Witam (mam 22 lata)
Piszę tutaj gdyż sam szukałem informacji na temat. Opiszę moją historię od początku
Wszystko zaczeło się na imprezie rodzinnej w lipcu... U nas w rodzinie lubimy grać sobie w siatkę,
Lecz trochę już za dużo alkholou było. Grałem i przewracałem się aż przewróciłem się tak, że zaczeła boleć mnie głowa. Olałem temat - bo co mogło się stać...
Następnego dnia nadal
ból głowy ale myślałem, że to kac. Następne kolejne 5 dni nadal boli - dodatkowo bolała mnie szyja
więc stwierdziłem, że to od kręgosłupa i się nie przejmowałem. Stawiamy Dom więc cały czas pracy było - nie oszczędzałem się
Po tygodniu głowa nie boli i był spokój. Po 3 tyg ból powrócił ale 3-4 razy mocniejszy. Najbardziej przy ruszaniu, przy wstawaniu...
15 sierpnia postanowiliśmy, że jedziemy do szpitala - nie zrobili tomografi - stwierdzili, że od kręgosłupa.. dali jakieś leki na rozluzinienie
Następnego dnia coraz gorzej, dodatkowo wymioty (ps. nie wiem ale ten dzień pamiętam tylko za mgłą, nie które rzeczy wiem tylko z opowieści brata i mamy).
Ja broniłem się przed wizytą w szpitalu jednak mama nie popuściła. Pojechaliśmy wieczorem. Konsultacja neurologa -
tomografia i szok. Krwiak podtwardókowy 2,5cm z cechami wgłabiania się mózgu, przepieszczenie się mózgu - pani neurolog zdziwiona, że wgl z nią rozmawiam, stoję.
Operacja na cito. Po dwóch godzinach wylądowałem na stole.
Trepanopunkcja - zostawiony dren. Po operacji czułem się bardzo dobrze nawet od razu napisałem sms do mamy, że jest git :)
po dwóch dniach kolejna tomografia - mniejszy ucisk, wyjęli dren - po czterech dniach wypisali mnie do domu.
Fajnie gdyby to tak się skończyło. Jednak nie ma tak dobrze... po 2 tyg powroty bólu głowy,
mniejsze niż poprzednio jednak bardzo podobne - można powiedzieć takie kujące. Więc wizyta u neurologa. Tomografia - jednak Pani stwierdziła, że nawet jest lepiej niż ostatni tomografia.
Dziwne bo pod koniec września kontrolna wizyta u neurochirurga i kolejny szok. Doktor stwierdził, że trzeba reoperować...
Skierowanie na oddział i nastepnego dnia operacja. Miała być taka sama jak w sierpniu jednak bez poinformowania mnie miałem Kraniotomie.
No i po tej także przez dwa dni czułem się dobrze. Niestety po tych dwóch dniach w nocy dostałem 3 ataków
epilepsji. Problem z lewą dłonią -zmniejszone czucie, brak precyzji w palcach (Dostałem leki które biorę do tej pory)
Następnego dnia kolejna tomografia i kolejny szok. Krwiak się powiększa i znowu jest do operacji. Po tej informacji chyba dopiero sobie zdałem w jak złej sytuacji jestem...
Tym razem lekarze zadecydowali się na kraniektomie - czaszka do brzucha. Po tej operacji czułem się zdecydowanie gorzej, nudności, bóle...
Podczas operacji przeszedłem lekki
udar - problem z kącikiem ust i okiem i nadal z lewą ręką. Po tygodniu wszystko wróciło do normy.
Do domu wyszedłem po 2 tyg od operacji.
Przez miesiąc w domu bez kawałka czaszki to porażka - trzeba ciągle uważać.. Tutaj ważne - ja od początku miałem wklęsłe to miejsce. Jednak po nocy może być to wypukłe!!!
Nikt mnie o tym nie poinformował i jak obudziłem się na drugi dzień w domu z wypukłym miejscem to myślałem, że zawału dostanę... ale nie potrzebnie - tak może być!
Ważne aby w dzień było wklęsłe!!!
Po lekko ponad miesiącu przyszyli mi czaszkę na miejsce. Tomografia kontrolna i do domu :)
Mamy już 2,5 miesiąca po wszyciu czaszki. Wróciłem do pracy - praca biurowa. Żadnych powikłań nie mam typu niedowładów. Jednak bóle głowy nadal występują lecz zazwyczaj na zmianę pogody.
Leki na
padaczkę nadal biorę - lecz od tamtej pory napadów nie miałem.
Dzięki Mamie i rodzinie nie załamałem się - to jest najważniejsze. Więc pamiętajcie - wspierajcie chorych!