Reklama:

śpiączka farmakologiczna (138)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
17-02-2014, 10:46:32

No tak ksiądz dobra fura i komora kobieta u boku i wypadek gotowy. A tak na prawdę cieszcie się że się wybudził i że jest ok, załatwcie mu turnus rehabilitacyjny by doszedł do siebie jak najszybciej.
gość
12-08-2014, 02:28:03

Hej pracuje w szpitalu w lodzi i na codzien widze takie przypadki to tez zalezy od silnego organizmu jedni sie budza drudzy umieraja tak sie zdaza nas tez czeka smierc (kiedys ) glowa do gory dla wszystkich nadzieja i wiara ze bedzie dobrze
gość
12-08-2014, 08:43:32

Kochani ! 2 tygodnie temu mój 9 letni bratanek miał ciężki wypadek, walczył o życie. Na szczęście żyje! Był wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, ogólnie na początku lekarze nic nie mówili o urazach głowy. Miał pęknięta wątrobę, krwotok wewnętrzny i ogólne stłuczenia organów, na szczęście po 3 operacjach jest już dobrze i stan się ustabilizował. Bratanek był 2 tygodnie pod respiratorem. 5 dni temu było pierwsza próba odłączenia od respiratora, lecz się nie powiadała, wczoraj na szczęście druga próba się udała i Mateuszek oddycha sam. Niestety nadal nie mam z nim kontaktu, choć dokładnie tydzień temu przestano mu podawać środki na śpiączkę farmakologiczną. Ma otwarte oczy, czasem się ruszy ręka lub nogą, lecz nic poza tym. Jestem ciekawa czy jest szansa aby się sam wybudził?
Czy ktoś z Was wie ile max czasu trwa wybudzanie pacjenta po śpiączce farmakologicznej?
Pozdrawiam Daria
gość
17-08-2014, 19:59:26

witam. mój brat miał wypadek samoch ma .liczne krwiaki w głowie, zmiażdżoną wątrobę, krwiaka przy krzyżu. jest w spiączce. z powodu ciągle krwawiącej wątroby nie można na razie jej operowac. lekarze kazali przygotować się na najgorsze.. lekarze powiedzieli ze najważniejsze są 3 doby. jednak w 3-ej dobie nastąpiło zatrzymanie akcji serca. ale już bije. oddycha za niego maszyna. odlimy się werzymy o iara czyni cuda niemozemy zwątić nawet na chwile. te komentarze bardzo dużo magają mii mojej rodzinie. dziekujemy
gość
17-08-2014, 21:53:40

Gość 2014-08-12 10:43:32
Kochani ! 2 tygodnie temu mój 9 letni bratanek miał ciężki wypadek, walczył o życie. Na szczęście żyje! Był wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, ogólnie na początku lekarze nic nie mówili o urazach głowy. Miał pęknięta wątrobę, krwotok wewnętrzny i ogólne stłuczenia organów, na szczęście po 3 operacjach jest już dobrze i stan się ustabilizował. Bratanek był 2 tygodnie pod respiratorem. 5 dni temu było pierwsza próba odłączenia od respiratora, lecz się nie powiadała, wczoraj na szczęście druga próba się udała i Mateuszek oddycha sam. Niestety nadal nie mam z nim kontaktu, choć dokładnie tydzień temu przestano mu podawać środki na śpiączkę farmakologiczną. Ma otwarte oczy, czasem się ruszy ręka lub nogą, lecz nic poza tym. Jestem ciekawa czy jest szansa aby się sam wybudził?
Czy ktoś z Was wie ile max czasu trwa wybudzanie pacjenta po śpiączce farmakologicznej?
Pozdrawiam Daria
Pacjent odzyskuje świadomość jak po zwykłym śnie w ciągu kilkunastu minut po zaprzestaniu podawania ostatniej dawki leku.
zdrowy już byłem..., i co dalej?. :-)
gość
17-10-2014, 12:39:58

Gość 2010-01-18 18:22:58
WITAM!!!!! Chciałabym się dowiedzieć czy jest szansa na wybudzenie się ze śpiączki farmakologicznej. Mianowicie wybudzanie trwa już ponad 3 tygodnie. Niestety jest uszkodzony pień mózgu. Jaka jest szansa na wybudzenie?
gość
17-10-2014, 17:33:35

Szansa jest zawsze, do końca. Trzeba wierzyć i nie opuszczać chorego.
zdrowy już byłem..., i co dalej?. :-)
gość
18-10-2014, 12:02:06

Witam, moja Mama mieszka w Kanadzie. Z 13/14 naszego czasu Mama dostała dziwnych drgawek ( jak podczas padaczki ), piana z buzi i zatrzymała się akcja serca. Mąż mojej Mamy między czasie zadzwonił po pogotowie a rozpoczął reanimację instruowany przez telefon. Po przyjeździe karetki lekarze dalej prowadzili reanimację i po elektrowstrząsach przywrócili akcję serca. Mamę zabrali do szpitala i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną. W środę odstawili leki aby Ją wybudzić. Otworzyła do połowy oczy ale nie było z Nią żadnego kontaktu. Kilka godzin później dostała gorączki 39 stopni, zbijali ją do 38. W czwartek lekarze stwierdzili, że mózg może być uszkodzony. Na dzień dzisiejszy czyli 4/5 doba Mama nie ma już gorączki, tylko jest wentylowana. Nie ma z Nią żadnego kontaktu... Serce bije normalnie. Jaka jest różnica między respiratorem a wentylacją??? Mam utrudniony kontakt bo jestem tu...a Ona tam... Nie wiem co mam robić, jestem załamana... Dodam, że Mama nie chorowała, robiła wyniki i miała wszystkie bardzo dobre. 12 lat temu miała wyciętą całą tarczycę i przyjmowała leki. Lekarze stwierdzili, że to musiał być zator.
gość
14-12-2014, 21:37:00

Witam,
po przeczytaniu tego wątku nabrałem ogromnego szacunku do Waszego bólu i zmagań/chorób bliskich, z którymi musicie się zmierzyć. Głowa do góry, będzie wszystko dobrze, tylko POTRZEBA CZASU.
Jedna z moich najbliższych osób miała wypadek, wylądowała w renomowanym szpitalu w Europie Zachodniej, gdzie aktualnie mieszkała i po pierwszych 24h, gdzie nic nie było wiadomo, powoli zanosi się, że będzie ok. Po 4 tygodniach śpiączki po operacji krwiaka mózgu (+ złamanie podstawy czaszki, wyciek płynu mózgowo rdzeniowego itp) nastąpiło wybudzenie, potem samodzielne oddychanie i połykanie śliny (po wcześniejszej tracheotomii) oraz ruchy kończynami. Na chwilę obecną kontakt jest zdawkowy (tak lub nie odpowiedzi) ale lekarze są dobrej myśli. Według nich po paru miesiącach rehabilitacji wszystko wróci do stanu przed wypadkiem.
Także GŁOWA DO GÓRY, nawet z największego g...a można wyciągnąć człowieka, potrzeba tylko wiary i nadziei. I nie poddawajcie się, nawet jeśli Wasza bliska osoba w śpiączce nie daje znaków życia - to warto przy niej być ile tylko szpital pozwoli i opowiadać nawet o najbardziej błahych rzeczach, to pomaga a pacjent wie, że ktoś na niego czeka i że warto walczyć!
Życzę powodzenia. Wierzę, że będzie dobrze i modlę się za Wasze troski.
gość
29-12-2014, 11:39:36

Mi bardzo pomógł twój post, czekam aż mój narzeczony zostanie wybudzony i obrzęk mózgu się zmniejszy,to już 11 doba od wypadku. Wszyscy mocno wierzą i modlą się o jego zdrowie, ja też a razem ze mną nasz synek w brzuchu, który ma przyjść na świat za 3 tygodnie. Dziękuję za chwilę otuchy czytając twój post.
Gość 2010-11-22 20:42:30
Witam wszystkich. Dwa miesiące temu ja i mój chłopak mieliśmy wypadek samochodowy. Mi się praktycznie nic nie stało jednak z nim było gorzej. Stwierdzono liczne stłuczenia mózgu i krwiaki. Wprowadzono go w stan spiączki farmakologicznej, z której początkowo mieli go wybudzić po 3 dobach jednak z uwagi na te stłuczenia lek usypiający odstawiono dopiero po 10 dobie. dopiero po 3 dniach od odstawienia leku zaczął reagować. początkowo były to mrugnięcia i ściskanie ręki. Z czasem tych reakcji było coraz więcej, jednak z uwagi na to, iż nie mogli odłączyć respiratora bo nie podejmował samodzielnej próby oddechu ciągle podawano mu leki uspokajające i przez cały ten czas był otumaniony i nie było z nim większego kontaktu. pod respiratorem leżał 4 tygodnie, przeszedł też tracheotomię i zapalenie płuc, które opóźniało odłączenie respiratora. Przez te 4 tygodnie żyliśmy w ciągłym strachu, nie wiedzieliśmy czy będzie żył, czy sie obudzi, nawet jesli się obudzi to czy w wyniku doznanych stłuczeń mózgu i licznych krwiaków nie będzie miał jakiś ubytków. lekarze mówili, że może być wszystko od pełnego wyleczenia do śmierci, że może być tak, że nie będzie mówił, chodził, pamietał. Miał stłuczone najważniejsze ośrodki w mózgu. Miał tez stwierdzony niedowład lewostronny. podczas gdy leżał pod respiratorem ciągle martwiliśmy się, czy odzyska władzę w tej lewej stronie, przez początkowe dni miał zimną lewą stopę i dłoń. Lekarze nie chcieli zbytnio rokować, mówili tylko, że neurologicznie go ocenią dopiero po wybudzeniu. Jak już sie wybudził to był w stanie spełniać proste polecenia. Z czasem jak odstawiono mu leki uspokajające coraz bardziej odzyskiwał świadomość. Teraz jest już przytomny i jest taki jak kiedyś, w wyniku stłuczeń nie utracił żadnej funkcji życiowej. pamieta wszystko, mówi, jest taki jak kiedyś,nawet poczucie humoru mu się nie zmieniło, niedowład się cofa, z dnia na dzień widać postępy. z uwagi na stłuczenia miednicy i złamanie okolicy panewki stawu biodrowego nie może jeszcze chodzić, musi trochę odczekać, ale będzie chodził, juz stoi na nogach.
Do szpitala trafił w stanie krytycznym. lekarze mówili że trzeba czekać czy preżyje 1 dobę, potem 3, po trzeciej powiedzieli, że nie ma bezpośredniego zagrożenia życie, potem kazali czekać do 7 doby bo podobno jest krytyczna. i tak czekaliśmy z dnia na dzień na jakąś informację bojąc sie każdego telefonu i informacji o najgorszym. Idąc na ojom człowiek bał sie wszystkiego, a lekarze zawsze mówili o tych złych rzeczach, o dobrych nie mowili, mówili tylko co ich niepokoi. Słuchając tego było cięzko wierzyć, że będzie wszystko dobrze, ale udało się, teraz jest już naprawdę dobrze, oczywiście czeka go jeszcze kilkutygodniowa rehabilitacja ale żyje i jest z nami i ma ogromna szansę na pełny powrót do zdrowia, ja wierzę, że tak będzie.
Lekarze są zdumieni, ze on po takich obrażeiach mózgu tak szybko dochodzi do siebie, twierdzą, ze to graniczy z cudem, a ja wiem, że to wiara czyni cuda. Nasza wiara i modlitwa wszystkich bliskich osób. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. My codziennie byliśmy u niego jak leżał pod respiratorem jak był nieprzytomny, głaskaliśmy go i mówiliśmy do niego, puszczałam mu jego ulubione piosenki żeby pobudzić mózg, nie wiem czy to miało jakieś znaczenie ale moim zdaniem trzeba próbować wszystkiego.
Bez wsparcia rodziny, przyjaciół i innych bliskich osób nie weim czy byśmy dali radę to przetrwać, to był jakiś koszmar. Ich wsparcie bardzo nam pomogło, ja mam nadzieję, że pisząc to pomogę komuś kto jest w podobnej sytuacji. Chociaż w ten sposób chciałabym się odwdzięczyć za to, że dostaliśmy drugą szansę.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: