W sumie nie pamiętam tych ataków. Były w nocy. Wiem tylko z opisu mamy, że miałam drgawki i takie tam, byłam nieprzytomna (to znaczy wcześniej spałam i to mnie bynajmniej nie obudziło). Byłma tylko trochę oszołomiona później i bolałą mnie głowa no i język, bo był przygryziony. Pierwszy atak był w na początku grudnia. Muszę się przyznać, że 2 dni po imprezie. No i wtedy miała EEG i jakieś tam czynnośći napdowe (nie pamiętam nazwy dokładnej, ale iwadomo o co chodzi) wystąpiły. Miały być 3 miesiące obserwacji bez żadnego przemęczania się, zarywania nocy i wszelkich używek (paliłam tylko trochę papierosy, ale ma to jakiś wpływ??). W każdym razie było ok, aż to nagle BUM i drugi atak już praktycznie po 3 miesiącach. Byłam wtedy na wyjeździe na narty w górach. Kolejne EEG, w sumie nie było czynności napadowej, a w każdym razie była bardzo znikoma (na upartego się doszukiwać).
No i wtedy dostałam leki- Lamitrin.
To były moje pierwsze 2 ataki. Wcześniej nie miałam. Tylko było jeszcze coś takiego, tak z rok przed napadmi może się zaczęło albo wcześniej, że raz na jakiś czas miałam takie momenty zawieszenia, nie umiałam złożyć żadnego słowa i się wysłowić. Trwało to kilka seknud więc się nie przejmowałam. Ostatecznie poszłam z tym do lekarza. Tak z 2 miesiące przed pierwszym atakiem (czyli w październiku) zlecił EEG i wszystko było ok.
Więc w sumie nie wiem o co chodzi. jestem w tym trochę zagubiona. Te 2 ataki w dużym w sumie odstępie czasu (3 miesiące) i to tylko w nocy. Peirwszy faktycznie mógł być stymulowany tą imprezą, a drugi czym? Zmianą klimatu? Wysiłkiem fizycznym? Nie wiem.
Nie znam się. Co o tym wszystkim sądzicie?
I ostatnie pytanie. W połowie maja mam zawody sportowe. Wyjazd na weekend. Strasznie się denerwuje, że mogę dostać ataku... a nie chcę przy innych, obcych dostawać. W sumie odkąd biorę lekarstwa nic sie nie działo. Żadnych ataków i ani jednego momentu zawieszenia. Ale czy wysiłek fizyczny moze stymulować taki atak nocny?
Przepraszam za natłok pytań. Po prostu jestem trochę zagubiona.
Adela