Witam wszystkich zainteresowanych tematem MIGRENY. Towarzyszy mi od prawie 15 lat. Jestem jej niewolnikiem. Wy wiecie o czym mówię! Przez te wszystkie lata "przetestowałam" na sobie wiele leków. Po drodze była też akupunktura, czysty tlen na OIOM-ie, znachorzy, zielarze i inne wynalazki (bardziej aby nie rozczarować znajomych i rodziny niż z samej wiary że pomogą). Wszystko na nic.
Najdłuższa przerwa miedzy atakami to ok 3 m-ce. Ból, jeśli go nie przerwę trwa 3 doby i cały czas się nasila. Obejmuje lewą połowę głowy: lewe oko łzawi, mam wrażenie wypychania oka, ćmią mnie zęby, katar-zatkana lewa dziurka nosa, boli lewe ucho.
Mam wrażenie, że czuję na głowie każdy włos. I ten ból-jakby ktoś wbijał kołki a ból rozchodzi się falami. Czasami przy silnym ataku nie mogę położyć nawet głowy, tylko opieram ją o poduszki prawie siedząc.
Od kilku lat stosuję tylko jeden lek, który działa COFFECORN ***. Nie rozstaję się z nim i zawsze muszę mieć zapas. Biorę co 2 godz. 2 tabletki i tak do 10 szt. Następnie próbuję zasnąć i budzę się (nawet po 0,5 godz.) bez bólu. Niestety jestem wtedy „skołowana”, źle się czuję ogólnie przez kilka godzin-ale NIE BOLI GŁOWA!!!
A tak w ogóle to jestem zawsze czujna i podenerwowana bo każdy ból głowy może być migreną. Nie mam aury a ból zaczyna się „normalnie”. Nigdy nie wiem czym się skończy. Czasem mam przerwę 3 tygodniową, a czasem migrena nawiedza mnie 2 razy w tygodniu.
Nie ma mowy o normalnym funkcjonowaniu w czasie napadu.
Teraz jednak, gdy wiem, że mam te tabletki jestem spokojniejsza bo skończy się na jednym dniu wyjętym z życia.
Pozdrawiam wszystkich żyjących z bólem głowy.
Małgorzata