Może ktoś wpadnie na to co mi jest. Pierwsze migreny miałam w podstawówce, były masakryczne, aura,
ból głowy i brzucha, wymioty, ale stosunkowo rzadko występowały i im byłam starsza tym były słabsze. Miałam nawet kilkuletnie przerwy w epizodach migrenowych. Jestem niemalże pewna, że u mnie przyczyny bywają dwie:
wada wzroku gdy wymagają zmiany szkła- półtora roku temu gdy miałam ostatnie napady migreny nagle zaczęły mi dokuczać dzień w dzień przez dwa tygodnie, pomogła wizyta u okulisty i zmiana mocy szkieł kontaktowych.
Druga przyczyna hormony, kilka lat temu też nagle zaczęły mnie męczyć migreny kilka razy w tygodniu, skojarzyłam to ze zmianą tabletek antykoncepcyjnych, po ich odstawieniu minęło jak ręką odjął i znów miałam 2 lata przerwy.
Teraz jestem w 9tym miesiącu ciąży, całą ciąże nic, aż tu nagle od tygodnia znowu- dzień w dzień aura i ból głowy. Nie jest bardzo ciężko, bo ból do przeżycia, aurę prześpię, ale dzień rozwalony. Zastanawiam się czy to hormony faktycznie? Przecież estrogeny są zwiększone przez całą ciąże a nie na końcówce, martwię się też, bo wtedy gdy miałam problem z tabletkami anty i od nich migernami, ginekolog każąc mi je natychmiast odstawić mówiła, że moze to być też związane ze złą krzepliwością krwi a tym samym grozić jakimś zatorem... Jakieś rady?