Witajcie, czytając Wasze pozytywne kontakty z rehabilitacją zazdroszczę wam! Ja zaliczyłam terapię manualną w znanego neurologa/ oglądał tylko rtg/ i uleczył mi tylko kieszeń a ja czułam się coraz gorzej.Potem dotarłam do znajomego chińczyka-lekarza, mającego gabinet terapii manualnej i ten na podstawie tego samego zdjęcia nie chciał mnie nawet dotknąć! Tylko zaproponował akupunkturę abym dożyła wizyty u neurochirurga, którą mi wręcz nakazał.Byłam w trakcie oczekiwania na wynik rezonansu a jak mu go pokazałam to stwierdził, że mógł mnie dobić i załatwić wózek.Zresztą nawet tradycyjni rehabilitanci nie lubili mieć ze mną kontaktu bo mdlałam nawet po laserze a bez prochów nie byłam w stanie wyjść z przychodni.
Jak widać jedynym lekiem były te cztery zabiegi, dzięki którym, choć jestem dość sztywna ale żyję bez bólu.
Teraz sobie ćwiczę z kijkiem mięśnie ramion i łażę, łażę...na spacery.
Pozdrawiam i życzę zdrówka-Vika