Chcialem tylko dorzucic swoje dwa grosze, moje mama wlasnie umiera, walczy juz rok i 8 miesiecy. to dlugo jak na ta chorobe, ale jednak w tej chwili juz tylko lezy i patrzy w przestrzen albo spi. slowo udaje sie jej powiedziec jedno na 3 dni.
Mama zachorowala w wieku 50 lat i pierwszy objaw miala bezposrednio (dzien po) rzuceniu papierosow - zawroty glowy, mdlosci i w koncu "odlaczenie" prawej polowy ciala.
Z racji tego, ze mama walczy juz tak dlugo wypisze wszystko czego probowalismy.
- dieta oczywiscie , zasadniczo standarowa dieta antyrakowa
- wszystkie standardowe polskie metody leczenia raka (chemia, radioterapia, 2 operacje)
z bardziej niekonwencjonalnych srodkow:
- liposomalna witamina c
- olej konopny
- nanoplasterki
- kilka "magicznych" mikstur roznych lekarzy znalezione w internecie (gdy sytuacja stawal sie coraz bardziej beznadziejna)
- witamina b12
- nafta
- milion roznych suplementow, zarowno krajowych jak i zagranicznych ktorych nazwy nie spamietam.
Osobiscie uwazam, ze zaden z tych srodkow ani nie leczyl ani nie spowalnial choroby, ale moze ktos ma inne zdanie.
Zycze powodzenia wszystkim walczacym z tym samym potworem.