Z reguly ten temat omijam szerokim lukiem bo dla mnie
epileptyk ktory jezdzi samochodem jest zdrowo walniety w czerep ale jakos mnie tak naszlo zeby wejsc i przeczytac pare ostatnich postow, wiec do Gościa ktory napisal ile to juz kilometrow nie przejechal bez atakow, ze zatail fakt i ktory napieprza na goscia ktory zabil pare osob bo mial atak za kierownica i ktory napisal "Pogratulujmy idiocie, który nie rozumie gdzie są granice." a czy Ty rozumiesz gdzie sa granice ? Jakos nie chce mi sie w to wierzyc, jezeli wiesz gdzie sa granice to bys za kolko nie wsiadl, nie wiem czy wiesz ale
padaczki sie nie da wyleczyc farmakologicznie, jedynie ja mozna zaleczyc, mozesz sobie nie miec atakow 10 lat, przejechac 500 tys kilometrow a nagle Cie pieprznie atak, skasujesz samochod a po drodze np przystanek z ludzmi i co wtedy ? Tez bedziesz siebie nazywal idiota ktory nie wie gdzie sa granice ? Lepiej chyba aby sie to nie wydarzylo.
Do gościa ktoremu znajomi podpowiadaja o zatajenie swojej choroby aby moc zrobic sobie prawko i smigac samochodem, zapytaj moze znajomych co Oni by zrobili na Twoim miejscu i co by zrobili gdyby dostali ataku za kierownica i skrzywdzili niewinne osoby ktore potracil czy w ktore wjechal jakis rozgarniety jak cholera epileptyk...
Do goscia ktory mial 3 wypadki z osoba z epi ktora prowadzila, Ty tez zbagatelizowales ta chorobe, i po pierwszym i po drugim wypadku wsiadles do samochodu ktory prowadzila ta sama osoba co poprzednio wiedzac co sie moze stac, mogles temu jakos zapobiec, przynajmniej sprobowac ale wolales pojechac i efekty sa jakies sa...
Do goscia od ostatniego postu, nie obrazaj, nie znasz tej osoby, nie widziales jej, nie rozmawiales z nia, nie masz o niej zielonego pojecia wiec daruj sobie swoje malo rozgarniete uwagi...
Pozdrawiam