Wyrazy współczucia... I dziękuję za wsparcie. Tak też się staram robić - być codziennie, ściągać innych domowników, by razem przebywali, rozmawiali, śmiali się. Czasem, gdy Tata jest w lepszym stanie, to wracam do siebie bez płaczu, czuję, że to dobrze spędzony czas. Ale ciągle wiem jak bardzo policzony. Nasza historia jest identyczna jak u każdego, niespodziewana diagnoza, szybki postęp objawów (bezwład jednej strony), niemoc rodziny i walka każdego dnia. To że przeczytałam Wasze historie to moja przewaga, że od początku równo cierpię, nie zaskoczy mnie najgorsze, ale i straszny ból, bo od początku nie miałam prawie żadnej nadziei...