Wiem, że o Żyrardowie krążą złe opinie, nawet pare lat temu Tata niefortunnie przewrócił się na schodach i była wzywana karetka, to panikował, że go wieźli do Żyrardowa, ale myślę, ze największą bolączką tego szpitala, jest stan techniczny. Jest to stary szpital, który remontu chyba nie uświadczył od czasów jak go wybudowali, znaleźliśmy tablicę, że w latach 20-tych ktoś tam był ordynatorem, a podejżewamy, ze szpital jest hohohohoooo starszy. Można wiele zarzucić temu szpitalowi, po wyglądzie, ale myślę, ze jeśli chodzi o personel, to naprawdę wszyscy są bardzo dobrzy dla Taty. Pozatym jeśli chodzi o sprzęt, to widzę, że jest wszystko w najlepszym porządku, bo mi niestety czasem dane było być w innych szpitalach i mam porównanie. Było trochę skuch, jak z tym dzwonieniem do onkologa, ale zawsze przy Tacie jest czyściutko, wszystko nam tłumaczą i starają się być pomocni. A najważniejsze dbają o dobre samopoczucie Taty. Byłam w szoku, jak Tacie urosły wąsy, które w sumie paniom przeszkaczały przy podłączaniu mu tych rurek i przy ranie, rozmawialiśmy z nimi, czy może je przyciąć, a one, ze one ich nie ruszały, bo zapamiętały, że Tata życzył sobie zapuścić włosy, wąsy i brodę. Dopiero jak "porozmawialiśmy" z Tatą, że Panie tylko odrobinę go przystrzygą i wyraziliśmy na to zgodę, na drugi dzień miał pięknie przystrzyżone wąsy,i tam koło rany tak, zeby im nie przeszkadzały, a jednocześnie za dużo nie wystrzyc. Tak samo jak Tata był ułożony tak, jak zawsze głowę układał, ze względu na tego guza, i wiem,że przy czyszczeniu rany, zmianie opatrunków było to problematyczne,ale powiedziały, ze nie chcą go innaczej układać,bo widzą, ze mu się ciśnienie podnosi, jakby się denerwował. Więc nawet żeby mu było wygodniej podkładały mu zwinięte podkłady, które my przynieśliśmy. W Grodzisku Mazowieckim jest nowy szpital, który jest bardzo dobrze wyposażony,ale po pierwsze nie ma miejsc, a po drugie sami kiedyś tam byliśmy z naszym synkiem, strasznie ciężko tam uraczyć lekarza i kiedyś trafiliśmy w nocy na ostry dyżur, to jakby była pretensja przy robieniu prześwietlenia, ze jak śmiemy im w nocy we śnie przeszkadzać... Mama ma dzisiaj jechać do szpitala i ma sprawdzić też to hospicjum osobiście. Jeździliśmy czasem elektrycznym,ale ostatnio mój mąż się z takiej jazdy wyleczył, nie dość, ze jazda do Milanówka kosztowała nas więcej niż jakbyśmy jechali samochodem, do tego było znaczne opóźnienie, to jeszcze po drodze też coś robią z torami i jak wyjechał za zachodnią to stał ze 20minut jak nie lepiej i pomięczy pruszkowem a brwinowem też miał postój, tak że w sumie nawet z korkami to długość jazdy była też porównywalna(takie uroki tego zakichanego miasta). Mój mąż się tak zagotował, ze powiedział, ze wyleczył się z takich podróży... my i tak pracujemy w takich godzinach, ze po pracy nie ma szans (od 9 do 18.00) aby jechać w odwiedziny, bo byśmy byli chyba po 20, a musimy synka odbierać od Cioci, która odbiera nam go z przedszkola. A w weckendy, to możemy u Mamy się zatrzymać w Milanówku, albo u męża siostry, która mieszka jeszcze bliżej Żyrardowa,bo za Grodziskiem. Drugą opcją hospicjum byłoby w Brwinowie,dla nas może bliżej,ale dla Mamy ta sama droga co do Żyrardowa,a tam to chociaż ma jakieś opinie, które są pozytywne, wbrew ogólnej opinii a o Brwinowie nic nie wiemy...