Reklama:

śpiączka farmakologiczna (138)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
22-11-2010, 19:42:30

Witam wszystkich. Dwa miesiące temu ja i mój chłopak mieliśmy wypadek samochodowy. Mi się praktycznie nic nie stało jednak z nim było gorzej. Stwierdzono liczne stłuczenia mózgu i krwiaki. Wprowadzono go w stan spiączki farmakologicznej, z której początkowo mieli go wybudzić po 3 dobach jednak z uwagi na te stłuczenia lek usypiający odstawiono dopiero po 10 dobie. dopiero po 3 dniach od odstawienia leku zaczął reagować. początkowo były to mrugnięcia i ściskanie ręki. Z czasem tych reakcji było coraz więcej, jednak z uwagi na to, iż nie mogli odłączyć respiratora bo nie podejmował samodzielnej próby oddechu ciągle podawano mu leki uspokajające i przez cały ten czas był otumaniony i nie było z nim większego kontaktu. pod respiratorem leżał 4 tygodnie, przeszedł też tracheotomię i zapalenie płuc, które opóźniało odłączenie respiratora. Przez te 4 tygodnie żyliśmy w ciągłym strachu, nie wiedzieliśmy czy będzie żył, czy sie obudzi, nawet jesli się obudzi to czy w wyniku doznanych stłuczeń mózgu i licznych krwiaków nie będzie miał jakiś ubytków. lekarze mówili, że może być wszystko od pełnego wyleczenia do śmierci, że może być tak, że nie będzie mówił, chodził, pamietał. Miał stłuczone najważniejsze ośrodki w mózgu. Miał tez stwierdzony niedowład lewostronny. podczas gdy leżał pod respiratorem ciągle martwiliśmy się, czy odzyska władzę w tej lewej stronie, przez początkowe dni miał zimną lewą stopę i dłoń. Lekarze nie chcieli zbytnio rokować, mówili tylko, że neurologicznie go ocenią dopiero po wybudzeniu. Jak już sie wybudził to był w stanie spełniać proste polecenia. Z czasem jak odstawiono mu leki uspokajające coraz bardziej odzyskiwał świadomość. Teraz jest już przytomny i jest taki jak kiedyś, w wyniku stłuczeń nie utracił żadnej funkcji życiowej. pamieta wszystko, mówi, jest taki jak kiedyś,nawet poczucie humoru mu się nie zmieniło, niedowład się cofa, z dnia na dzień widać postępy. z uwagi na stłuczenia miednicy i złamanie okolicy panewki stawu biodrowego nie może jeszcze chodzić, musi trochę odczekać, ale będzie chodził, juz stoi na nogach.
Do szpitala trafił w stanie krytycznym. lekarze mówili że trzeba czekać czy preżyje 1 dobę, potem 3, po trzeciej powiedzieli, że nie ma bezpośredniego zagrożenia życie, potem kazali czekać do 7 doby bo podobno jest krytyczna. i tak czekaliśmy z dnia na dzień na jakąś informację bojąc sie każdego telefonu i informacji o najgorszym. Idąc na ojom człowiek bał sie wszystkiego, a lekarze zawsze mówili o tych złych rzeczach, o dobrych nie mowili, mówili tylko co ich niepokoi. Słuchając tego było cięzko wierzyć, że będzie wszystko dobrze, ale udało się, teraz jest już naprawdę dobrze, oczywiście czeka go jeszcze kilkutygodniowa rehabilitacja ale żyje i jest z nami i ma ogromna szansę na pełny powrót do zdrowia, ja wierzę, że tak będzie.
Lekarze są zdumieni, ze on po takich obrażeiach mózgu tak szybko dochodzi do siebie, twierdzą, ze to graniczy z cudem, a ja wiem, że to wiara czyni cuda. Nasza wiara i modlitwa wszystkich bliskich osób. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. My codziennie byliśmy u niego jak leżał pod respiratorem jak był nieprzytomny, głaskaliśmy go i mówiliśmy do niego, puszczałam mu jego ulubione piosenki żeby pobudzić mózg, nie wiem czy to miało jakieś znaczenie ale moim zdaniem trzeba próbować wszystkiego.
Bez wsparcia rodziny, przyjaciół i innych bliskich osób nie weim czy byśmy dali radę to przetrwać, to był jakiś koszmar. Ich wsparcie bardzo nam pomogło, ja mam nadzieję, że pisząc to pomogę komuś kto jest w podobnej sytuacji. Chociaż w ten sposób chciałabym się odwdzięczyć za to, że dostaliśmy drugą szansę.
gość
26-11-2010, 23:25:31

Witam
Piszę po sześciu miesiącach nieobecności, bo chcę dodać siły tym, którzy czytają to forum. Nigdy nie zapomnę tych nocy kiedy sama szukałam jakichkolwiek informacji w internecie. To były noce po wypadku mojego 6-letniego braciszka i wiem jak to jest i co się wtedy czuje. może zacznę od początku. Mojego brata potrącił samochód- był w krytycznym stanie: pęknięcia czaszki, w tym podstawy czaszki, obrzęk mózgu, krwiak w zatokach, popękana śledziona z krwawieniem do brzucha, pękniete żebra, obrzęk płuc, odma płuc, złamanie kości udowej. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej i utrzymywano ją ponad tydzień. po przebudzeniu mnie nie poznał, wogule mówił nie od rzeczy i tak dziwnie się usmiechał. Z każdym dniem bylo coraz lepiej, ale zanim znowu zaczął sie zachowywać tak jak przed wypadkiem mineło ok. 3 tygodni. a teraz śpi tu obok mnie i wszystko jest prawie jak dawniej. Znaczy się juz nigdy nie będzie, bo nie słyszy na jedno ucho i nam to wszystkim zostanie w pamięci już zawsze, każda sekunda cierpienia tej małej istotki. on na szczęście wypadku prawdopodobnie nie pamięta, bo wogule o tym nie mówi i nie boi się samochodów- my nie pytamy. doskonale pamiętam jak błagałam Boga żeby był tu z nami w domu. Udało się. trzeba mieć nadzieje. Życzę Wam żeby Waszym bliskim też się udało i będe sie za nich modlić. Lekarze mówią, że to cud, że z tego wyszedł i to tak szybko. warto wierzyć w cuda. Powodzenia
gość
26-11-2010, 23:27:59

Witam
Piszę po sześciu miesiącach nieobecności, bo chcę dodać siły tym, którzy czytają to forum. Nigdy nie zapomnę tych nocy kiedy sama szukałam jakichkolwiek informacji w internecie. To były noce po wypadku mojego 6-letniego braciszka i wiem jak to jest i co się wtedy czuje. może zacznę od początku. Mojego brata potrącił samochód- był w krytycznym stanie: pęknięcia czaszki, w tym podstawy czaszki, obrzęk mózgu, krwiak w zatokach, popękana śledziona z krwawieniem do brzucha, pękniete żebra, obrzęk płuc, odma płuc, złamanie kości udowej. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej i utrzymywano ją ponad tydzień. po przebudzeniu mnie nie poznał, wogule mówił nie od rzeczy i tak dziwnie się usmiechał. Z każdym dniem bylo coraz lepiej, ale zanim znowu zaczął sie zachowywać tak jak przed wypadkiem mineło ok. 3 tygodni. a teraz śpi tu obok mnie i wszystko jest prawie jak dawniej. Znaczy się juz nigdy nie będzie, bo nie słyszy na jedno ucho i nam to wszystkim zostanie w pamięci już zawsze, każda sekunda cierpienia tej małej istotki. on na szczęście wypadku prawdopodobnie nie pamięta, bo wogule o tym nie mówi i nie boi się samochodów- my nie pytamy. doskonale pamiętam jak błagałam Boga żeby był tu z nami w domu. Udało się. trzeba mieć nadzieje. Życzę Wam żeby Waszym bliskim też się udało i będe sie za nich modlić. Lekarze mówią, że to cud, że z tego wyszedł i to tak szybko. warto wierzyć w cuda. Powodzenia
gość
13-12-2010, 18:32:39

witam! mam na imie Anna. w marcu tego roku moja mam zachororwala powaznie na grype. wyslalismy wiec ja do szpitala ,glownie z powodu bardzo wysokiej goraczki,ktorej nei udalo nam sie bic.w szpitalu an oddziale wewnetrznym spedzila tydzien,i gdu miala ju opusicic szpital,to prewrocila sie,stracila przytomnosc i zapadla w spiaczke na jakis tydzien czasu. od tego czasu przez dwamiesiace lezala na oiomie,caly czas byla pod respiratorem,ale odzyskala przytomnosc.zastosowano u niej rurke tracheostomijna,gdy zaczela saam oddychac,to znow lapala infekcje i bakterie.minelo jeszcze kilka tygodni zanim opuscila szpital i zaczela zupelnie sama oddychac. w czerwcu wrocila do domu,z odlezynami 3stopnia,niepelnosprawna. powoli nauczyla sie od nowa mowic,jesc ,chodzic...bylo coraz lepiej.zaczela miec problemy z nerkami....ale jakis tydzien zaatakaowala ja jakas infekcja i sytuacja sie popwtorzyla.znow jest na oiomie,wprowadzono ja w stan spiaczki farmakologicznej..nie wiem..czy znow czeka nas to samo..po polrocznej przerwie???to jest nie do opisania....
gość
13-01-2011, 12:05:34

witam jak czytam wasze wypowiedzi to powraca nadzieja ze bedzie dobrze moja siostrzenica 7 latek ma zostala potracona przez auto , i doznala pekniecia czaszki juz od oczodolu z lewj strony, ogolniejest w cizkim stanie ale stabilnym czekamy na jej wybudzenie ale juz 3 dzien i nie ma zadnych reakcji ile takie wybudzanie trwa czy powinna w ciagu 3 czy wiecej sie przebudzic????????? nic nie wiemy a czekanie jest okropne ratujcie mnie jakasc inf ....
gość
19-02-2011, 19:18:06

witam,mam pytanie.mojego 17 letniego kolegę potrącił samochód.40 min reanimacji na miejscu wypadku, obrzęk mózgu, krwiak który już się wchłonąl.podobno mózg pracował. wprowadzony zostałw śpiączkę farmakologiczną.7 dni po wypadku obrzęk się nie zmniejszył a lekarze stwierdzili śmierć mózgu i nie dawali szans na to że się obudzi. rodzina podpisała zgodę na pobranie narządów i 5 dni po stwierdzeniu śmierci mózgu miało się odbyć pobranie narządów.po badaniach okazało się że we krwi znajduje się jeszcze lek który utrzymywał go w śpiączce a którego nie powinno być już po 3 dniach i lekarze znowu dają nam nadzieję na to że będzie żył.będą mu znowu robić badania.może ktoś miał podobny przypadek i wie cos więcej? czy to możliwe że lekarze nie zauważyli wcześniej tego leku i pomylili się co do zdiagnozowania śmierci mózgu?czy on może się obudzić?i czy on może z tego wyjść bez uszczerbku na zdrowiu?proszę o jak najszybszą odpowiedź
gość
20-02-2011, 11:45:29

Witam! Moja babcia trafiła do szpitala z krwiakiem na mózgu. Miała dwie operacje a teraz jest w śpiaczce farmakologicznej. Ma 78 lat czy jest możliwe ze jeszcze kiedys sie obudzi, poniewaz ma swoje lata bardzo sie tego obawiam...
gość
26-02-2011, 21:20:58

witam ponownie.pisałam wcześniej o moim 17 letnim koledze.niestety dokładnie po 2 tyg od wypadku zmarł.mimo wszystko chciałaby dodać wszystkim otuchy i wiary i w cuda a jeżeli stanie się najgorsze to wiary w to że naszemu najbliższemu jest lepiej tam gdzie teraz jest niż było na ziem i że mimo że już nie ma go z nami ciałem to zawsze będzie duszą.musicie być dobrej myśli chociaż sama wiem że jest bardzo trudno.uważam że jedynym rozwiązaniem dla rodziny i znajomych którzy cierpią jest modlitwa.trzymajcie się
gość
27-02-2011, 12:14:14

Witam Was wszystkich. Straszne jest to jak się czyta o nieszczęściach tych najmłodszych , przecież Oni mają /mieli jeszcze całe życie przed sobą. Chodź tak naprawdę to bolą nas nieszczęścia naszych bliskich będących w każdym wieku. Mój tata ma 78 lat , ma raka płuc, który był operowalny , ale niestety w skutek niefrasobliwości lekarzy na ul Płockiej nastąpiły przerzuty. Tata mój został skierowany do Centrum Onkologii na Ursynowie i tam wreszcie trafił na fantastycznego lekarza , któremu ufa bezgranicznie. Przeszedł parę chemii wręcz fantastycznie, a po ostatniej zaczął się dziwnie zachowywać. Myślałyśmy z mamą, że to przerzut na mózg. Okazało się ,że to straszne zapalenie płuc. Tata leży na OJOM-ie w Centrum i jest wprowadzony w śpiączkę i podłączony do respiratora. To już trzecia doba.Ma bardzo dobrą wręcz wspaniałą opiekę. Wiem , że z punktu medycznego śpiączka tu była wskazana, ale z punktu pacjenta wydaje mi się to też jest dobre. Tata jeszcze będąc przytomny bardzo przeżywał to że jest w takim stanie, a w tej chwili nie myśli o tym , nie jest świadom tej sytuacji, nie denerwuje się. To bardzo dobra rzecz , że istnieje takie forum, że ludzie mogą się dzielić swoimi doświadczeniami i nie są później zaskoczeni, zwłaszcza, że lekarze tak dokładnie wszystkiego nie wyjaśniają, jedni bo nie mają czasu, a drudzy bo nie chcą. Tu w Centrum nie występują takie sytuacje.
Pozdrawiam Was Wszystkich, życzę abyście do końca mieli nadzieję i Waszym Bliskim powrotu do Was.
gość
27-02-2011, 12:15:53

Przepraszam , ale zapomniałam się przedstawić . Mam na imię Lidka.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: