Witajcie kochane szyjki, tutaj Jagoda.
Operację miałam 7,a 10 byłam w domu, z 1-dniowym opóźnieniem bo się dusiłam i byłam 2 doby pod tlenem. Teraz jest z tym lepiej, ale na piersiach jakby kamienie cisnęły.
Baaaardzo Wam dziękuję za wsparcie,oj jest ono potrzebne i to bardzo.
Co do operacji: zrobiono mi spondylodezę przednią C6-C7 inplantem PEEP 6mm, to tyle z wypisu.
Cięcie mam jakieś 5-6 cm, w zmarszce szyjnej, dobrze się goi, opatrunku już nie mam, kazali smarować cienko linomagiem dla dzieci,nie potrzeba innych maści. Ja w kołnierzu na 2 miesiące, do wizyty kontrolnej, dalej lekarz zdecyduje.
Aniu,Małgosiu - kołnierz do pionu, a do leżenia nie i dobrze bo ja prawie nie sypiam, po 4 godziny jedynie. Dali mi hormony, teraz już jadę na przeciwbólowych. A okres miałam w czasie operacji, przynajmniej byłam w majtkach
Romka - koszyczek to taki inplant + jakaś substancja wypełniająca, którapowoduje zrośnięcie kręgów, a na to potrzeba przynajmniej 2 miesięcy.
Ania ma rację co do nieobecności w pracy, zdrowie jest najważniejsze. Ja to piszę już godzinę z przerwami, bo robi mi się słabo, pocę się i kręci mi się w głowie. I gdzie tu się człowiek nadaje. Ja to myślałam o powrocie w marcu albo w kwietniu, ale jak będzie tak to raczej nie wrócę wtedy.
Chciałabym dobrze wydobrzeć, zadbać wreszcie o siebie. Pytałam się lekarza o wyjazd do szpitala uzdrowiskowego, powiedział jak najbardziej, a do sanatoriumto nie. Napiszcie, kiedy składa się dokumenty o taki szpital, żeby było dobrze zdrowotnie (nie zaszkodziło,a pomogło) ale też nie za późno, żeby to przyznali w odpowiednim czasie.
Dzięki Ci Elu, Dorotko, Aniu i inne szyjki. Pozdrawiam Jagoda