Witam, w piątek moja 82letnia babcia do tej pory normalnie chodząca, funkcjonująca itp dostała ataku bólu brzucha oraz wymioty. Zabrało ja pogotowie. Okazało sie ze pękło jej jelito i wszystko wylało sie do środka, bakterie ja zżerały. Od razu późnym wieczorem zabrali ja na stół operacyjny. Okazało sie ze był guz, wycięli który doprowadził do pęknięcia jelita. Po operacji babcia sie juz nie wybudziła. Trzymają ja w spiaczce farmakologicznej. Dzisiaj jest juz 5 doba w spiaczce, jeszcze nie wiedza kiedy ja wybudza. W niedziele jeszcze stan był krytyczny, organizm sie nie bronił, zerowa odpornośc. W poniedziałek było troszke lepiej, lekarz dał nadzieje. Wczoraj dowiedzieliśmy sie dreny zostały ściągnięte, rany sie ładnie zagoiły. Dzisiaj natomiast lekarz powiedział ze jest znaczna poprawa jednak największym problemem jest ostra niewydolność nerek. Dodatkowo babcia ma sepsę. Choć teraz nic o niej juz nie mówią. Przestali ja żywic dożylnie, a zaczęli normalnie przez rurkę juz do żołądka. Takze jest poprawa, organizm zaczyna sie jakoś bronić. Oczywiście jest zaintubowana. Czy ktoś z was miał taka podobna sytuacje w rodzinie? Co z tego wyszło? Wiadomo jest to osoba starsza wiec ma trudności z dojściem do siebie, jednak z tego co widać z każdym dniem jest troszke bardzo troszke ale zawsze lepiej. Co z tymi nerkami? Kiedy mogą zacząć ja wybudzać? Bardzo prosze o jakies odpowiedzi. Pozdrawiam