Gość 2009-06-24 13:34:00 no niestety ja też mam problemy z babką... na dodatek zostałam z nią samam. mam 23 lata, studiuje na dwóch uczelniach, mam pracę (staż) ale lada moment się skończy i nie wiem za co będę zyc. a na mjej głowie dom, który jest w ruinie... nie mam sił na swoje sprawy a teraz doszły problemy z babką
półtora roku temu zmarł dziadek, babcia poczatkowo dobrze to zniosła ale potem było coraz gorzej. na dodatek zaczęła przychodzic taka wredna ciotka i babke podpuszcza. babcia już za bardzo nie kontaktuje, tzn. żyje latami siedemdziesiątymi, kiedy była panią prezes i wszyscy jej się kłaniali. nadal myśli że szystko może a tak na prawdę nie potrafi sobie sama zmienić gaci... jest bardzo nieprzyjemna, raz krzyczy, raz płacze.... niszczy i wyrzuca rzeczy wartościowe a kolekcjonuje śmieci.... Nie wiem co robić, babka swoją emeryturę "gdzieś" przepuszcza (nie mam pojęcia na co bo ja opłacam rachunki i kupuje jedzenie, a babcia po kupnie leków powinna mieć jeszcze tysiąc zlotych! gdzie są te pieniądze). może to niemilo brzmi że ja się nad zagubioną kasą rozczulam, ale ledwie mi starcza (mam 665 zł. na miesiąc stypendium stażowego) . ale babcia nie rozumie takich rzeczy, jak konieczność opłacenia rachunków, czy wizjabezrobocia... Jej się po prostu WSZYSTKO NALEZY i ona po prostu rząda... ja nie jestem w stanie tych rządań zaspokojić i się na mnie wkurza.....
moje zycie prywatne legło ww gruzach, nie wiem czy skończe studia, nie mam sił, no a czesne tez trzeba za coś opłacić... mam 23 lata, a czuje że umrę szubciej niz moja 77 letnia babka. czasem na prawdę mam wrażenie, że ona specjalnie chce mnie wykończyć.
może pewnego dnia spakuję walizke i pójdę w świat... nie krytykujcie mnie wtedy. to nie bedzie porzconego chorego, to będzie samoobrona...
to bardzo szlachetnie mówić o powinnoościach, cioerpliwości i konieczności opieki... tylko, że ja już myślę o samobójstwie. NIE WYTRZYMAM!
doskonale Cie rozumiem:
Ja tez zajmuje sie babcia, tyle, ze mojego meza. Mieszkam z nia sama, poniewaz maz pracuje za granica. Ja tez mieszkalam i pracowalam za granica z mezem.Jednak rodzina meza naciskala, zebysmy wrocili zajmowac sie babcia! Bo oni nie moga z przyczyn osobistych.Dodam, ze jestesmy do tego zobowiazani, bo bacia przepisala mezowi mieszkanie i wychowywala go. Ja przyjechalam, zrezygnowalam z planow maciezynstwa i z pracy, maz zostal bo ktos musi zarabiac. Jestesmy swierzo po slubie i trudno bylo nam sie rozstac.
Chielismy placic rodzicom za opieke nad babcia, proponowalismy to rowniez corce i wnuczce babci, mieszkajacej "drzwi w drzwi" z babcia. Jednak nikt nie chial sie nia zajac. Babcia byla kilka tygodni u moje mamy, bo nikt nie chcial sie nia opiekowac po operacji. Opiekunki z mopsu zmieniaja sie jak rekawiczki bo babcia traktuje je jak sluzbe.
Zamieszkalam z babcia na 3 miesiace przed naszym slubem, bylo mi trudno, ale zaciskalam zeby i robilam to o co prosila, tzn. mylam naczynia wedlug jej systemu, korzystalam z 5 roznych smietniczkow, znosilam jej palenie przy mnie(ja nie pale), chodzilam z nia na spacery, gotowalam codziennie obiady, jadlam z nia obiad o 12 zeby jej bylo przyjemnie, choc normalnie jadam o 6 wieczorem. iwiele wiele innych babcinych udziwnien znosilam z usmiechem na twarzy
.
Tydzien po slubie babcia zmienila nastawienie do mnie. Postanowila zrobic ze mnie swoja osobista sluzaca. Rozkazuje mi na kazdym kroku, skarzy tesciowej ze ona gotuje mi obiady, a ja przez 4 miesiace nie wyszlam z domu, zebyu ona nie miala obiadu! Czasem demonstracyjnie przy corce sama robi sobie jajka na obiad, choc w lodowce ma obiad przygotowany przeze mnie. Choc place wszystkie rachunki to klamie kolezankom (slyszalam na wlasne uszy), ze ona mnie utrzymuje, wylicza mi pranie, ktore robilam mezowi, i kade wlaczenie bojlera. Jrest mi z nia bardzo zle. Boje sie, ze moje malzenstwo rozpadnie sie przez babcie meza. Poza tym, znalazlam prace, a babcia mi zaczela wypominac, ze nie powinnam chodzic do pracy, bo mam OBOWIAZEK sie nia opiekowac calodobowo!!! NIe mam juz sil na nia, staram sie jak tylko moge, ale poza wsparciem meza, wszyscy z jego rodziny tylko czekaja zeby mi dolozyc. Tesciowa, zamiast mi podziekowac, ze zajmuje sie jej matka, robi mi wyrzuty, ze nie myje babci codziennie rano podlogi i okien co 2 miesiace, bo babcia tak zawsze robila i ja mam robic to co ona sobie zyczy. Nie wiem juz co robic, czuje sie jak niewolnik. Poradzcie mi prosze jak zachowac sie w takiej sytuacji. Wiem ze to
demencja starcza, ale tyle jadu i zlosliwosci nie umiem przyjac na siebie, chyba wyprowadze sie do swoich rodzicow.
Piszecie, zeby po prostu kochac, latwo kochac jesli to wlasna babcia, ja sie naprawde staralam, ale nie mam juz sil, nie kocham jej i nigdy nie pokocham, bo niszczy i cieszy sie tego gdy widzi, ze mi zle.