Małgosiu, miałam operację 9 listopada. Może dlatego tak trudno się regeneruję, bo to mój 13 zabieg w pełnej narkozie /to jeszcze nie koniec tych operacji, bo musze ponownie lędzwiowy reperować/. Mnie przed operacja nic własciwie nie bolało, problemem były dwa rozpadające sie kręgi, które wbijały się w rdzeń. Tak więc moja operacja była bardzo drastyczna, te dwa kręgi usunięto i zastąpiono protezami, dwa inne łatano cementem, to wszystko zas stabilizowano koszem tytanowym i płytą. To się musi zrosnąć teraz i pewnie dlatego boli nieco w plecach. Szyja była mocno opuchnięta, bo przez w sumie nieduze cięcie trzeba się było dobrać do tak duzego kawałka kręgosłupa - 4 poziomy.
Dorotko,
wskutek zmian degeneracyjnych szyja mi "siadła" - niegdyś mlodzież nadała mi ksywke "żyrafa", teraz po reperacji odzyskałam utracone centymetry i znowu jestem zyrafa
Mnie płytke przesłano pocztą, bo kiedy wychodziłam z szpitala, nie było jeszcze do niej opisu. Nic za nia nie płaciłam i o ile mi wiadomo, zaden szpital nie pobiera za to opłat.
Nie bójcie się, moje Drogie. Wszystko da się wytrzymać i czego się nie czyni dla urody