Mój tata zasłabł 24.06 idąc do sklepu po tabletki przeciwbólowe na
ból głowy na który uskarżał się od kilku tyg. Przewieziono go do szpitala zrobiono tomograf, rezonans który wykrył guz :( dowiedzieliśmy się ze to glejak nieoperowalny z przerzutami do nadnerczy. Nie spie od niedzieli, płacze i przeczesuje internet, to forum przeczytałam całe.
Ma mieć zrobiona biopsje żeby stwierdzić który to stopień i czy warto stosować chemioterapię....
Modlę się o miesiące a nie tygodnie czasu z tatą :(
Tata ma 64 lata, wnuki 2 lata i pół roku.... ciężkie życie za sobą i dopiero 2,5 roku temu wyszedł na prostą i zaczął cieszyć się tym życiem a tu taki cios :(
Łącze się w bólu z wszystkimi którzy tu napisali i z tymi którzy jeszcze napiszą lub przeczytają....
żałuje ze nie spędzałam z tatą więcej czasu, ze nie dbałam o nasze relacje :,(
Tata mówi ze nie chce wiedzieć co go czeka, ze nie boi się śmierci tylko bólu :(
Straszne jak wszystko może runąć w ciągu kilku dni....
Kochani, trzymajcie się, obyśmy mieli siłę