Reklama:

Demencja starcza/alzheimer - bezradność rodziny ;( (282)

Forum: Choroba Parkinsona

gość
23-02-2010, 10:28:00

Mój dziadek ma 82 lata i ma to samo. Zaczęło się od bóli kręgosłupa i kłopotów z chodzeniem ok. 2 lata temu. Ma też cukrzycę. Teraz dodatkowo zapalenie żył w jednej nodze. Na początku schodził do piwnicy palić w piecu, ale już wejść nie mógł i przewracał się nie mogąc już wstać tracił jednocześnie całkowicie pamięć w danym momencie. Potem jak już go "odtransportowaliśmy" na górę do pokoju trochę pospał i był w miarę normalny. A w chwili obecnej to całkowita katastrofa zamykamy go na górze w jego mieszkaniach na klucz bo gdy wyjdzie na korytarz to jest obawa że już nie wejdzie na górę i będzie trzeba wzywać wujka żeby go tam zatachał. Tak samo jak pisaliście chowa od około pół roku przybory do golenia, czesania się po płaszczach i kurtkach, jedzenie włącznie z talerzami do worków pakuje i mówi, że musi jechać zawieść rodzinie z innego miasta bo głodują. Sika do łóżka szczególnie w
gość
04-03-2010, 19:05:17

Witam .Nie mam pojęcia ale wydaje mi sie że że moja teściowa ma objawy demencji starczej.Ma 81 lat i też zabardzo nie pamięta co działo sie wczoraj a pamięta fakty ze swojej mlodosci.Opowiada też rózne historyjki że ktoś do niej przychodzi i że ja okrada zresztą ja też zostalam pare razy posądzona o kradzież chociaż nie chodzilam jakis czas do teściowej.nie wiem co robic do lekarza teściowa nie chce śię zglosić i nie wiem jak jej pomóc.CZy mogę prosić kogoś o rade jak mamy z nią postępować i jak ją zmusić żeby poszla do lekarza.
Początkujący
04-03-2010, 21:05:05

Witam serdecznie tych którzy jak ja jakiś czas temu wpisali się aby szukać rady a może pomocy. Nie otrzymałem rady ani pomocy. Teraz temu się nie dziwię ale dopiero teraz gdy sam musiałem poradzić sobie z kłopotami. Przykro mi to stwierdzić ale nie mamy żadnej rady czy lekarstwa na takie dolegliwości naszych bliskich. To jest coś podobnego do alkoholizmu gdzie nie cierpi tak bardzo ten chory ale najbardziej cierpią domownicy. To według chorego my jesteśmy wszystkiemu winni. Tak to już jest i nic na to nie poradzę. Mogę ze swojej strony tylko współczuć. Wiem, że wszyscy którzy tu się odważą wpisać oczekują na coś więcej. Jednak to nie jest możliwe o czym przekonałem się pisząc o swoim kłopocie i swoich cierpieniach z teściową. Pomogło mi to że odważyłem się podzielić z innymi tym problemem. Wystarczyło by mi może wtedy dobre słowo kogoś z zewnątrz. Nie otrzymałem tego ale nie mam do nikogo żalu. Dowiedziałem się natomiast o innych którzy mają takie same problemy i to mi najbardziej pomogło. Dobrze, że istnieje takie forum i możemy tu podzielić się ze swoimi kłopotami. Namawiam tylko innych aby co jakiś czas podzielili się z innymi jak radzą sobie. Ja postanowiłem bardziej popatrzyć na zdrowie psychiczne swojej żony i ją ochronić przed teściową. Jej zakusami do podejrzeń o wszystko co tylko możliwe i obwinianie nas, że jesteśmy młodsi od niej. To jest najbardziej dla niej niezrozumiałe. Posądzenia o kradzieże, pryskanie trucizną czy jaszcze inne wymysły w które tylko sama wierzy jest sprawą poboczną. My wszyscy którzy mamy to na co dzień wiemy jak to wygląda Żona moja nie mogła się przełamać i inaczej oceniać swoją matkę. Taka chora osoba oddala się psychicznie od swoich najbliższych i to tych których ma pod ręką. To dobrzy są ci którzy pojawiają się sporadycznie i za takimi tęskni. My będąc na każde żądanie się prawie nie liczymy, chyba że do posługi. Aby z tym sobie poradzić musimy "ubrać grubą skórę" i pilnować siebie żeby to jakoś przeżyć z jak najmniejszymi stratami na własnym zdrowiu psychicznym. Serdecznie współczuję tym którzy mają podobne problemy jak ja i mogę tylko jeszcze życzyć Państwu cierpliwości i wytrzymałości. Pozdrawiam.
Wojciech W
Początkująca
07-03-2010, 21:01:18

Mój tata ma demencję starczą........... Masakra. To się nasilało latami. Teraz jest bardzo źle. Ja patrzę na wszystko z dystansu. Mogę sobie pozwolić, mieszkam za granicą, z dala od domu. Ale nie na tyle daleko by nie myśleć o tym co dzieje się z moją rodziną. Moi bracia wyprowadzili się z domu bo nie mogli już z tatą wytrzymać. O młodszym tata opowiadał, ze nie jest jego synem. Nawet mi to próbował wmowić przez telefon. Strasznie wtedy sie z nim pokłóciłam a potem długo płakała, bo dało mi to mocno odczuć jak z nim źle. Młodszy brat jest bardzo podobny do mnie a oboje jesteśmy podobni do ojca. Nie ma możliwości by nie był jego synem. Ale mimo, że opowiada, że to nie jegop syn to jednak traktuje go na tyle normalnie na ile może. Gorzej jest ze starszym bratem. To bardzo dobry człowiek ale z masą własnych problemów. Teraz doszedł mu następny. Ojciec, który wszystkim opowiada, że mój brat go okrada ze wszystkiego co ma. Wynosi mu różne rzeczy z domu. Nawet po wigilii, na której nie mogłam być, a na którą moi bracia mimo wszystko przyszli, opowiadał że jeden stał na zatach a drugi wynosił. Szok!!!!!!! ja puki co jestem tą kochaną córeczką, ale to chyba tylko dlatego, że jestem na odległość i nie ma okazji ze mną zbyt często rozmawiać. Nie dzwonię do niego już zbyt często bo nie mam na to siły. Z tym wszystkim została moja kochana mama, która też jest o wszystko obwiniana i oskarżana. Ona jest aniolem w ludzkim ciele, a musi to znosić. Mimo, że jest na emeryturze poszła dorywczo do pracy by nie musieć ciągle być ze swoim mężem. Żal mi taty, bo jest moim tatą i go kocham, ale żal też moich kochanych braci, wspaniałej mamy. żal mi siebie....Moi bracia już nie odwiedzają rodziców, chciaż starają się wspierać mamę, ja nie bywam w domu już tak często jak kiedyś ale boję się... że kiedyś przyjadę a mój tata nie bedzie wiedział kim jestem.... boję się, że kiedyś będe taka jak on....
Pracowałam z ludzmi z demencją starczą, za granicą. Bardzo lubiłam tą pracę. Zrezygnowałam. Za ciężko było mi ze świadomością, że to spotkało też moją rodzinę.
gość
10-03-2010, 12:17:20

Gość 2008-10-11 00:01:00 Witam! Ważne jest to że piszecie o swoich najbliższych zaniepokojeni ich stanem i bezradnością bo chcielibyście pomóc. Nie radzicie sobie z własnymi emocjami bo to trudne. Pracowałam 8 lat w domowej opiece paliatywnej jako psychoterapeuta. Teraz od stycznia przeszłam na wcześniejszą emeryturę żeby opiekować się 87 Tatem, Alzheimer mieszka więc z nami a nie był to proszony gość. Dziś jak tak bardzo chciał mi powiedzieć co jeszcze chce oprócz zgaszenia światła a żadne słowo nie chciało wyjść z jego gardła, usiadłam na podłodze koło łóżka i łykałam łzy. Ważnym dla członków rodzin jest element poznania choroby, ważnym jest żeby zaakceptować stan w jakim znalazł się Ktoś nam bliski, będzie łatwiej opiekować się chorym. Choroba jest nieuleczalna i u każdego chorego ma inny przebieg i tempo zmian, są dni lepsze i gorsze. Pogoda też ma wpływ na zachowania w danym dniu. Należy pogodzić się z tym stanem i zaakceptować go najpierw w sobie. Należy uzmysłowić sobie że to nie wina chorego ani was. Nie starajcie się tłumaczyć racjonalnie choremu że nie ma racji, to powoduje większą agresję bo chory nie ma możliwości przeprowadzenia analizy zdarzeń, jego logika jest inna. Agresja budzi agresję a w tych schorzeniach szczególnie. Pamiętajcie swoich bliskich takich jakimi byli przed ta straszną chorobą i pochylcie się nad nimi z pokorą bez względu na wszystko , przytulcie ich żeby się wyciszyli a osiągnięcie więcej i spokoju i satysfakcji że jeszcze są z wami.To trudne ale na początku. Popatrzcie na to wasze doświadczenie życiowe inaczej- przecież jesteście kandydatami na taką samą starość , niestety jest taka możliwość genetycznego uwarunkowania i zachowujcie się wobec chorego tak jak chcielibyście żeby i wami w przyszłości się ktoś opiekował. Akceptujcie ich zachowanie a oni sami będą lepiej dostosowywać się miłej atmosfery, nie poganiajcie ich, nie rozmawiajcie przy nich z innym osobami jakby ich przy tym nie było. Ta choroba nie odbiera chorym zdolności kojarzenia tego co się o nich mówi. Oni nie są złośliwi i agresywni bo chcą -oni o tym nie wiedzą do końca a agresja to obrona przed sytuacjami z którymi sobie nie radzą.

Mój Tata też zrywał pieluchy i nie dbał o czystość osobistą jak był pod opieką mojego Brata i Mamy, Brat od 28 lat ma niedorozwinięta córeczkę a o 7 lat temu zmarła mu żona. Byli wszyscy zmęczeni i o to też nie należy się winić, zespół wypalenia jest czymś normalnym u opiekunów, nie należy się tym obwiniać czy mieć po złości wyrzutów sumienia. To wasze prawo. Lepiej skoncentrować się jak rozwiązać problemy najbardziej dokuczliwe a będzie łatwiej. Na przykład ja na pieluchy zakładam majtki z nogawkami wyższe niż pielucha, ciepłe spodnie i już jest utrudniony dostęp do zrywania pieluch i w ten sposób podchodzę do szukania takich rozwiązań które ułatwiają opiekę. Ktoś z Was napisał że ojciec nie chce przyjąć do wiadomości że jest chory- a ja mam inny problem ja nie mogłam przekonać ani Mamy ani Brata że Tato nie jest wredny, złośliwy itp tylko chory i też nie chce mi się im tego tłumaczyć , wolałam przejść na emeryturę choć swoją pracę uwielbiałam i zabrać Tatę do siebie choć jestem sama. Pozdrawiam wszystkich i przesyłam usmiech na każdy dzień. Barbara
gość
21-03-2010, 19:50:33

Witajcie forumowicze.

Jakies pol roku temu opisalam tu swoje zycie z babcia meza. W zasadzie tez nie dostalam zadnej rady tak jak napisal pan Wojciech. Pisze "w zasadzie" bo jednak sam fakt opisania tego jak ja sie czuje w tym wszystkim i swiadomosc ze nie tylko mnie to dotknelo sa nieoceniona pomoca dla mojej psychiki.
Stan babci bardzo sie pogorszyl, zrobila sie wulgarna, potwornie klamie, w ten sposob probuje manipulowac cala rodzina, przez nia wszyscy byli lub wciaz sa skloceni. Jej daje to satysfakcje, sile i duzo swobody w dzialaniu. Grozila mi ze doprowadzi do tego ze skonczy sie nasze malzenstwo, co juz w przeszlosci robila swoim dzieciom (ma 4 dzieci - 3 rozwiedzionych i 1 nie utrzymuje z nia kontaktu ze wzgledu na relacje babci z jego zona).
Duzo nerwow kosztowaly mnie ostatnie 6 miesiecy, ale postanowilam sie nie dac. Przybralam "gruba skore" i to naprawde dziala, to co mowila do mnie, o mnie, w jaki sposob mnie obrazala, obrazala moja rodzine, przechodzilo jakby obok mnie. Po prostu nie sluchalam jej. Kiedy po raz kolejny wyrzucila mnie z domu, wyprowadzilam sie do rodzicow. Jednak okazalo sie ze babci dokladnie o to chodzilo zeby zostac sama, bo nikt by nie kontrolowal jej poczynan (kolejnych dlugow, wzywania karetki z powodu lekkiego bolu reki, wpuszczania do domu obcych panow itp.). Wtedy tesciowie chyba zrozumnieli, jak daleko to juz zaszlo. Przeprowadzili z nia powazna rozmowe. Ja wrocilam do naszego mieszkania, nie rozmawialam z babcia przez 2 miesiace - mowilam tylko dzien dobry. Atmosfera byla straszna. Jej brakowalo kontaktu, czesto przychodzila i mnie zaczepiala a ja ja ignorowalam, mi bylo duzo lzej jak z nia nie rozmawialam.
Babcia pogodzic sie nie chciala, o mnie mowila jak o przybledzie ktora nie ma sie gdzie podziac wiec u niej jest. To bardzo bolalo, zwlaszcza ze to przez nia tu jestem a nie z mezem.
Dopiero po dluuugiej i trudnej rozmowie tesciow z babcia cos sie w niej zmienilo. Moze poczula, ze nie da rady nam wszytkim, bo wspolpracujemy, moze leki na wyciszenie zaczely dzialac, tak naprawde to nie wiem co spowodowalo te zmiane, ale jest lepiej (odpukac.) I to jest najwazniejsze.
Ja dzis pracuje, nie pozwolilam babci zbytnio wplynac na moje zycie, ma opieke jakiej wymaga jej stan, ale nie ma sluzacej ani niewolnika, nie pozwolilam jej na takie traktowanie mnie. Maz mnie wspieral a to bardzo wazne!!! Nie pozwolcie zeby Wasi rodzice czy dziadkowie zawladneli Waszym zyciem, bo kto im pomoze jak Wy nie wytrzymacie tego co Wam robia?
Pamietajcie, ze oni czesto wzbudzaja w Was poczucie winy, mecza Wasze sumienie, a Wy nie jestescie nicemu winni!!! Wy im pomagacie!!! Nie pozwolcie zeby wpedzili Was w depresje! To bardzo wazne.

Czesto obcy, wujek, kuzyn patrza na Was jakbyscie robili babci krzywde? Albo utwierdzaja babcie w przekonaniu ze jest taka chora a Wy nie macie sumienia i wychodzicie do pracy zamiast jej uslugiwac (choc doskonale sama radzi sobie ze wszystkim)? Robia tak zwykle dlatego, ze nie maja pojecia co to demencja!
Piszcie i mowcie o takich problemach do tych, ktorzy sa jeszcze w stanie Was sluchac. To nie wstyd! To choroba! Wam z pewnoscia ulzy, a inni beda wiedziec jaka to straszna choroba dla rodziny.

U nas pomogla wspolpraca (rozmowa osob ktorym jeszcze ufala), wytlumaczenie babci na przykladach z jej zachowania, ze to choroba i sa na to lekarstwa, przypomnienie historii sprzed 20 lat o panu X ktory tez mial taka chorobe, i wyjasnienie ze to z troski o nia zamykamy drzwi, ze martwimy sie, ze nam ciezko. Wiec ona musi sie starc nam pomoc a nie dokuczac. I rzeczywiscie zaczela sie starac:) To bardzo cieszy, mam nadzieje ze i Wam te nasze metody cos pomoga.

Trzymajcie sie i nie dajcie sie:)
Początkujący
22-03-2010, 12:28:52

Witam
Chcę podziękować tym, którzy podjęli wyzwanie i odważyli się pisać na forum o swoich problemach. Dzięki temu nie jesteśmy rozproszeni w samotności. Każdy na własną rękę przeżywa i cierpi. Tak cierpi, bo to jest cierpienie zgotowane nam przez naszych bliskich i kochanych. Podzielenie się tym z innymi pomoże i nam i innym. Jeszcze raz dziękuję Wam za tą odwagę. Tak jak przypuszczałem samo napisanie i podzielenie się tym, co się dzieje w domu jest pomocne dla uspokojenia naszej psychiki. W moim przypadku były różne sposoby poróżnienia mnie z żoną. Pewnie, dlatego aby mieć swoją córkę tylko dla siebie „na własność”. Zięć, czyli ja jestem niepotrzebny, bo nie dałem się zmanipulować w tę chorobliwą i toksyczną grę. Teraz, prawie spokojnie do tego podchodzę i nadal robię wszystko, aby naszym życiem nie zawładnęła chora teściowa. Kilka przykładów, z których wynika, że te sytuacje są przemyślane, może chory umysł to robi, ale jest w tym przemyślenie i plan. Od pewnego czasu nie pozwalam na obecność teściowej u mnie w pokoju. Chcę mieć swój azyl i nie, dlatego że tak mi się podoba, ale dlatego że jestem po wylewie, mam tętniaka w głowie i potrzebuję spokoju. To tylko tyle lub aż tyle, co potrzebuję dla siebie we własnym mieszkaniu. Jeżeli ktoś nas odwiedzi czy to z rodziny czy zupełnie obcy, nie ma to znaczenia, bo teściowa nie rozpoznaje rodziny, wtedy staje w drzwiach pokoju, aby pokazać, że nie pozwalam jej wchodzić do pokoju lub bierze stołeczek i siada przy drzwiach żeby wszyscy widzieli jak ją źle traktuje zięć z córką. Ja się do tego przyzwyczaiłem i nie robi to na mnie wrażenia, ale jak się czują ci, którzy nas odwiedzają i co sobie myślą? Ona i tak nie wie, o czym my rozmawiamy gdyż jest głuchoniema. Wcześniej to na mnie działało i byłem w kłopocie, aby tego rodzaju zachowania teściowej ukrywać. Teraz mam „grubą skórę” dzięki temu nadal mam żonę i rodzinę, choć z takim ciężkim bagażem. Jest jeszcze jedna sprawa, którą chcę się podzielić z innymi. Mianowicie niesamowity apetyt mojej teściowej.( 82 lata) Zjada duże ilości pokarmu. Tyle, co my we dwoje z żoną. Podkrada z lodówki serki i różne inne jedzenie, po czym ucieka z tym do siebie do pokoju i tam zjada. Wyjada cukier z cukierniczki. Łyżka do szklanki i łyżka do buzi i tak kilka razy. Dwadzieścia kilka herbat dziennie to normalka i bez przerwy zmoczone łóżko. Ale to jacyś znajomi czy koleżanki mojej żony leją wodą do łóżka. Smród z pokoju teściowej rozchodzi się po mieszkaniu za każdym otwarciem drzwi. Ktoś powie trzeba zastosować pampersy i nie dać herbaty, bo takie też miałem rady. Ale jak to zrobić, kiedy jej się chce pić i musi dostać to, co chce a pampersy potnie na kawałki jako podkłady. Dokąd nie dostanie gorącej herbaty to wygraża za plecami swojej córce, co widzę z boku. Zmoczoną pościel schowa w zakamarki pokoju lub suszy bez prania na grzejnikach. Przypomina mi się film w telewizji, gdy pokazywali głodzone staruszki. Pomijam inne aspekty tego reportażu, ale wiem również, że u mnie w domu taki film jak ktoś się rzuca na jedzenie można nagrać codziennie i czy to będzie prawda o głodzeniu? Większość ludzi tego nie zrozumie. Dla większości jest to nie do pomyślenia, ale my, którzy znamy takie zachowania i widzimy to, na co dzień wiemy, co to znaczy i wiem również, że muszę z zaciśniętymi zębami przez to przejść a jedyna pomoc to ta, z której korzystam tu na forum dzieląc się kłopotami i wyciągając wnioski. Jeżeli będziemy się wymieniać swoimi doświadczeniami i przeżyciami będzie nam łatwiej przejść przez te problemy. Życzę wszystkim wytrzymałości i odwagi w przezwyciężaniu tego toksycznego problemu, który nam los zgotował. Pozdrawiam.
Wojciech W
gość
02-04-2010, 20:50:53

Czy ta choroba jest dziedziczna? W mojej rodzinie chorowała prababcia,babcia a teraz moja mama.Boje się czy mnie to też spotka?
gość
05-04-2010, 10:21:05

Pierwszy raz jestem na takim forum i muszę przyznać, że nie zdawałam sobie nawet sprawy, jak wiele osob przeżywa ten dramat, co ja. Opiekuję się moim 80- letnim ojcem, ktory był kiedyś wspaniałym, mądrym człowiekiem. Niestety ma demencję starczą. W październiku zmarła moja mama i od tego czasu choroba znacznie się pogłębiła. Zajmuję się tatą sama, kiedy pracuję w domu jest opiekunka, ale poza tym nie mam żadnego życia osobistego, towarzyskiego ( mam 34 lata). Bardzo kocham mojego ojca, ale są takie dni, kiedy czuję, że dłużej już nie wytrzymam. Traktowanie jak służbę jeszcze mogę znieść, ale najgorsza jest agresja. Czasami niestety nie starcza mi cierpliwości i zdarza mi się na niego krzyczeć, po czym mam okropne wyrzuty sumienia. Probuję ubrać grubą skorę, ale nie potrafię. Jego zachowanie mnie rani, zwłaszcza, że nie pogodziłam się jeszcze ze stratą mamy. Nigdy nie brałam pod uwagę umieszczenia taty w domu opieki, ale ostatnio myślę o tym, bo mam wrażenie, że jeszcze trochę, a wyląduję w szpitalu psychiatrycznym. I z tego powodu też mam wyrzuty sumienia. Pozdrawiam wszystkich, ktorzy mają takie problemy i życzę im dużo siły.
gość
25-04-2010, 17:50:03

Niestety moja mama krzyczy, bije, wyzywa.

Rodzina - pustka.

lekarze -bezradni.

Ratunek - DUŻO leków uspokajających

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: