Reklama:

glejak wielopostaciowy IV (536)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Początkująca
27-05-2011, 15:18:51

Jest to straszny nowotwor, ktorgoj nie zycze nawet wrogowi. W lipcu 2010 roku bylo jeszcze wszystko ok bawila sie na naszym weselu pelna zdrowia i radosci, cieszyla sie razem z nami. W pazdzierniku 2010 zaczela zapominac, nie konczyla zdan zauwazylismy ze cos jest nie tak, pojechalismy do szpitala, zrobili tomograf okazalo sie, ze w lewej polkuli w placie skroniowym cos jest :/ lekarz stwierdzil, ze trzeba operowac. Operowal ja 19.10.2010 r najlepszy profesor Heliodor Kasprzak. Operacja przebiegla bez powiklan babcia wracala powoli do siebie po 5 dniach od operacji chodzila a po 7 wrocila do domu. Wycinek poszedl do badnia po 2 tyg okazalo sie ze to glejak Iv najgobrszy z mozliwych :/ udalismy sie do Poznania do Pani onkolog, powiedziala, ze babcia bedzie miala radioterapie przez 6 tyg, ale zebysmy sie ludzili, bo beda to ostatnie swieta Bozonarodzeniowe z nia :/ tragedia nie moglismy dojsc do siebie. Babcia po 6 tyg od operacji pojechala na radiotepie znosila ja bardzo dobrze nawet pamiec sie poprawila. Na swieta wrocila do domu poniewaz zakonczyli juz naswietlania. W domu raz czula sie gorzej raz lepiej kazdy dzien byl dla nas wazny i chcielismy spedzic i wykorzystac go jak najlepiej i zapewnic jej wszytsko co mozliwe. az w lutym sstan zaczal sie pogarszac zaczela slabnac nie chodzila sama ale jeszcze wstawala z lozka z nasza pomaca, jadla miala bardzo duzy apetyt, co nas cieszylo. Po 6 tyg od naswietlan pojechalismy na tomograf i okazalo sie ze jest wznowa ale operacyjna w tym samym miejscu. No coz trzeba bylo operowac za 2 tyg miala jechac na operacje ale byla coraz slabsza plakala czesto juz prawie w ogole nie wstawala z lozka z pamiecia tez bylo slabo :/ 2 tyg pozniej zawiezlismy ja do szpitala i lekarze przy konsultacji zobaczyli ze na badaniu wczesniejszym nie dopatrzyli sie 2 wznowy ktora jest na rdzeniu i powiedzieli ze juz nic nie mozna zrobic. Zalamalismy sie i w ten sam dzien przywiezli ja do domu powiedzieli ze juz tylko trzeba sie opiekowac jak najlepiej do ostatnich dni nie moglo to do nas dotrzec nie wiedzielismy co robic ale trzeba bylo wziazc sie w garsc aby zapewnic jej najlepsza opieke. Wrocila do domu bylo coraz gorzej lekarz przepisal krople przeciwbolowe a 3 tyg pozniej miala juz plastry z morfina. W 2 tyg marca bylo coraz gorzej nie wstawala juz w ogole z lozka nie mowila czasami bywalo ze spala cale dnie czesto miala goraczke, tracila apetyt :/ nie wiedzielismy co robic musielismy na to wszytsko patrzec choc serce nas bolalo. dobrze ze ciocia jest pielegniarka i pomagala jak tylko mogla wiec babcia miala jak najlepsza opieke od nas i cioci. 25 marca bylo juz zle nie budzila sie prawie w cale miala zalozyny cewnik i sonde poniewaz nie moglismy zostawic jej bez jedzenia a 29 marca zoladek przestal pracowac wszytsko sie cofalo przez sonde wiec odlaczylismy nie krzyczala juz z bolu byla nieswiadoma spala tylko a o 18 00 odeszla w ciszy i spokoju we snie tak cicho zasnela ;( to byl dzien jej urodzin 77 lat ;( byla najlepsza babcia na swiecie zawsze sie troszczyla o nas kochala calym sercem bardzo nam ciezko teraz serce boli jeszcze nie mozemy sie pogodzic z tak wielka strata kochanej osoby, ale przynajmniej sie nie meczy musimy wierzyc ze jej tam jest dobrze w niebie :/ bardzo Cie Kochamy Babciu bylas dla Nas Aniolem i wiem ze teraz tez czuwasz dziekujemy Ci za wszystko. Kiedys napewno sie jeszcze spotkamy ;( Jest to straszna choroba nie zycze jej nikomu jest to najgorszy guz jaki moze istniec poniewaz ze zdrowiego pelnego sil czlwoieka robi roslinke powoli wykancza organizm a najblizsi musza na to patrzec i cierpien rownie mocno jak osoba chora. MAm nadzieje ze kiedys znajdzie sie lekarstwo oby jak najszybciej. Wiem duzo o tej chorobie jesli ktos potrzebuje pomocy prosze pisac na gg 4699031.
Pozdrawiam wszystkich i trzymajcie sie walczcie do ostatniego tchu i opiekujcie sie jak mozecie najlepiej chorymi osobami.
gość
28-06-2011, 20:44:15

Glejak to wyrok śmierci rozciągnięty w czasie. Nikt i nic nie przekona mnie że jest na tą chorobę jakieś lekarstwo.Mój mąż żył wbrew lekarzom. Do końca wierzył, że będzie dobrze.Umarł bardzo szybko. Do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć z tego koszmaru. Jeżeli ktoś wierzy w tych szarlatanów leczących przez dotyk to jego sprawa.Ale niestety glejak to wyrok.
gość
14-11-2011, 09:57:16

Niestety ale potwierdzam. Z glejakiem nie wygrasz. On to jest zwykły kat... Zabrał mi moją najukochańszą przyjaciółkę (bratową), a miała zaledwie 30 lat. To okropna choroba, która nie niszczy tylko chorego, lecz wszystkie osoby związane uczuciowo z chorym. Czasem lepiej nie wiedzieć, że to glejak. Wtedy jeszcze nadzieja nie umiera, a kiedy już wiesz świat się wali...
gość
03-12-2011, 09:25:24

Niestety muszę się przyłączyć do tych wypowiedzi. W mojej rodzinie też był glejak niestety trafiło na mojego tatę. Cudownego ojca i wspaniałego człowieka. Był pełnym sił mężczyzną, aż tu nagle w wigilię w 2006 roku wszystko się zaczęło. Nie będę opisywać szczegółów bo każdy kto miał do czynienia z glejakiem wie jak o wygląda. U taty było książkowo. Zmarł po niecałych 10 miesiącach walki z chorobą, po cichu we śnie, przy rodzinie... Minęły już lata a ból ciągle ten sam :( Na zawsze w moim serduszku [***] tak bardzo Cię kocham i tak bardzo mi Ciebie brakuje. Doczekałeś wnuka, żałuję, że go nie poznałeś....
gość
21-09-2012, 21:41:03

Glejak wielopostaciowy dla mojego ukochanego męża to był wyrok. Cała nasza walka z tym świństwem trwała tylko 6 miesięcy. Pomimo operacji w centrum onkologii w Warszawie nie udało się go uratować.Umarł w maju 2012 roku.Nie miał nigdy żadnych bólów głowy,zaników pamięci,ani innych objawów typowych dla glejaka.Dwie biopsje wykonane przed operacją dały wynik negatywny i nie wskazywały na żadną chorobę mózgu.a jednak to był glejak, który po operacji zaatakował ze zdwojoną siłą i odebrał mi mojego męża.Do dziś nie mogę w to uwierzyć że go już nigdy nie zobaczę.Nie wiem jak dalej będę z tym żyć.Nie potrafię się z tym pogodzić.Potwierdzam że glejak to wyrok.
gość
28-05-2013, 07:39:47

Glejak wielopostaciowy to faktycznie nowotwór o skrajnie niekorzystnym rokowaniu, ale medycyna idzie do przodu - w ameryce jest facet Jerry (był nawet zaproszony do Polski prze fundację radia zet) i żyje z glejakiem IV już wiele lat... generalnie standardem jest operacja, radioterapia i potem chemioterapia z temodalem..
polecam zapoznać się z opisem leczenia glejaka wielopostaciowego...
http://glejak.com/glejak-wielopostaciowy/ - glejak.com - wszystko o raku mózgu i guzach
radioterapia sama nie da tego efektu co w połączeniu z chemioterapią w leczeniu guza
tu o radioterapii
http://www.zwrotnikraka.pl/jak_dziala_radioterapia-118
i jeszcze dla ciekawych: http://www.zwrotnikraka.pl/skutki_uboczne_chemioterapii-96
aczkowiwek u mojego ojca TEMODAL podczas podawania wywoływał minimalne skutki uboczne, jest w formie tabletek i nawet nie wypadły mu włosy.. jedyne to osłabienie...
powodzenia w walce o ukochanych!
gość
06-06-2013, 18:22:14

To tylko szczesliwy wyjatek potwierdzajacy regule. Wraz z siostra walczylismy bardzo krotko. Glejak nie ma litosci, trzeba po diagnozie modlic sie o cud- nic innego nie pomoze. Watpie juz teraz w sens jakichkolwiek operacji glejakow. Mimo moich doswiadczen, zycze chorym by szybko znaleziono na to skuteczny lek.
gość
14-06-2013, 11:36:53

Potwierdzam, tata od rozpoznania przeżył 7 miesięcy. W lutym wyszło na rezonansie, w marcu operacja, w kwietniu radioterapia> Uszkodzenie mózgu zbyt duże, leżał prawie od operacji do śmierci nie chodząc. Z dnia na dzień stan się pogarszał, brak kontaktu itd... Póki co nie ma rady na glejaka wielopostaciowego!
gość
22-07-2013, 23:56:36

Również potwierdzam, moja mama bardzo długo walczyła przynajmniej tak twierdzą lekarze bo "aż" 14 miesięcy, dla mnie to i tak było za krótko. każdy chciałby mieć nadzieję i nie zabierajmy jej nikomu ale jeśli chodzi o tą chorobę to proszę się nie nastawiać na wyleczenie. my robiliśmy wszystko, żeby została wyleczona - stosowałiśmy metodę Ashkara, dawaliśmy jej pestki moreli, kapsaicynę , chodziliśmy do nutritiologa, staraliśmy się ale to wszystko na nic. przeszła dwie operacje po czym zmarła , ale nie we śnie . razem z mężem widzieliśmy jak cierpi, jak nie może oddychać. To było okropne przeżycie. nie życzę tego nikomu!
Wtajemniczony
23-07-2013, 10:31:01

Witam, mój znajomy przzył rok, bardzo szybko od wykrycia poddał sie operacji, którą przypłacił utrata mowy i częściowym zanikiem pamięci, nieststy operacja nie pomogła.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: