Witam
Mam 20 lat. od urodzenia cierpię na porażenie nerwu strzałkowego i dopiero teraz zaczyna mi ta dolegliwość przeszkadzać-pewnie przez to, że ją zaniedbałam. Przez pierwsze lata mojego życia jeździłam z rodzicami na rehabilitacje, przez dwa lata raz na jakiś czas-nie wiem co ile i na ile- miałam zakładaną na chorą (prawą) nogę skorupkę (coś w rodzaju gipsu) ale jak widzę nie pomogły zabiegi z dzieciństwa bo do tej pory się z tym użeram
Moja chora noga jest krótsza od nogi zdrowej o jakieś 1,5-2cm, co mi wcale nie przeszkadza ale... palcami za specjalnie ruszać nie mogę, szczególnie duży palec przy ruszaniu mnie boli i stawia opór. W nim też czucie mam dużo słabsze. Noga standardowo opada, do pionu [leżąc] mogę ją podnieść ale to też nie jest przyjemne uczucie bo za każdym razem czuję opór.Gdy stoję w żyyciu nie podniosę nogi na piętę-wiadomo nie jest to akurat strasznie irytujące ale w przedszkolu i w szkole na wf panie nie za bardzo rozumiały gdy mówiłam że na piętach obu w życiu nie ustanę bo mam chorą nogę. Gdy idę i nie kontroluję prawej nogi strasznie nią "zamiatam" po prostu rzucam nią. przykucnąć normalnie też raczej nie mogę na dwóch całkowicie przylegających stopach bo prawa noga automatycznie staje na palcach sama i do tego się przekrzywia, to tez nie zawsze jest irytujące tylko po prostu nieestetycznie wygląda i trochę boli
Natomiast gdy próbuję przykucnąć w butach na obcasie (około 11 centymetrowym ) mogę zrobić to bez żadnego problemu. I do wysokich butów wracając jeszcze, nie wiem czy to ma jakiś związek z porażeniem nerwu w mojej lewej nodze, ale nie za bardzo mogę na tych obcasach chodzić ponieważ po jakiś 2 minutach chodzenia lewa noga mi zwyczajnie 'ucieka' przez co koślawię buty i brzydko mój chód w nich wygląda, jestem młoda i jest to dla mnie ważne
bardzo bym prosiła może o jakąś radę, może o jakieś nakierowanie, wiem że dużo w tym, że moja noga jest nie do końca sprawna mojej winy wynikającej z tego, że sprawę tą zaniedbałam. Miałam dużo innych problemów zdrowotnych i może to też jest po części tym spowodowane-nie wiem, na pewno wiem, że żałuję iż po tylu latach zaczęłam chcieć cos z tym zrobić. Czytałam już tu na forum o tych zastrzykach, elektro..., naświetlaniu ale obawiam się że w moim wypadku, po 20 latach nie da się z tym nic zrobić. U lekarza jeszcze nie byłam. po przeczytaniu wątku mam zamiar się do niego wybrać za jakiś tydzien lub dwa.
bardzo bym prosiła o odpowiedź i jakieś informacje, może ktoś ma podobną sytuację co ja??
pozdrawiam Dorota