Do pani od teścia-taty. Nie chcę pani odbierać nadziei ale taki guz jaki pani opisuje to zaawansowany nowotwór - tak wyglada, prawdopodobnie węzłów chłonnych szyjnych. To że krwawi i brzydko pachnie to naturalny rozpad guza, nikt tego pani w takim stadium nie zoperuje. Moja mama miała takiego guza na szyi. Jedyne co można robić to opatrunki z Metronadizol gel 0,5 % lub 1%. Jak tata leży w szpitalu to pielęgniarki mogą z płynu metronidazol robić przymoczki-okłady. Taki żel kupuje się gotowy w tubce lub zamawia na receptę w aptece 5-10 zł kosztuje, i trzyma go się koniecznie w lodówce. To zmniejszy brzydki zapach. Można też kupić Bactigrasty lub Jelonet w aptece po 2 zł za sztukę to po wyjęciu takiej siatki z między papierków kładzie sie na rane zapobiega przywieraniu opatrunku do rany i przy zdejmowaniu mniej krwawi bo nie przykleja sie opatrunek , na to kładzie sie gazy lub duże gaziki. Na to kupuje się taki opatrunek neutralizujący zapach z węgla aktywnego drogie 50 zł jeden i kładzie się go dopiero na te gazy nigdy na ranę to ma neutralizować zapach a nie leżeć na ranie, to sie płucze sola fizjologiczna i starcza na kilka dni. Z biedy można kłaść nasączone Octaniseptem gaziki to tez zmniejsza zapach. Musi pani pamiętać że opatrunki na guzie odmacza się choć by woda destylowana lub NaCl 0,9% czyli zwykłą kroplówką bo jak się odrywa na sucho to krwawi. Tego zapachu nie da się tak naprawdę do końca zneutralizować, ale te sposoby pomagają, najbardziej ten z Metronidazolu. Metronidazol nie wygoi tej rany, takie guzy się nigdy nie goja ale zmniejszy brzydki zapach i przyniesie teściowi ulgę kiedy opatrunek nie przyklei sie do rany, trzeba nakładać sporo tego żelu ok 1 cm wysokości na to jakieś duże gazy lub gaziki aby miało w co wsiąkać bo cieknie nieraz z tego guza. Mama żyła 3 lata z takimi opatrunkami codziennie a nawet dwa razy robione, jak przeciekało to po prostu na opatrunek kładłam podpaskę dla osób nietrzymiących mocz bo zapach likwidowało. Opatrunek musi być dobrze umocowany ja stosowałam plaster z metra ale w szpitalu mają lub siatkę kupuje się w aptece. Na krwotok to kupowałam gąbkę fibrynową i to kładłam, przymoczki z Cyklonaminy to lek na krwawienia dostępny na receptę maja w szpitalu. Otwiera sie ampułkę nasącza gazik i kładzie na miejsca krwawiące, na to kładłam sporo żelu szpatułką 2-3 gazy, trochę plastra i siatkę, a jak przesiąkało to podpaskę i tyle. Taki guz będzie niestety krwawił nie ma na to lekarstwa, trzeba odmaczać a nie zrywać opatrunek suche, tam gdzie krwawi kłaść przymoczki z cyklonaminy lub gąbkę fibrynowa ale kawałek tylko na krwawienie. Podejrzewam że taki Gel będzie pani musiała kupić sama ale 1% polecam lepszy, można w tubkach, ale w dużym opakowaniu robione przez aptekę bardziej się opłaca a schodzi tego sporo. Co do onkologa to wątpię czy pani wezwą do teścia jeżeli te guzy były zdiagnozowane jako nowotwór, bo to raczej chirurg powinien obejrzeć, onkolog nic na to nie poradzi. Jeżeli teść będzie już w lepszym stanie to można z nim do onkologa może zaleci takie jednorazowe naświetlanie aby mniej to krwawiło- dotyczy to tylko zdiagnozowanego nowotworu musi pani pamiętać. Z tego co pamiętam to u mamy wykluczali czyraka bo podobno tez tak krwawi, ale jeżeli guz wygląda od góry jak ,,siekanka mielonego mięsa'' jest nieregularny i brzydko pachnie to jak powyżej myślę. Zastrzegam sobie nie jestem lekarzem, nie widziałam tej zmiany a powyższe przypuszczenia są jedynie wyciągniętymi wnioskami z powyższego opisu, to nie jest diagnoza lekarska, taka ostatecznie może postawić jedynie lekarz. Mam nadzieję że teść z tego wyjdzie i jeszcze spokojnie pofunkcjonuję jak moja mama. Proszę, głaskać, przytulać dużo mówić, czytać książki i gazety, opowiadać co w domku sie dzieje czytać forum i pytać. To co tu piszą wykorzystuję z powodzeniem w opiece nad koleżanką po wypadku i po woli się budzi. Gosia