Witam.
U mnie rok temu wykryto
padaczkę przy okazji pobytu w szpitalu. Jednak lekarz nie rozpoczął leczenia, stwierdził, że zacznę brać tabletki dopiero wtedy, gdy atak się powtórzy. No i powtórzył się. W sierpniu miałam robione drugie
eeg. Jego wynik był praktycznie taki sam jak tego sprzed roku.

Diagnoza:
epilepsja. Stwiedzona już podwójnie przekonała mojego lekarza do rozpoczęcia leczenia. Przez dwa miesiące brałam DCh 300 trzy razy dziennie po jednej, teraz na własną prośbę biorę rano 300 i wieczorem 500. Po prostu ciężko było mi się skoncentrować na nauce.
Nadal jest ciężko, mam problemy z pamięcią, z nauką.

Jestem już w liceum i martwię się, że to może mieć zły wpływ na moją dalszą edukację.
Inne skutki uboczne to w moim przypadku" ogromny apetyt. Jednak moja dobra przemiana materii jak na razie sobie z tym radzi i nie przytyłam.

Jednak najgorsza jest ciągła chęć snu...
Staram się jednak żyć jak wcześniej. Z tą różnicą, że nie chodzę na imprezy (w grę wchodzi tylko wypad na pizze np.), nie piję alkoholu i przestałam trenować biegi. Lekarz zabronił ze względu na zbyt duży wysiłek fizyczny i migające między drzewami światło. Wyprosiłam brak całorocznego zwolnienia z wf. Mam tylko na niektóre ćwiczenia.
Rozpisałam się jak dziadowski bicz. xD xD
Pozdrawiam wszystkich, Kasia.
