Reklama:

glejak wielopostaciowy IV (542)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
11-10-2016, 14:04:38

witam, nie łatwo na tym forum o pozytywne myślenie i nastawienie do naszej choroby, jeśli mogę -proszę o informację czy nadal walczycie, oraz o leczeniu jakie pan stosuje u ukochanej, będę wdzięczna , zdiagnozowano u mnie glejaka IV , proszę o kontakt na ets.wojcik@interia.eu
gość
19-10-2016, 06:33:25

Diagnoza glejak wielopostaciowy z elementami skąpodrzewiaka IV stopień złośliwości. Zaczynam walkę. Mąż jest po operacji miesiąc czasu. JedZiemy do IO w Gliwicach w przyszłym tygodniu po decyzje odnośnie leczenia. Czytam wszystko co mi wpadnie w oko w internecie. Liczę, że będzie dobrze .... ktoś zna taki rodZaj guza?
gość
23-10-2016, 07:14:44

Gość 2015-12-01 12:27:03
Aj! thc nie powstaje z cbd. THC powstaje z thc-a, czyli formy kwasowej. cbd powstaje z cbd-a. A oba związki (thc-a i cbd-a) powstają z CBG, pierwotnego kanabinoidu.
W oleju RSO najlepszy stosunek thc do cbd to 1:1, a więc całkiem sporo tego cbd musi być.
THC nie bombarduje komórek rakowych, tylko aktywuje receptor CB1 na powierzchni komórek rakowych, która to aktywacja prowadzi do śmierci komórki.
Tak, z badaniami to racja. Widziałem, że maja ruszyć nt. cbd:
https://clinicaltrials.gov/ct2/show/NCT02255292
Czy mozna kupic olejeka RSO?? Pilna sprawa , prosze o pomoc tomder1920@gmail.com
gość
24-10-2016, 19:50:58

Witam was kochani , mòj maz 53 lata dostal 25 kwietna tego roku diagnoze glejak 4 stopnia juz jest po standardowej terapi , niestety nic ona nie pomogla glejak jest wiekszy jak byl. 18 wrzesnia upadl i byl przez dwa dni nieprzytomny lekarze mysleli ze to juz koniec jego zycia, aktualnie przebywa w niemieckim hospicjum stan jego zdrowia sie bardzo poprawil ostatnio pamietam go takiego jak byl zdrowy. Zaczynam mam miec nadzieje ze jeszcze przyjdzie do domu i wszystko bedzie dobrze. Czy ktos z was zna podobne przypadki? Nie wiem co mam robic czy lepiej go zabrac do domu ? Czy moze z dnia na dzien sie jego stan zdrowia pogorszyc?
gość
25-10-2016, 22:01:07

WITAM MOJA mama zachorowała na to paskudztwo wlipcu wlasnie dzisiaj była konsultacja z onkologiem i diagnoza nic już nie zrobimy lekarz powiedział 3-tygodnie do miesiąca .a ona nic niewie i powtarza mi co dzień, będzie lepiej córcia ,a ja ją oklamuje tak MAMUS DAMY RADE I PATRZĘ NA NIĄ JAK GAŚNIE PRZY MNIE Z DNIA NA DZIEŃ I SPEŁNIAM JEJ ZACHCIANKI BO CÓZ MOGĘ WIĘCEJ DLA NIEJ ZROBIĆ TO NIE LUDZKIE PATRZĄC CODZIEŃ JAK ODCHODZI KOCHANA OSOBA KÓREJ NIE MOŻNA POMÓC,A KTÓREJ ZAWDZIĘCZAM TAK WIELE .PŁACZĄC CO WIECZOR ŻEGNAM CIĘ MATECZKO MOJA
gość
31-10-2016, 21:11:04

Trzyma sie kochana i lap kazdy dzien. Ja pisalem kilka stron temu. Minelo juz 1,5 roku. A ja nadal nie potrafie zyc.
gość
02-11-2016, 14:23:09

Pomoc w sprowadzeniu dla chorych oleju z konopi o wysokim stężeniu thc .Oryginalne z certyfikatami jakości. Bardzo pomocne w walce z nowotworem ale także działania pozytywne przy innych chorobach. kontakt: gregor.cannavi@interia.pl
gość
03-11-2016, 00:28:52

Witam wszystkich i bardzo wspolczuje kazdemu z osobna kto sie z ta choroba zetknal bezposrednio badz w przypadku zdiagnozowania go u bliskiej nam osoby.
Najdrozsza memu sercu, mloda Babcia miala niecale 70 lat w momencie gdy te chorobsko zostalo wykryte. To wszystko stalo sie tak szybko, za szybko... Babcia zmarla po 10 miesiecach od diagnozy, miesiacach przepelnionych strachem i swiadomoscia nieuchronnej utraty, ukochanej osoby i obserwowaniu jak ta choroba mi ja odbiera a przede wszystkim cierpieniu z jakim sie zmagala i gwaltownie malejacym poziomem niezaleznosci, ktora tak sobie cenila I do konca chciala byc tak dzielnie niezalezna jak tylko potrafila...To wszystko jest jak zly sen i tak to impretuje nawet na dzien dzisiejszy, po 6 miesiacach od smierci mojego Aniola nadal nie jestem w stanie uwierzyc, ze jej tu juz nie ma, naprawde nie umiem sobie tego w dalszym ciagu na chwile obecna logicznie w glowie ulozyc. Ten caly bieg zdarzen po prostu wykancza emocjonalnie i jest wrecz nie do opisania, jaka wegetacje emocjonalna moze stanowic. Jedynym pocieszeniem zdaje sie byc fakt, iz smierc przyniosi naszym najblizszym w takim wypadku swego rodzaju ukojenie. Bardzo chce w to wierzyc.
Przesylam wszystkim mnostwo ciepla, empatii i mimo wszystko zachecam do tego, aby nie tracic wiary.
gość
03-11-2016, 00:29:55

Gość 2016-11-03 01:28:52
Witam wszystkich i bardzo wspolczuje kazdemu z osobna kto sie z ta choroba zetknal bezposrednio badz w przypadku zdiagnozowania go u bliskiej nam osoby.
Najdrozsza memu sercu Babcia miala niecale 70 lat w momencie gdy te chorobsko zostalo wykryte. To wszystko stalo sie tak szybko, za szybko... Babcia zmarla po 10 miesiecach od diagnozy, miesiacach przepelnionych strachem i swiadomoscia nieuchronnej utraty, ukochanej osoby i obserwowaniu jak ta choroba mi ja odbiera a przede wszystkim cierpieniu z jakim sie zmagala i gwaltownie malejacym poziomem niezaleznosci, ktora tak sobie cenila I do konca chciala byc tak dzielnie niezalezna jak tylko potrafila...To wszystko jest jak zly sen i tak to impretuje nawet na dzien dzisiejszy, po 6 miesiacach od smierci mojego Aniola nadal nie jestem w stanie uwierzyc, ze jej tu juz nie ma, naprawde nie umiem sobie tego w dalszym ciagu na chwile obecna logicznie w glowie ulozyc. Ten caly bieg zdarzen po prostu wykancza emocjonalnie i jest wrecz nie do opisania, jaka wegetacje emocjonalna moze stanowic. Jedynym pocieszeniem zdaje sie byc fakt, iz smierc przyniosi naszym najblizszym w takim wypadku swego rodzaju ukojenie. Bardzo chce w to wierzyc.
Przesylam wszystkim mnostwo ciepla, empatii i mimo wszystko zachecam do tego, aby nie tracic wiary.
gość
03-11-2016, 00:34:34

Witam wszystkich i bardzo wspolczuje kazdemu z osobna kto sie z ta choroba zetknal bezposrednio badz w przypadku zdiagnozowania go u bliskiej nam osoby.
Najdrozsza memu sercu Babcia miala niecale 70 lat w momencie gdy te chorobsko zostalo wykryte. To wszystko stalo sie tak szybko, za szybko... Babcia zmarla po 10 miesiecach od diagnozy, miesiacach przepelnionych strachem i swiadomoscia nieuchronnej utraty, ukochanej osoby i obserwowaniu jak ta choroba mi ja odbiera a przede wszystkim cierpieniu z jakim sie zmagala i gwaltownie malejacym poziomem niezaleznosci, ktora tak bardzo sobie cenila I do konca chciala byc tak dzielnie niezalezna jak tylko potrafila...To wszystko jest jak zly sen i tak to impretuje nawet na dzien dzisiejszy. Po 6 miesiacach od smierci mojego Aniola, nadal nie jestem w stanie uwierzyc, ze jej tu juz nie ma, naprawde nie umiem sobie tego w dalszym ciagu na chwile obecna logicznie w glowie poukladac i ustabilizowac mysli. Ten caly bieg zdarzen po prostu wykancza emocjonalnie i jest wrecz nie do opisania, jaka wegetacje emocjonalna moze stanowic. Jedynym pocieszeniem zdaje sie byc fakt, iz smierc przyniosi naszym najblizszym w takim wypadku swego rodzaju ukojenie. Bardzo chce w to wierzyc.
Przesylam wszystkim mnostwo ciepla, empatii i mimo wszystko zachecam do tego, aby nie tracic wiary.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: