Reklama:

po śpiączce (521)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Wtajemniczona
31-05-2013, 19:43:08

Daniel dostaje leki na depresje praktycznie dokąd sie wybudzil ze spiaczki. Z pewnoscia leki nie zaszkodza a moze u Was pomoga. Ta choroba to strasznie ciezkie przezycie dla chorego. Bardzo często chorzy maja depresje.
U nas leki pomagaja o tyle o ile, Daniel jest caly czas apatyczny i mowi tylko pytany. Najwiekszym problemem u neigo jest to, ze wlasnie zamknal sie w sobie i nie chce chciec. Ciagle potrzebuje mojego "popychania" a ja juz powoli nie mam sily chciec za niego i za siebie.
Forumowiczka
31-05-2013, 21:06:10

lusia6 2013-05-31 12:33:13 Anula, super, naprawde bardzo fajnie to u Was idzie, u nas bylo o wiele gorzej a te zawsze byla nadzieja i idzie do przodu. Byle tak dalej!
Gosiu, jak to wygladalo kiedy Twoj maz zaczal wstawac i robic pierwsze kroki? Czy mial juz wtedy calkeim sprawne miesnie brzucha i plecow?
Ja Ci napisze jak to wyglada u mojego Daniela. Jest lewostronnie sparalizowany, ale prawa reka, prawa noga miesnie brzucha i plecow dzialaja bardzo dobrze.
Lewa reka jest w przykurczu, lewa noga lekko sie porusza ale jest bardzo slaba jeszcze. Miesnie brzucha i plecow z lewej strony dzialaja gorzej niz z prawej strony.
Daniel siedzi na kancie lozka bez podparcia, potrafi sie podciagnac do siedzenia na lozku. Z kantu lozka, trzymajac sie mnie lub krzesla potrafi sie podciagnac do stania, stoi minute czy dwie, caly czas trzymajac sie czegos lub kogos. I siada. Zastanawiam sie czy mozna liczyc na to, ze bedzie chodzil, jesli nie potrafi dluzej ustac. Prawa noga co prawda potrafi zrobic krok i lewa troche pociagnac ale potem sie nogi pod nim uginaja i koniec.
Jest troche nieruchawy, nie potrafi sie sam poprawic na fotelu, jesli w czasie cwiczen sie zeslizgnie, nie chce sie obracac w nocy w lozku.
Jestem z nim calkiem sama, tylko z dziecmi, nie mam juz powoli sil, strasznie walcze o to, zeby zrobil chociaz pare krokow, zeby mogl sam pojsc do ubikacji. Bo teraz ja musze go przenosic z fotela na to specjalne krzeslo i na ubikacje, juz powoli wysiadam fizycznie. Daniel ma sporo rehabilitacji, masaze, ostatnio udalo nam sie go wsadzic do auta ale Daniel malo wspolpracuje.
Caly czas mam nadzieje, cierpliwosc, ale nie wiem czy to wszytsko ma sens. Chyba jestem dzis w dolku :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Lusia witam , wszystko co robisz ma sens ,ale trzeba bardzo duzo czasu icwiczeń. Jezeli potrafi stać chocby kilka sekund ,czyli będzie stał i chodził, moż niezbyt sprawnie ale tuptał na pewno. Tylko musi rehabilitant nauczyc go chodzic ,aby nie ciągnał nogi tylko ją podnosił od biodra,jezeli Ci pokaze to będziesz mogła z nim cwiczyc po kilka minut ,ale to już krok do przodu . A jezeli nie chce Ci pomagać w przejsciu na krzesło wc ,to mu powiedz ,że nie masz siły i założysz mu pampersy i dla przykładu zrób to ,tylko badz konsekwentna ,zobaczysz ,jak szybko będzie się starał aby Ci ulzyc w podnoszeniu go. Dziewczyno nie szarp się tak ,nie bądz samosia ,bo kregosłup zrobi tylko chrup i co? przeciez masz jeszcze dzieci. Z tego co piszesz to wszystko jest na dobrej drodze ,potrafi złapać pion i dzieki ćwiczeniom bedzie go trzymał coraz dłużej. Bardzo dobra jest taka poduszka /wyglada jak nadmuchany naleśnik z kolcami z jednej strony/ Wtedy siada na nim i bez oparcia ,poczatkowo próbuje tylko siedzieć ,a pózniej siedzieć i podnosić raz jedna raz druga noge. Jest to bardzo dobre ćwiczenie na złapanie równowagi, Oczywiście trzeba go asekurować /nie trzymac, tylko łapać gdy się przechyla/ .Wierz mi ,ze tylko czas i ciagłe ćwiczenia dają jakieś efekty. Mój mąz jest w gorszej sytuacji ,gdyż ma paraliz prawej strony ,czyli uszkodzona lewa strona mózgu ,która jest odpowiedzialna ,za wiecej funkcji min. mowa ,rozumienie,emocje. Powróce jeszcze do wc, mój mąż juz jezdził na wózku ,kiedy namawiano,pokazywano ,a ja cuda robiłam aby tylko przesiadł się z wózka na muszle ,a On no,no,no k....a /tylko tyle mówi,nigdy nie przeklinał ,ale jest to słowo zastepcze/,az pewnego dnia sam pojechał do pielegniarki i pokazał ,że On tam chce ,panie w biegu go zawiozły i od tej pory juz sam sobie radził. On poprostu sam musiał do tego dojść ,żadne prośby ,ani grożby nie pomagały. A co do twojego stanu psychicznego ,to niestety ,tak bedzie ,dobrze by było abyś poszła do psychologa lub psychiatry /ja mam znajoma psychiatre ,która od czasu do czasu mi na gada ,na krzyczy ,co powinnam a co nie i tylko dzięki niej nie jestem jeszcze w wariatkowie. Jednoczesnie wiedząc wszystko to co Ona mi mówi ,ze nie powinnam pozwolić sobie wejść na głowe ,konsekwencja najwazniejsza , nie ulegać we wszystkim ,wymagac /dlatego radzę z pampersami/,ale tak od razu to cięzko zastosowac wobec ukochanej osoby ,ale trzeba się starać ,bo inaczej zwariujesz psychicznie i padniesz fizycznie. Musisz więc przycisnąć trochę swojego Danielka i zmusić do pracy ,jednocześnie chwaląc za każdy najmniejszy kroczek do przodu. Co znaczy włożyć do samochodu /wiem wiem ,taka była potrzeba/ On musi sie nauczyc ,że tylko mu ktos pomoze do niego wsiąsc Będzie to trwało długo ,ąz to wykona ,ale cwiczenia czynia mistrza.Powtarzać wszystkie czynności do znudzenia ,a na pewno pójdzie do przodu. Ale sie napaplałam ,pytaj o wszystko co Cie nurtuje ,postaram sie Ci pomóc.Wiem jak taka pomoc jest potrzebna. A doły i góry ? musisz sie do tego przyzwyczaić. Bo i u Daniela też bedzie kroczek do przodu albo dwa ,a pózniej długo nic i od razu 5 do przodu. rehabilitacja będzie trwała bardzo długo ,ja już 4 lata i ciagle ćwiczenia,ćwiczenia ,ale z zoną to nie ,bo to najwiekszy wróg /przynajmniej u mnie,a wiem ,że nie tylko/ .Głowa do góry i do przodu,życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie. Może troszkę pomogłam ,mam nadzieje. Pa.
Wtajemniczona
05-06-2013, 13:25:29

Gosiu, dziękuję Ci BARDZO! Wydrukuję sobie Twoj post i będe czytała codziennie :D
Dopiero dzisiaj odpisuję, bo meiliśmy trochę problemów z deszczami i wodą, co prawda powodzi u nas nie było, ale za to ziemia wody już nie chciała przyjmować i trochę mieliśmy wody w piwnicy. Poza tym urodziny syna i tak zleciało.
U nas jest tak, że Daniel ze mną ćwiczy, moze nie chętnie, ale on z nikim chętnie nie ćwiczy. Nie uważa mnie za wroga ale też nie za przyjaciela, on ogólnie jest teraz bardzo obojętny na wszytsko, tylko na dzieci reaguje dobrze. Napiszę więcej niedługo, robimy te ćwiczenia z podnoszeniem nóg jak siedzi, lewej nie podniesie ale próbujemy, prawą podnosi i trzyma pion, załatwiam mu takie urządzenie do cwiczenia stania, kurcze, opornie idzie, ale już chyba mi się udało :)
Wyszło słońce, wychodzimy wreszcie z domu, ale za to słońce nas rozleniwia :D
Gosia PISZ wszystko co tylko sobie przypomnisz, bo to dla mnie bardzo cenne!
Anula, co u Was?
Pozdrawiam WAS!
Początkująca
06-06-2013, 05:27:14

Witaj Lusiu !
U nas kolejny krok do przodu. Mąż się rozgadał. Zaczyna rozmawiać i to nie tylko ze mną. Jeszcze cicho i czasami niewyraźnie ale zawsze.Mimo kiepskiej pogody ( mokro i zimno ) mój misiek się uaktywnił. Sporo znajomych i przyjaciół go ostatnio odwiedza i to może to go tak otworzyło.
Dziś przychodzi w końcu neurologopeda. Aż jestem ciekawa tej wizyty.
Czekamy na cieplejsze dni żeby wyjść na dwór.
Pozdrawiam .
Forumowiczka
06-06-2013, 20:34:35

lusia6 2013-06-05 15:25:29 Gosiu, dziękuję Ci BARDZO! Wydrukuję sobie Twoj post i będe czytała codziennie :D
Dopiero dzisiaj odpisuję, bo meiliśmy trochę problemów z deszczami i wodą, co prawda powodzi u nas nie było, ale za to ziemia wody już nie chciała przyjmować i trochę mieliśmy wody w piwnicy. Poza tym urodziny syna i tak zleciało.
U nas jest tak, że Daniel ze mną ćwiczy, moze nie chętnie, ale on z nikim chętnie nie ćwiczy. Nie uważa mnie za wroga ale też nie za przyjaciela, on ogólnie jest teraz bardzo obojętny na wszytsko, tylko na dzieci reaguje dobrze. Napiszę więcej niedługo, robimy te ćwiczenia z podnoszeniem nóg jak siedzi, lewej nie podniesie ale próbujemy, prawą podnosi i trzyma pion, załatwiam mu takie urządzenie do cwiczenia stania, kurcze, opornie idzie, ale już chyba mi się udało :)
Wyszło słońce, wychodzimy wreszcie z domu, ale za to słońce nas rozleniwia :D
Gosia PISZ wszystko co tylko sobie przypomnisz, bo to dla mnie bardzo cenne!
Anula, co u Was?
Pozdrawiam WAS!
Lusiu ,bardzo sie ciesze ,ze mogłam chociaz troszke pomóc. Wiem ,ze tracisz cierpliwośc / o ilez mozna?/ ale niestety na Tobie spoczywa cały cięzar powrotu Daniela do sprawnosci , moze nie pełnej ale zawsze. U mojego ;uparciucha" /tak nazwała go jedna z forumowiczek/ zaczynali ćwiczenia od : podnoszenia się samemu na łóżku/oczywiscie odpowiednie uchwyty/ , przesiadanie się z łóżka na wózek ,radzenia sobie na wózku ,wiadomo jedna reką ,ale pomagał sobie noga i gdy smigał jak na wyscigach na wózku ,wtedy nauka chodzenia.Oczywiście to sa te główne ćwiczenia ,a pomiedzy nimi ,nauka jedzenia,jazda na rowerze,podnoszenie się z materaca itp. rzeczy ,które słuzyły tym głównym założeniom. A dzieki ćwiczeniom biernym ,praktycznie od 5 doby , nie mia zaniku mięsni,,jeden malutki przykurcz prawej stopy w kostce ,ale bardzo szybko sama sobie z tym poradziłam. Nawet teraz gdy idziemy do jakiegoś nowego rehabilitanta ,to sie dziwi ,że obie nogi są jednakowe ,tzn. po takim czasie ,zawsza noga porazona staje się szczuplejsza ,a mój mąż ma nadal dwie zgrabne nogi ,hihihi/ . piszesz ,ze mąż bierze antydepresanty ,podejrzewam ,że dlatego jest taki niechetny do ćwiczeń i apatyczny. Poproś psychiatre aby Ci przepisał antydepresanty ,które nie otumaniaja ,są takie na pewno. Ja biore takie ,a przeciez musze byc w pełnej gotowości przez 24 godz .na dobe . Pisałam Ci ,że mam znajoma psychiatre ,która bardzo duzo mi pomogła mówiąc jak powinnam postepować z moim uparciuchem,a widząc w jakim ja jestem stanie ,znalazła mi taki lek i pomaga mi .powiedziała bym nawet ,ze pomaga tez w przeprowadzaniu teorii ,że trzeba wymagac od chorego rzeczy mozliwych dla niego do wykonania i zwiekszać je ,a nie wyreczać , bo On jest chory ! A Ty? tez bedziesz chora jezeli sobie pozwolisz wejść na głowe. Ja tłumaczę i często przypominam ,że wiem ,że jestes chory ,rozumiem to i staram się Ci pomóc ,ale nie na wszystko mam siłe. A w Twoim przypadku musisz jeszcze dbać o dzieci i tak się forsując jak w tej chwili długo nie wytrzymasz i On musi się z tym pogodzic. Wiem ,że nie zawsze to wychodzi ,ale.....próbuj. Mój mąż mimo,ze ma zupełny brak emocji ,to po takim wykładzie 2 dni jest spokój ,a pózniej od nowa . Musisz tez wiedzieć,że Daniel w tej chwili jest bardzo zagubiony i boi sie ,gdyz wiele rzeczy nie rozumie i wielu rzeczy musi się uczyć od nowa ,jak dziecko. Spotkasz się tez z jego dzecięcym płaczem , ale jest to normalne ,Wszystkie choroby mózgu są chorobami płaczu ,owszem przytul go wtedy i powiedz jak bardzo go kochasz i czekasz na jego wyzdrowienie ,ale nie rozczulaj sie za bardzo , bo gdy skończy płakać to zaraz zapomni o tym ,a TY.....bedziesz chodzić i płakać po kątach ,jaki to On biedny ,ze aż płacze i to kto ,taki twardy Twój mężczyzna. Lusi i znowu sie rozgadałam ,ale bardzo chcę Ci pomóc i przy okazji innym forumowiczom . moze ktos jeszcze w mojej paplaninie znajdzie jakąś przydatną rade dla siebie . Pozdrawiam cieplutko . Głowa do góry i do pracy bardzo cięzkiej dla opiiekunów. Pa,pa
Początkująca
07-06-2013, 05:35:55

Ja też GOSIU bardzo chętnie czytam to co piszesz.
A że się" rozgadujesz " to bardzo dobrze.
Ty posiadasz wiedzę która jest bezcenna dla innych , którzy zmagają się z podobnymi problemami.
Nie ma wokół nas takich osób . Dlatego technika wychodzi nam na przeciw i trzeba z niej korzystać.
Oby więcej takich osób którą chcą podzielić się z innymi swoimi przeżyciami w tak trudnej sytuacji jaka spotkała nas w życiu.Każda najdrobniejsza sugestia może być pomocna .
Pozdrawiam i proszę " rozgaduj się częściej " .
Myślę że Lusia się do tej prośby również przyłączy.
Wtajemniczona
07-06-2013, 07:48:12

Jestem w podobnej sytuacji. Mój misiek też nie ma pamięci świeżej, nie mówi sam, nie zadaje pytań, jedynie czasami odpowieda. Jest jakby zamknięty gdzieś w swoim świcie. Jak go otworzyć? Najgorsze to, że przez ten brak pamięci nie uczy się. Jest teraz na rehabilitacji, ale nie robi żadnych postępów. Niedługo wezmę go do domu. Mam taką cichą nadzieję na cud. Że jak zobaczy i poczuje dom, psa, ogród to może coś w końcu po 5 miesiącach zaskoczy w głowie. Ja tak jak wy jestem już zakatowana przez życie, bo przecież muszę pracować, doglądnąć mojej nastolatki, zaopiekować się mamą itd. Czasami brakuje siły, szczególnie, że wszyscy specjaliści mówią że mój misiek to takie pół warzywko i taki zostanie. Dopiero przedwczoraj Pani neurolog poproszona o konsultacje powiedziała: nie martw się wyjdzie z tego jest jeszcze młody.... Strasznie się boję.
Aneta
Początkująca
07-06-2013, 08:04:41

Anetko !
Wszyscy wiemy jacy są lekarze i co mówią.
Nie słuchaj ich w ogóle.
Mój misiek też miał leżeć w stanie wegetatywnym już do końca życia. I co ? Wcale tak nie jest.
Ja wierzę w cuda i mój mąż jest takim cudem.
Też chciałabym go wziąć do domu ale na razie jeszcze jest to w mojej sytuacji niemożliwe .
Rehabilitacja i kontakt z bliskimi , znajomymi czyni u nas cuda. A że jest nam ciężko - cóż taki nasz los.
Ja mam ciągle nadzieję na lepsze jutro. Nie poddaję się i będę walczyć o naszą przyszłość. Bo dla mojego miśka warto .
Pozdrawiam
Początkująca
07-06-2013, 08:55:16

Jeszcze chciałabym dodać.
U mojego męża wczoraj była pani neurologopeda.
I powiedziała że najlepiej mózg się regeneruje i usprawnia do 9 m-cy po zdarzeniu. Wtedy można z pacjentem osiągnąć najlepsze wyniki.
Także Anetko może warto z takim specjalistą się skonsultować i pracować z mężem żeby się bardziej komunikował. I przede wszystkim chciał rozmawiać.
Mój misiek bardzo chce i jestem pełna nadziei na to że będzie mówił więcej, częściej i przede wszystkim głośniej.
Wstępne ustalenia neurologopedy są super.
Także głowa do góry i trzeba działać. Będzie dobrze.
Pozdrawiam.
Wtajemniczona
08-06-2013, 18:26:40

@Lusia
cześć! tak sobie czytałam i czytałam, pozstanowiłam w końcu się i zalogować, aby co nie co oddać z mojego/naszego doświadczenia.
Tez walczymy z moim narzeczonym (po rozleglym krwotoku podpajęczynówkowym). To już trzy lata.
Piszę, ponieważ też utracił pamięć bieżącą. Z długotrwałą było OK, wszytsko pamiętał do momentu zdarzenia, poznawał ludzi/rodzinę/ przyjaciół. Natomiast zero pamięci bieżącej. Jadł obiad. I zaraz zapominał. Cały dzień mieliśmy gości. Wyszli, i już nie wiedział że byli. Doskonale zatem rozumiem, co przezywasz. I jak to utrudnia życie, i rehabilitację. Bo jak uczyć poprawnych wzorców, jak pacjent NIC nie pamięta.
Ale przede wszystkim chcę ci napisać, żebyś ABSOLUTNIE się nie poddawała. My po 3 latach pracy nad pamięcią, koncentracją, osiągnęliśmy bardzo wiele. Niestety samo nic nie przyjdzie,ale ćwiczeniami można zdziałać bardzo wiele!! Brakuje jeszcze, i to sporo, do stanu poprzedniego, sprzed zdarzenia. Ale obecnie pozostaje ślad pamięciowy, czasem go tylko trzeba odpowiednio wydobyć. A to już dużo.
Pierwsza i podsatwowa rzecz - wprowadź kalendarz. Czy twój mąż ma również problemy z określeniem jaki dziś dzień? Mój K. nie miał w ogóle orientacji w czasie. 1. duży ścienny kalendarza, aby chory wciąż miał go w zasięgu wzroku, i codziennie rano sam/bądź ktoś przy nim przesuwa kratkę. A po drugie - najważniejsze - ZAPISUJCIE w kalendarzu wszystko co się danego dnia dzieje. A później kilak razy dziennie niech czyta to co zapisane (powtarza się ślad pamięciowy). Na początku zaczynaliśmy od rzeczy tzw dużych - co na snaidanie,co na obiad, kto był. I ja mu dyktowałam. Potem, coraz większy udział był K. I coraz więcej szczegółów. Wyszli goście - to mzaraz za notatnik i K. pisał, kto był, gdzie siedział, po co i jak rozmowy sie toczyły, kto i jak był ubrany. My już trzy lata prowadzimy. I naprawdę to + inne ćwiczenia zdziałały cuda!
Nie wiem, z jakiego powodu jest taki stan rzeczy. Każdy organizm jest inny.
Ale gdybyś miała pytania - pisz śmiało. My, jak już pisałam, walczymy o tą pamięć oraz inne funkcje poznawcze 3 lata. Może coś będę mogła pomóc.
heah.. ale sie rozpisałam, i zanudziłam. A chciałam po prostu napisać - absolutnie się nie PODDAWAĆ!

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

Caspr2
Przeciwciała Caspr2 w surowicy, objawy neurologiczne i psychiatryczne, jeden lekarz twierdzi ze autoimmunologiczne zapalenie mózgu, w szpitalu nie chcą wdrożyć leczenia ze wzgledu na „zbyt dobry” stan pacjenta. Ktos pomoże ? Podpowie ?
gość
Caspr 2
Czy mając objawy neurologiczne oraz przeciwciała anty-CASPR2 w surowicy można mówić o przypadkowym znalezisku ?
szukam miejsca dla taty po zawale i w stanie wegetatywnym , który wciąż jeszcze jest w programie budzikowim ale tylko do sierpnia...
Drodzy Wszyscy! dzień dobry! Nazywam się Joanna, mój tata rok temy 16.05 miał rozległy zawal, był długo niedotleniony, niestety nie wybudził się ze śpiączki, nie odzyskał świadomości; przebywa w programie NFZ budzikowim w Sawicach; niedługo minie rok, prognozy nie są optymistyczne; na jesieni musimy znaleźć mu inne miejsce. jesteśmy z Poznania, tata jest teraz 500 km od nas na Podlasiu, to nas wykańcza.. chcemy znaleźć ośrodek xblziej, wiemy, ze trzeba liczyć się z kosztami... ale czy ktoś w ogole wie o dobrym miejscu w Wielkopolsce? pielęgniarki mwoiac do ZOLu go, a przecież ws tyscy wiemy, ze to wyrok.. chciałabym zawalczyć jeszcze ... proszę, jeśli macie takie doświadczenia lub wiedzę, gdzie mogłabym spawrdzac? pytać? bo nie wiem od czego zacząć....
Późno rozpoznany kręgozmyk teraz tylko operacja
Cześć wszystkim.
Piszę tu, bo może ktoś był w podobnej sytuacji albo potrafi podpowiedzieć, co dalej. Rok temu zacząłem mieć poważne problemy z kręgosłupem – ból, drętwienie, osłabienie nóg. Poszedłem do jednego ze znanych profesorów w Warszawie, pełne zaufanie, bo nazwisko znane. Diagnoza? Żadnej konkretnej. Tylko środki przeciwbólowe, skierowania na rehabilitację, tabletki, zastrzyki. Leczenie objawowe bez zaglądania głębiej. Mija rok. Trafiam do innego specjalisty i co się okazuje? Kręgozmyk między L5 a S1, czyli coś, co powinno być zauważone na podstawowym rezonansie czy tomografii. Gdyby został rozpoznany wcześniej – miałbym szansę na leczenie zachowawcze: prądy, ostrzykiwania, konkretne zabiegi bez konieczności operacji. A dziś słyszę: jedyna opcja to operacja. Gdyby ktoś się wtedy postarał, miałbym wybór. Teraz już nie mam. Mam za to straszne newsy.
To nie jest „trudna sprawa” to po prostu przeoczenie, brak czujności, może rutyna i to mnie dziś kosztuje zdrowie i spokój. Mam pytanie: czy ktoś z Was miał podobną sytuację? Czy można coś z tym zrobić prawnie? Czy od razu iść do sądu, czy najpierw skonsultować się z dobrym prawnikiem medycznym? Z góry dzięki :-[
Reklama: