Mój tata trafił 28.12.2015r. do szpitala, po wątpliwej interwencji pogotowia. Chcieli oni bowiem zostawić tatę w domu. Dotarłem na SOR i dowiedziałem się, że stan jest ciężki. Nie mogłem w to uwierzyć. Po 2 godzinach oczekiwania na wyniki tomografu, okazało się, że to duży krwiak śródmózgowy. Lekarze z innego szpitala nie podjęli się operacji, ponieważ krwiak był w trudno dostępnym miejscu. Tatę wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną. Trafił na OIOM. Lekarze poddawali w wątpliwość odzyskanie przez tatę świadomości. Po miesiącu przenieśli na neurologię. Tam już byłem pewien, że tata ma świadomość. Goliłem, karmiłem, cieszyłem się każdą chwilą. Uśmiechał się do mnie i do mamy. Byliśmy pewni, że z tego wyjdzie. Niestety myliliśmy się. Już od nas odszedł :( Pochowałem tatę ponad miesiąc temu. Dawał nam nadzieję blisko 2 miesiące. Codziennie tam przebywałem przy tacie. W dzień przed śmiercią dostrzegłem nieciekawe parametry. Zwróciłem uwagę pielęgniarkom, że tata ma ilość tlenu w krwi na poziomie 64%. Podały one tlen poprzez maseczkę. Jak wychodziliśmy tlen był na poziomie 88%. Byłem pewien, że się polepszy. Nikt w rodzinie nie miał podobnego przypadku wystąpienia takiej choroby. Gdybym wiedział, że na śniadaniu w pracy kolejnego dnia otrzymam telefon od mamy z informacją o śmierci taty, którą przekazał jej lekarz prowadzący również poprzez rozmowę telefoniczną. Nigdy bym stamtąd nie wyszedł. Nie mogę tego przeboleć, że nie byłem przy jego śmierci. Mimo tego cieszy mnie, że w dzień walentynek mama dała tacie buziaka przed opuszczeniem sali szpitalnej. Jak się okazało na pożegnanie. Przeczytałem mnóstwo artykułów w tym temacie. Chciałem jakoś pomóc tacie w walce. Współczułem mu tego leżenia w łóżku bowiem miał paraliż jednej z stron ciała. Nie wydawał dźwięku podczas mówienia. Coś okropnego. Chciałem Go zrozumieć, ale nie umiałem. Pisze tak bez ładu, za co przepraszam. Potrzebuję bowiem się komuś z tego zwierzyć. Teraz czytam dużo książek o śmierci. Wierzę, że się jeszcze spotkamy po drugiej stronie. Temat krwiaka uważam za zamknięty. Jest to tak obszerny temat, że należy się wszystkiego spodziewać. Jednakże trzeba być dobrej myśli. Ja z mamą bowiem byliśmy. Planowaliśmy już jak to będzie po powrocie taty do domu. Ale niestety się nie udało. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Bądźcie dobrej myśli.