Do wszystkich, kórzy boją się o swoich bliskich. Mój brat 30lat, trafił na OIOM po zapaleniu płuc, kóre było najprawdopodobniej powikłaniem po grypie (świńską wykluczyli). Od razu wprowadzili go w stan śpiączki farmakolgicznej, ponieważ pojawiła się niewydolnośc oddechowa i krązenia. Stan był bardzo ciężki, zagrożenie życia - koszmar. Którejś nocy załamanie, po którym nik nie wiedział, czy przezyje. Cała rodzina i przyjacieli się modlili, myślami i słowami byl wciąż wspierany. Po 7 dniach w śpiączce stan zaczął się poprawiać. Został wybudzony - zanim doszedł do siebie minęły 3 dni w czasie których nie mógł zostać nawet na sekundę sam, lęki, stach przed zaśnieciem, majaki bredzenie. Wszystko ponoć jako skutek silnych leków. Teraz już jest ok, kotaktuje jest świadomy, wie co się działo ma poczucie czasu. Za kilka dni pewnie wyjdzie ze szpitala.
Najważniejsze jest to, żeby do końca wierzyć i nie dopuszczac do siebie najgorszych myśli. Modlić się, myśleć pozytywnie. Wyobrażać sobie przyszłe sytuacje, które się zdarzą, jak chory wyjdzie ze szpitala. Pozytywne nastawienie i pozytywne wizualizacje są najważniejsze.
pozdrawiam i życzę sił.