No.hej.Przykro mi że też jestem na tym forum.ale mojego ojca 72l.też to dopadło.
Zaczęło się od przeziębienia.Lekarka stwierdziła zapalenie płuc.Po 3-4 tygodniach ojciec miał jechać do kontroli.14.02.2024 Pech był taki że szarpnął za kierownicę i złamał lewą rękę(osteoporoza).Lekarka dała skierowanie do Bystrej , wcześniej pojechałem z nim na SOR.Potem w Bystrej stwierdzili że tata może mieć raka płuca.Po tomografii okazało się że są również przerzuty do mózgu(dwie małe kropki 9mm).Ojciec narzekał tylko na rękę, stwierdził że czuje się świetnie i mu wmawiają jakąś chorobę.Lekarz przypisał go do hospicjum domowego,ale ojciec nie bardzo chciał o tym słyszeć,jak przyszła lekarka to sobie żartował.
No niestety w wielki Czwartek ojciec zaczął się jąkać i prawa ręka zaczęła szwankować.W szpitalu zrobili tomograf i guzy na mózgu już 24 mm.Dzisisj tj.06.04.2024 to już ledwie co wypowie pojedyncze słowa,prawa ręka niedowładna,lewa złamana(powyżej łokcia) jeszcze nie zrośnięta bez gipsu tylko orteza.
Teraz jest słaby ledwie co chodzi.09.04 jedziemy na naświetlanie.
Wiem że to wyrok ale nie chcę żeby ojciec cierpiał,z dnia na dzień coraz gorzej, denerwuje się i musi wytężać mózg żeby coś powiedzieć .
Pozdrawiam i życzę wszystkim w podobnych przypadkach dużo sił.