Witam, ja także mam babcię z demencją, typu parkinsonowskiego.
Mieszkam z nią i z ciotką i muszę przyznać jest to dla mnie tak straszliwie trudne "wyzwanie", że czasami mam ochotę trzasnąć drzwiami i nigdy nie wrócić. Babia ma, póki co, dobrą pamięć, ale rzeczy robi po prostu niestworzone, np wczoraj położyła talerz na zapalonym palniku i tak się ów talerz "gotował "parenaście minut.
Poza tym ma problem z lokalizacją. Siedzi przed nią nasz kot, a ona go nie widzi,albo pokazuje,że widzi go, ale TAM,czyli gdzieś obok.
Drażni mnie jej zachowanie. Ciągle uczę się tolerancji, jestem dorosła, powinnam byc wyrozumiała,ale dobija mnie uczucie bezradności i strach co będzie dalej.
Oczywiscie lekarze nic nie pomagają,dają jej lekarstwa na pamięć- a ona ma pamięc dobrą. I mówią,ze nie jest tak zle- bo niby rezonans wyszedł dość pocieszający (niewielki zanik w strukturach hipokampa czy cos takiego) ale co z tego,jak ja widzę, że babcia w ogóle nie ogarnia co się dzieje, ma pusty, błędny wzrok i np nie jest w stanie już prawie nic ogarnąć. Ubranie się zajmuje jej jakies 20 minut,bo sama nie wie co do czego.
A ja zamiast współczuć czy płakać,to się wkurzam, zaciskam pięści, pomagam się jej ubrać, a potem zamyka m się w pokoju i powtarzam niecenzuralne słowa przez 15 minut, bo mnie szlag trafia.