KAROLINO, miałam operację w Tarnowie w szpitalu Św. Łukasza, operował mnie ordynator neurochirurgii ( nie chcę podawać nazwisk aby nie zostać posądzoną o jakąś reklamę - kto ciekawy znajdzie wszystko u wujcia Google). Czuję się ogólnie nie najgorzej, ale jest zawsze jakieś "ale"
No właśnie, miałam dość rozległy zabieg (3 poziomy) i z początku byłam bardzo zadowolona, bo wszystkie dolegliwości ustały, ale po jakimś czasie wróciło nocne drętwienie rąk (bardziej prawej), bóle w karku,
bóle głowy w tym miejscu gdzie kręgosłup wchodzi w makówkę, rwa ramienna prawostronna (niezbyt mocna) i inne takie duperele jak na przykład szum w uszach...
Nie jestem z tych co się użalają nad sobą, ale czasami mam dość wszystkiego, a najbardziej naszej służby zdrowia (tej na NFZ, bo prywatna działa bez zarzutu).
W styczniu wybrałam się do neuroch. w moim mieście. Nie udało mi się uzyskać żadnej konkretnej porady co do moich dolegliwości, usłyszałam natomiast średnio interesującą przypowieść o takim jednym co się operował w Berlinie i niestety umarł
Są jednakże dwa światełka w tunelu: po pierwsze primo- dostałam skierowanie na kontrolne pooperacyjne MRI; po drugie primo - czuję powolną poprawę głosu
Czy więcej dni lepszych, czy gorszych? Nie wiem, nie mam czasu się nad tym zastanawiać, chyba cały czas mnie coś pobolewa, ale staram się nie zwracać na to większej uwagi
Zresztą czymże jest ciało? Zwykłym opakowaniem duszy. A poza tym mam 45 lat, a w tym wieku jak się wstaje z łóżka i nic nie boli, to znaczy się jeszcze nie obudziło. I tego się trzymam