Witam
Chcę podziękować tym, którzy podjęli wyzwanie i odważyli się pisać na forum o swoich problemach. Dzięki temu nie jesteśmy rozproszeni w samotności. Każdy na własną rękę przeżywa i cierpi. Tak cierpi, bo to jest cierpienie zgotowane nam przez naszych bliskich i kochanych. Podzielenie się tym z innymi pomoże i nam i innym. Jeszcze raz dziękuję Wam za tą odwagę. Tak jak przypuszczałem samo napisanie i podzielenie się tym, co się dzieje w domu jest pomocne dla uspokojenia naszej psychiki. W moim przypadku były różne sposoby poróżnienia mnie z żoną. Pewnie, dlatego aby mieć swoją córkę tylko dla siebie „na własność”. Zięć, czyli ja jestem niepotrzebny, bo nie dałem się zmanipulować w tę chorobliwą i toksyczną grę. Teraz, prawie spokojnie do tego podchodzę i nadal robię wszystko, aby naszym życiem nie zawładnęła chora teściowa. Kilka przykładów, z których wynika, że te sytuacje są przemyślane, może chory umysł to robi, ale jest w tym przemyślenie i plan. Od pewnego czasu nie pozwalam na obecność teściowej u mnie w pokoju. Chcę mieć swój azyl i nie, dlatego że tak mi się podoba, ale dlatego że jestem po wylewie, mam
tętniaka w głowie i potrzebuję spokoju. To tylko tyle lub aż tyle, co potrzebuję dla siebie we własnym mieszkaniu. Jeżeli ktoś nas odwiedzi czy to z rodziny czy zupełnie obcy, nie ma to znaczenia, bo teściowa nie rozpoznaje rodziny, wtedy staje w drzwiach pokoju, aby pokazać, że nie pozwalam jej wchodzić do pokoju lub bierze stołeczek i siada przy drzwiach żeby wszyscy widzieli jak ją źle traktuje zięć z córką. Ja się do tego przyzwyczaiłem i nie robi to na mnie wrażenia, ale jak się czują ci, którzy nas odwiedzają i co sobie myślą? Ona i tak nie wie, o czym my rozmawiamy gdyż jest głuchoniema. Wcześniej to na mnie działało i byłem w kłopocie, aby tego rodzaju zachowania teściowej ukrywać. Teraz mam „grubą skórę” dzięki temu nadal mam żonę i rodzinę, choć z takim ciężkim bagażem. Jest jeszcze jedna sprawa, którą chcę się podzielić z innymi. Mianowicie niesamowity apetyt mojej teściowej.( 82 lata) Zjada duże ilości pokarmu. Tyle, co my we dwoje z żoną. Podkrada z lodówki serki i różne inne jedzenie, po czym ucieka z tym do siebie do pokoju i tam zjada. Wyjada cukier z cukierniczki. Łyżka do szklanki i łyżka do buzi i tak kilka razy. Dwadzieścia kilka herbat dziennie to normalka i bez przerwy zmoczone łóżko. Ale to jacyś znajomi czy koleżanki mojej żony leją wodą do łóżka. Smród z pokoju teściowej rozchodzi się po mieszkaniu za każdym otwarciem drzwi. Ktoś powie trzeba zastosować pampersy i nie dać herbaty, bo takie też miałem rady. Ale jak to zrobić, kiedy jej się chce pić i musi dostać to, co chce a pampersy potnie na kawałki jako podkłady. Dokąd nie dostanie gorącej herbaty to wygraża za plecami swojej córce, co widzę z boku. Zmoczoną pościel schowa w zakamarki pokoju lub suszy bez prania na grzejnikach. Przypomina mi się film w telewizji, gdy pokazywali głodzone staruszki. Pomijam inne aspekty tego reportażu, ale wiem również, że u mnie w domu taki film jak ktoś się rzuca na jedzenie można nagrać codziennie i czy to będzie prawda o głodzeniu? Większość ludzi tego nie zrozumie. Dla większości jest to nie do pomyślenia, ale my, którzy znamy takie zachowania i widzimy to, na co dzień wiemy, co to znaczy i wiem również, że muszę z zaciśniętymi zębami przez to przejść a jedyna pomoc to ta, z której korzystam tu na forum dzieląc się kłopotami i wyciągając wnioski. Jeżeli będziemy się wymieniać swoimi doświadczeniami i przeżyciami będzie nam łatwiej przejść przez te problemy. Życzę wszystkim wytrzymałości i odwagi w przezwyciężaniu tego toksycznego problemu, który nam los zgotował. Pozdrawiam.