Moja Imeinniczko,
"tona żelastwa" to dwie protezy kręgów /to korporektomia sie nazywa/. Operację miałam w sumie na 4 poziomach. Mam sztuczne kręgi, to wszystko usztywnione koszem tytanowym i żeby bylo sztywniej, skręcone plytą tytanową. W porównaniu ze stanem przedoperacyjnym ruchomość glowy jest zadowalająca, mogę poruszać do góry i na dół. Gorzej jest z ruchami na boki - kiedy patrzę na pasach czy nie nadjeżdża samochód, musze sie obracać całym jestestwem w pożądanym kierunku
Dzisiaj pierwszy dzień w domu po miesięcznym pobycie w Lądku /przedtem rehabilitacja w Korfantowie/, więc maraton iście olimpijski. Pierwsza rehabilitacja była w marcu po listopadowej operacji i dwa tygodnie pózniej następna. Czuje sie na tyle dobrze, że korzystając z nieobecności mojego straznika domowego /mąż niezwykle troskliwy/, przewróciłam moje wielkie mieszkanie w poszukiwaniu przeoczonych przez mojego mężczyznę kurzów. Duzo nie znalazłam, ale gimnastyka niezła
Pan doktor napisał mi w wypisie z Lądka "wskazana jest bardzo częsta rehabilitacja w warunkach uzdrowiskowych". He he - niech to powie Funduszowi Zdrowotnemu naszemu ukochanemu.