Oj tam zaraz wyrok, skończ z czarnowidztwem, pozytywne myślenie przede wszystkim. Jestem po operacji usunięcia trzech przepuklin na poziomie c4/c5, c5/c6, c6/c7 ze stabilizacją cagem szyjnym lfc na wszystkich poziomach. 07.03.2018 miną cztery tygodnie, zabieg miałam w szpitalu wojskowym w Bydgoszczy. W środę kontrolne zdjęcie rtg i wizyta u operatora w kolejnych dniach. Przed operacją miałam ciągłe rwy barkowe obustronne, drętwiały mi obie ręce, prawa z pojawiającym się
niedowładem, od kilku lat nie mogłam przespać całej nocy, ból i drętwienie rąk skutecznie to uniemożliwiały, do tego nawracające
bóle głowy, ograniczona ruchomość karku tez nie ułatwiały. Na zabieg czekałam dwa lata i różnie sobie myślałam, był moment, ze chciałam zrezygnować z operacji, bo "jakoś to będzie" :D. Jednak jakieś dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem, dolegliwości tak się nasiliły, ze już nie mogłam się doczekać przyjęcia. W szpitalu byłam we wtorek rano, zrobiono mi szereg badań, jak to przy przyjęciu, wieczorem pojawił się neurochirurg ze zgodą na zabieg, który wyznaczono na środę na godz. 15.00, rano w środę jeszcze kontrolny rezonans, a potem już pończoszki przeciwzakrzepowe i jazda na blok. Ledwie zamknęłam oczy, a już mnie wybudzali ;) czyli wróciłam do żywych, po wybudzeniu od razu zaczęłam wymiotować, nie pomagały leki przeciwwymiotne, dostałam dwukrotnie dożylnie, rwało mnie przez 12 godzin, pielęgniarka wyjaśniła, że to efekt podrażnienia przełyku iże z każdą godzina będzie coraz lepiej, Noc na pooperacyjnej, o godz. 1.00 poszłam już do toalety asekurowana przez pielęgniarkę. Rano wróciłam na swoją zwykłą salę, przyniesiono śniadanie, łyknęłam herbaty, ugryzłam kawałek chleba i znów wymioty, pielęgniarka poradziła, że dobrze by było abym sobie possała jakąś tabletkę na gardło, ja nie miałam,ale miała sąsiadka z łóżka obok i faktycznie przyniosły ulgę. Od momentu wybudzenia ciągle miałam rwę barkową, dostawałam ketonal w kroplówce i było jako tako, natomiast nie odczuwałam już żadnych drętwień i niedowładów, wspaniałe uczucie. Na trzeci dzień wypisali mnie do domu, wróciłam zaopatrzona w tabletki przeciwbólowe. Rwa utrzymywała się jeszcze jakiś tydzień. Od zabiegu mam ograniczoną ruchomość szyi, ale z każdym dniem jest coraz lepiej, śpię na płasko, na boku, z niewielkim jaśkiem pod brodą. Najbardziej dokucza mi ta gula, którą ciągle czuję w gardle, ale doczytałam, że to blizna, więc ufff, bałam się, że może to implant się wysunął. I tez mam pd brodą miejsce, które jest dziwne, nie to, że go nie czuję, ale właśnie jest nadwrażliwe, mam wrażenie, że zdarto mi tam skórę. To tak na szybko, aha, jeszcze głowę umyłam sama 30 godzin po zabiegu, wzięłam również wtedy taki szybki prysznic. Za kilka tygodni skończę 50 lat.