatkowska.
Metody terapeutyczne stosowane w leczeniu pacjentów w śpiączce wciąż się rozwijają. Jak mówi prof. Andrzej Czyżewski, obecnie łączymy ze sobą cyberoko oraz kask EEG, co pozwala na jednoczesną analizę większej ilości informacji. - Nasze badania - zwłaszcza jeżeli chodzi o cyberoko - są pionierskie, nawet w wymiarze światowym. O ile mi wiadomo, jako pierwsi na świecie zastosowaliśmy śledzenie wzroku w podczerwieni u pacjentów w stanie śpiączki - dodaje.
Zdaniem Janiny Mirończuk, dzięki wynalazkom takim jak cyberoko czy kask EEG obrońcy życia zyskują także mocne argumenty przeciwko eutanazji. - Nikt nie ma prawa odbierać życia osobom w śpiączce - podkreśla bardzo zdecydowanie Mirończuk. - Może gdyby Terry Schiavo założono w odpowiednim momencie ten kask, przekonalibyśmy się, że ona krzyczy, że jest głodna i prosi, żeby jej nie zabijać. Ale nie wolno się poddawać - zawsze mówię, że chociaż istnieje na świecie zło i kłamliwa propaganda proeutanazyjna, to jednak Pan Bóg daje nam także tych dobrych ludzi, którzy np. konstruują takie urządzenie, jak to zaprojektowane przez polskich naukowców z Politechniki Gdańskiej - podsumowuje z nadzieją prezes fundacji.
gość
18-10-2011, 11:33:32

Witam, dziękuję pięknie za odpowiedzi i podpowiedzi. Niestety potwierdziło się to co pisała p. Gosia - Onkolog na wiele się tutaj nie zdał, ani Taty nie zoperują, ani nie będzie go już naświetlał, stosował chemię. Powiedział, ze on już nic Tacie nie pomoże i dla niego pacjent jest stracony :( i nie jest już jego pacjentem. Powiedział, że trachotomii nie moga zrobić, bo by od razu go zabili :( do tego przenoszą go do hospicjum, jutro ma zapaść decyzja do którego i najgorsze, że u Taty nastąpiło tak jakby pogorszenie. Wczoraj była Mama ze szwagierką, to Tata już leżał na wznak, nie reagował na nic, oczy znów miał mętne i na wpół zamknięte powieki...Powiedziała mi szwagierka, że wyglądał tak, jak wyglądał tak źle jak pierwszego dnia, kiedy zatrzymało się serce i go przywieźli do szpitala...Odnosimy wrażenie, że w ndz to tak jakby Tata się z nami żegnał, zebrał siłę na to, aby z nami miło spędzić czas, dał nam radość z tej wizyty, a teraz odchodzi. Jak wychodziliśmy, to nie chciało nam się iść jeszcze do domu, bo nie chcieliśmy go zostawiać, ale widzieliśmy, że się zmęczył, dlatego wyszliśmy, żeby mógł sobie odpocząć Zresztą już rozmawialiśmy wcześniej, że Tata zawsze mówił, że nigdy by nie chciał się znaleźć w takiej sytuacji, kiedy byłby zależny od innych ludzi, że zmuszony byłby mieć pieluchy i on tak jakby nam to pokazywał. Nie chciał "rozmawiać" z lekarzami, czasem przy nas się "denerwował",a w ndz też bardzo intensywnie na nas się patrzył, jakby chciał każdego dokładnie zapamiętać...Zresztą wczoraj zaczeliśmy wspominać, że wcześniej nie przywiązywaliśmy do tego wagi, bo myśleliśmy, że Tata tylko tak mówi(a mówił każdemu z osobna), że się już wcześniej z nami żegnał, każdemu też dawał takie dyspozycje, jak mamy robić jak jego nie będzie...Dziękuję za opisanie hospicjum, Mama jak się dowiedziała, ze tam Tata ma być przeniesiony, to się załamała, boi się o niego bardzo, jednocześnie wiemy, że w domu niestety nie jesteśmy w stanie zapewnić Tacie takiej opieki.... Wiem, że w czasie kiedy ludzie są do takich rzeczy "zmuszeni" to robią się lepszymi fachowcami w sprawie opieki niż niejedna pielęgniarka, ale wiem, że w tym wypadku Hospicjum będzie jednak lepsze...Ciężki to dla nas czas, miał to być dla nas piękny miesiąc, a wszystko się zmieniło, zmieniło się tak bardzo...Jakaś dziwna kombinacja Losu nastapiła...
Marta
gość
18-10-2011, 12:00:06

Bardzo Wam Marto wspolczuje i duzo sil zycze...
Moze sprobujcie sami poszukac jakiegos osrodka zeby nie zdawac sie na to co szpital zaproponuje.
Moj tata po miesiecznym pobycie w ZOLu od piatku jest juz w domu. W ZOLu nie mial zlej opieki, pielegniarki i opiekunki wygladalo sie ze sie staraja ale leczenia i rehabilitacji rowniez nie mial...
Teraz sami musimy sie wszystkiego nauczyc i mam nadzieje ze bedzie lepiej, chociaz poprawy znaczacej po przewiezieniu do domu nie bardzo widze...moze trzeba wiecej czasu.
pozdrawiam
Wanda
gość
18-10-2011, 12:27:31

Gość 2011-10-18 13:33:32 Witam, dziękuję pięknie za odpowiedzi i podpowiedzi. Niestety potwierdziło się to co pisała p. Gosia - Onkolog na wiele się tutaj nie zdał, ani Taty nie zoperują, ani nie będzie go już naświetlał, stosował chemię. Powiedział, ze on już nic Tacie nie pomoże i dla niego pacjent jest stracony :( i nie jest już jego pacjentem. Powiedział, że trachotomii nie moga zrobić, bo by od razu go zabili :( do tego przenoszą go do hospicjum, jutro ma zapaść decyzja do którego i najgorsze, że u Taty nastąpiło tak jakby pogorszenie. Wczoraj była Mama ze szwagierką, to Tata już leżał na wznak, nie reagował na nic, oczy znów miał mętne i na wpół zamknięte powieki...Powiedziała mi szwagierka, że wyglądał tak, jak wyglądał tak źle jak pierwszego dnia, kiedy zatrzymało się serce i go przywieźli do szpitala...Odnosimy wrażenie, że w ndz to tak jakby Tata się z nami żegnał, zebrał siłę na to, aby z nami miło spędzić czas, dał nam radość z tej wizyty, a teraz odchodzi. Jak wychodziliśmy, to nie chciało nam się iść jeszcze do domu, bo nie chcieliśmy go zostawiać, ale widzieliśmy, że się zmęczył, dlatego wyszliśmy, żeby mógł sobie odpocząć Zresztą już rozmawialiśmy wcześniej, że Tata zawsze mówił, że nigdy by nie chciał się znaleźć w takiej sytuacji, kiedy byłby zależny od innych ludzi, że zmuszony byłby mieć pieluchy i on tak jakby nam to pokazywał. Nie chciał "rozmawiać" z lekarzami, czasem przy nas się "denerwował",a w ndz też bardzo intensywnie na nas się patrzył, jakby chciał każdego dokładnie zapamiętać...Zresztą wczoraj zaczeliśmy wspominać, że wcześniej nie przywiązywaliśmy do tego wagi, bo myśleliśmy, że Tata tylko tak mówi(a mówił każdemu z osobna), że się już wcześniej z nami żegnał, każdemu też dawał takie dyspozycje, jak mamy robić jak jego nie będzie...Dziękuję za opisanie hospicjum, Mama jak się dowiedziała, ze tam Tata ma być przeniesiony, to się załamała, boi się o niego bardzo, jednocześnie wiemy, że w domu niestety nie jesteśmy w stanie zapewnić Tacie takiej opieki.... Wiem, że w czasie kiedy ludzie są do takich rzeczy "zmuszeni" to robią się lepszymi fachowcami w sprawie opieki niż niejedna pielęgniarka, ale wiem, że w tym wypadku Hospicjum będzie jednak lepsze...Ciężki to dla nas czas, miał to być dla nas piękny miesiąc, a wszystko się zmieniło, zmieniło się tak bardzo...Jakaś dziwna kombinacja Losu nastapiła...
Marta
Wpółczuje z całego serca nawet nie wiem co napisac,bo moge tylko sie domyslać jak sie czujecie w takiej okropnej sytuacji.Mj maz takze kiedys mowil ze jak by mial byc zdatny na osoby trzecie to nie chciał by zyc,bałam sie tegonie dawali mu szans zadnych,respirator za niego pracował,wiedzialam ze bede musiał pojac ta jedna z najgorszych decyzji o odlaczeniu meza lecz udało sie,ale i tak wiem ze jest zly na mnie ze robie kolo niego,ze nie moze powiedziec mi co mu dolega ale nie pozwole mu odejsc kocham go bardzo bede walczyla o niego do kona ile starczy mi sil,tak wiec walcz o to co kochasz nie poddawajcie sie wiara i nadzieja czynia cuda:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/ywny14dp4yxug7g1.png[/img][/url]
gość
18-10-2011, 13:36:59

Dziękuję za slowa otuchy, mam nadzieję, że Tata będzie miał jeszcze siłę by walczyć..co do wiary, to serce rwie się i protestuje i wierzy, że może...a rozum jest bardziej przyziemny..w głowie mi dźwieńczą słowa mojego męża, jak jakiś czas temu - spory czas, bo to w walentynki było - Tata miał jakiś gorszy okres, i martwiliśmy się już wtedy o niego...ale bardzo czekał na wnuczkę, to było jego marzenie, same wnuki się w rodzinie porodziły, oczywiście kochał je wszystkie, ale miał takie swoje marzenie.. mąż zadzwonił z dobrą wiadomością i zaczął, że "Tato wiesz, że warto żyć" i podzielił się wtedy dobrą wiadomością, że jestem w ciąży..Podzieliliśmy się z nim tą wiadomością w tajemnicy, ale Tata był taki szczęśliwy, że w krótkim czasie pół rodziny o tym wiedziało..Niestety za jakiś czas serduszko przestało bić..a termin miał być teraz - 23, tak więc..powinniśmy na inne wydarzenie się szykować...
gość
18-10-2011, 13:39:09

przepraszam, jeśli zarzucam was swoimi "obciążeniami"..
gość
18-10-2011, 14:23:53

Po to tu jestesmy aby sobie pomagac:)
[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/ywny14dp4yxug7g1.png[/img][/url]

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: