Ci, którzy są świadomi swojej choroby i mają napady, a mimo tego decydują się na prowadzenie samochodu są zwyczajnie ograniczonymi ludźmi, dla których życie ludzkie nie ma kompletnie żadnej wartości. Jest to choroba, która poważnie zagraża bezpieczeństwu na drodze, jeśli za kierownicą siedzi epileptyk. I nie przekonacie mnie, że jeśli ktoś nie miał przez rok napadu, to jest zdrowy i może prowadzić pojazdy mechaniczne. Epilepsja jest jak wulkan, jak tykająca bomba -> nigdy nie wiadomo, kiedy się w Was na nowo obudzi. Nie ryzykujcie życiem innych!
Nie jestem absolutnie osobą, która uważa, że epileptyk=zero i do niczego się nie nadaje i najlepiej wypchnąć go poza margines społeczeństwa. Jestem natomiast osobą, która uważa, że należy znać swoje ograniczenia i niestety się z nimi liczyć. Nie mam epilepsji, ale jestem np. astmatykiem i jakoś nie mam pretensji do całego świata, że nigdy nie zostałem znanym na świecie sprinterem czy innym sportowcem. Takie życie...